Czołgi podstawowe rodziny P-124
Czołg podstawowy TR-85M1
Początek stosunkowo krótkiej historii rumuńskich czołgów podstawowych rodziny P-124 (opartych o konstrukcję czołgów średnich T-55 konstrukcji radzieckiej), rozpoczął się w 1968 roku, kiedy to wojska Układu Warszawskiego wkroczyły w ramach „bratniej” interwencji na terytorium Czechosłowacji. Obawy Nicolae Ceaușescu, że stanie się on kolejną ofiarą doktryny Breżniewa, sprawiły, że podobnie jak Jugosławia, Rumunia obrała bardziej niezależny, otwarty na kontakty z Zachodem kurs, pozostając przy tym wciąż oficjalnie w Układzie Warszawskim. Historia opracowania i pozyskania nowego rumuńskiego czołgu jest prawdopodobnie jednym z ciekawszych, ale też mało znanych wydarzeń zimnej wojny. W unikatowy bowiem sposób udało się połączyć ze sobą zachodnioeuropejską i wschodnioeuropejską myśl techniczną, aby ostatecznie uzyskać nietypową konstrukcję pancerną. Jednak brak konsekwencji w dalszym rozwoju technologii sprawił, że ta historia okazała się być jedynie skromnym epizodem w ponad już 100-letniej historii broni pancernej. Ale należy zacząć tę historię od jej początku…
Silnik czołgowy MTU MB 838
Szukanie możliwości
Rumuńskie czołgi średnie T-55A, 2007 rok
Większe otwarcie Ceaușescu na Zachód, jak i poparcie Izraela (jako jedyne państwo komunistyczne) podczas Wojny Sześciodniowej (czerwiec 1967 rok) sprawiły, że rumuńska gospodarka mogła podjąć szerszą współpracę z europejskim przemysłem. Dla tego ostatniego pojawiła się okazja na stworzenie nowych rynków zbytu w państwach Drugiego Świata i Trzeciego Świata. Nie inaczej było z przemysłem zbrojeniowym. Równolegle z początkiem prac nad modernizacją, a przede wszystkich romanizacją posiadanych czołgów średnich T-55, Rumuni zaczęli się interesować współpracą z zachodnioeuropejskimi zakładach zbrojeniowymi. W przeciwieństwie jednak do sektorów cywilnych w przemyśle zbrojeniowym możliwość manewru była zbyt ograniczona, aby można było oficjalnie osiągnąć jakiekolwiek korzyści ze współpracy z partnerami zza Żelaznej Kurtyny. Z tego powodu zdecydowano się na wykorzystanie wywiadu w celu pozyskania nowoczesnej technologii z Europy Zachodniej, a szczególnie z Niemieckiej Republiki Federalnej.
T-55A w rumuńskiej służbie. To pomaga zobaczyć różnice w budowie, w stosunku do konstrukcji wozu TR-77
Oficjalna wersja tej historii jest taka, że Rumuni zwerbowali członka zarządu jednej z niemieckich spółek zbrojeniowych jako swojego agenta o kryptonimie „Leopold”, aby mógł przekazać dokumentację niemieckiego sprzętu pancernego do kraju nad Morzem Czarnym. W tym celu na terenie Szwajcarii została założona spółka, która zajęła się dostosowaniem silnika MTU MB 838 na potrzeby rynku cywilnego. W wyniku tego nie istniałyby jakiekolwiek prawne ograniczenia w ulokowaniu produkcji licencyjnej tego silnika na terenie komunistycznej Rumunii. Jedynym ograniczeniem okazał się być zastosowany w serii napędów 830 układ paliwowy i to on był pierwszym elementem skopiowanym przez Rumunów. Jednak Niemcy mogli pójść o krok dalej i zamiast właściwej jednostki napędowej pokazali Rumunom 8-cylindrowy silnik wysokoprężny MTU MB 837, który został zmodyfikowany w celu osiągnięcia zbliżonej mocy do oryginalnego modelu 838. Warto przy tym wspomnieć, że sami Szwajcarzy zdecydowali się na użycie tego silnika we własnych czołgach Panzer 68. Dzięki temu w 1974 roku zademonstrowano przed zainteresowanym Libijczykiem Muammarem Kaddafim, obecnym w tym czasie w Rumunii, czołg o nazwie Istiklal (po arabsku „niepodległość”), pod którego postacią w rzeczywistości krył się egzemplarz Leoparda 1, który trafił do Rumunii bez układu napędowego.
Wczesna wersja TR-77-580
W tej sprawie istnieje hipoteza, że niemiecki przemysł zbrojeniowy mógł za cichą zgodą władz w Bonn nawiązać współpracę ze stroną rumuńską. Jednak w celu uniknięcia potencjalnego skandalu międzynarodowego z racji przekazania wrażliwych technologii potencjalnemu wrogowi, upozorowano udaną akcję rumuńskiego wywiadu, jaką miało być przejęcie dokumentacji technicznej Leoparda 1. Sam ten czołg był już zresztą w latach 70.-tych XX wieku częściowo przestarzały z racji niedostatecznego opancerzenia, nie nadając się do równorzędnej walki ze radzieckimi czołgami średnimi T-64A i wdrażanymi w tym czasie do służby w Armii Radzieckiej czołgami średnimi T-72 Ural. Planowano już zastąpienie go w Bundeswehrze przez opracowywany wówczas nowy wóz Leopard 2. Z kolei w przypadku reaktywacji produkcji na potrzeby państw Trzeciego Świata Leopard 1 byłby wozem spełniającym mniej wyśrubowane wymogi pola walki. Dlatego też w rzeczywistości przekazanie planów czołgu projektowanego jeszcze w drugiej połowie lat 50.-tych XX wieku nie było wielką stratą dla strony niemieckiej, lecz na tyle atrakcyjne dla strony rumuńskiej, aby mogła to uznać za własny sukces.
TR-77-580 widziany od tyłu i góry, z wieża ustawioną do tyłu
Plany produkcji czołgu podstawowego Leopard 1 w Rumunii miały jednak spotkać się z dezaprobatą ze strony niemieckiego producenta wozu – koncernu Krauss-Maffei. Z racji niepowodzenia projektu Niepodległość skupiono się z powrotem na rozwoju własnej rodziny czołgów podstawowych w oparciu o czołg średni T-55. Określone jeszcze w tym samym roku wymagania taktyczno-techniczne zakładały, że nowy czołg rumuński będzie pojazdem o masie ok. 40 000 kilogramów, napędzanym „zdobyczną” jednostką napędową i uzbrojonym w armatę kalibru 100 mm. Tak powstał pierwszy rumuński czołg podstawowy oznaczony jako TR-77 (Tanc Românesc 77), fabrycznie identyfikowany pod oznaczeniem P-124.
TR-77-580 widziany z boku, lekko od tyłu, z wieża ustawioną do tyłu
TR-77 był pojazdem znacznie różniącym się od pierwotnych założeń, co było spowodowane dużo większą masą własną czołgu. Przyczyna leżała w konstrukcji samego wozu, w powstawaniu której istotny udział mieli zachodnioniemieccy inżynierzy. Co prawda sam czołg został tak zaprojektowany, aby pomieścić w przedziale napędowym niemiecką jednostkę wysokoprężną, lecz w przeciwieństwie do wstępnych wymagań zdecydowano się także na pogrubienie pancerza przedniego kadłuba i wieży. Wieża od frontu była chroniona jednorodną osłoną staliwną o grubości do 350 mm, co wymusiło znaczny przyrost objętości oraz masy względem stosowanej w czołgach T-55 wieży odlewanej. W przypadku kadłuba jednorodną płytę stalową o grubości 100 mm zastąpiono prostym układem przestrzennym, składającym się z płyt o grubości 80 i 100 mm, oddalonych od siebie o 20 mm. Zauważalna staje się więc niemiecka myśl techniczna, która przed powstaniem Leoparda 2AV opierała swoje rozwiązania na wykorzystaniu osłon przestrzennych. Z tego powodu zakładana masa bojowa czołgu wzrosła z 40 do aż 46 ton, do czego dołożyły się także dużo większe wymiary niemieckiego silnika, co wymusiło dodanie szóstej pary kół nośnych. Jednocześnie po raz pierwszy wykorzystano nową armatę czołgową A-308 o kalibrze 100 mm, opracowaną w połowie lat 70. przez rumuńską Resitę na bazie montowanej w czołgach średnich T-55A armaty czołgowej typu D-10T, a najprawdopodobniej na bazie egzemplarzy tej armaty wyprodukowanych przez Hutę Stalowa Wola. A-308 charakteryzuje się przede wszystkich krótszą o 720 mm lufą (4630 mm), co pozwoliło na obniżenie jej masy.
Czołg podstawowy TR-77 z późniejszej serii, z dużym fartuchem bocznym
Finalnie w 1976 roku wyprodukowano w Zakładach Mechanicznych Mizil 11 czołgów TR-77 napędzanych silnikami MB 838, które następnie zostały poddane testom poligonowym. Koszty zaprojektowania czołgu, wyprodukowania pojedynczego prototypu i partii próbnej kosztowały około 750 milionów lejów, natomiast kolejne 3 miliardy lejów wydano na przygotowanie docelowej linii produkcyjnej, która miała zostać ulokowana w zakładach w Marsie.
CzołgTR-77-580 w rumuńskim Muzeum Wojskowym w Bukareszcie
P-124-580 (TR-77-580)
Zakamuflowany TR-77-580 w latach 80.-tych XX wieku
Pomimo wczesnego rozpoczęcia prac nad ulokowaniem produkcji silnika czołgowego MB 838 w Rumunii, problemy technologiczne sprawiły, że pierwsze silniki mogły być produkowane dopiero od 1982 roku. Dodatkowo, prawdopodobnie zrezygnowano z produkcji licencyjnych jednostek napędowych na rzecz opracowania własnej kopii silnika MTU. Z tego powodu konieczne było opracowanie przejściowego czołgu podstawowego, który mógł wykorzystywać większą liczbę podzespołów pochodzących z T-55, przede wszystkim silnik czołgowy typu W-55. Inne podzespoły rumuńskiego czołgu skierowanego do produkcji nie różniły się względem tego, co było obecne wcześniej w prototypowym TR-77. Dzięki temu powstał czołg podstawowy TR-77-580 (P-124-580), znany także skrótowo jako TR-580.
Prototypowy model TR-85-800
Pierwszy egzemplarz produkcyjny czołgu TR-77-580 został zaprezentowany kierownictwu komunistycznej partii w dniu 26 stycznia 1979 roku. Było to niecały miesiąc po przeniesieniu całej linii produkcyjnej do Bukaresztu i prawie 5 lat po prezentacji pierwszego modelu prototypowego. Do sierpnia tego roku wyprodukowano pierwszą partię próbną, liczącą łącznie 11 egzemplarzy wozów, które trafiły do jednostek wojskowych na próby poligonowe. Czołg średni TR-77-580 po raz pierwszy został oficjalnie zaprezentowany 23 sierpnia 1979 roku podczas defilady wojskowej z okazji Dnia Wyzwolenia. W międzyczasie zamówiono drugą partię próbną, która również liczyła 11 egzemplarzy wozów, które miały uczestniczyć w wojskowych próbach i testach. Czołg ten stanowił wówczas w zasadzie gotowy produkt, lecz doszło do znacznych opóźnień w przygotowaniu docelowej linii produkcyjnej. Z tego właśnie powodu, w 1980 roku zdecydowano się jedynie na produkcję trzeciej partii próbnej, liczącej tym razem 25 wozów. Właściwa produkcja rozpoczęła się poi przygotowaniu linii produkcyjnej w zakładach bukaresztańskich w drugiej połowie 1981 roku.
Późny TR-77 z wydłużonym modelem wieży, przyjętym później przez wariant TR-85M1
Możliwości produkcyjne Zakładów im. 23 Sierpnia zostały w 1983 roku określone na około 210 egzemplarzy czołgów rodziny P-124 i 100 kompletów części zamiennych rocznie. Jednak fabryka ta pracowała na stopie pokojowej, przez co rzeczywista produkcja nie przekroczyła 100 egzemplarzy rocznie i została zakończona w 1985 roku, po wyprodukowaniu 405 egzemplarzy czołgów. Dodatkowym problemem okazał się być sam proces produkcyjny. Partie próbne czołgów TR-77-580 posiadały odlewane wieże wykonywane według technologii pozyskanej z Chińskiej Republiki Ludowej. Szybko okazało się jednak, że tak wykonywane odlewy były niskiej jakości, co obawiało się m.in.: pojawieniem się bąbli wypełnionych powietrzem we wnętrzu pancerza przedniego czołgu. Problemy te sprawiły, że rozpoczęcie produkcji seryjnej tych czołgów opóźniono o ponad rok. Aby zapobiec dalszym problemom, Rumunii podjęli dwie mocno kontrowersyjne decyzje. Pierwszą z nich było cięcie wykonywanych odlewów w celu wypełnienia luf i późniejsze ich pospawanie, w celu dalszego użytkowania. Powodowało to, że to nie powietrzne luki były teraz najsłabszym obniżeniem wieży, a właśnie te spawy, które mechanicznie pogarszały możliwości balistyczne wieży. W celu zapobieżenia w przyszłości dalszym tego typu problemom, zdecydowano się, że Rumunia zakupi technologię odlewania ze zachodu. Po kontaktach, zdecydowano się na dokonanie tego w niezależnej i neutralnej tak od bloku zachodniego, jak i wschodniego Szwecji.
TR-85-800
Oczywiste było jednak, że czołgi TR-77-580 jest wyłącznie konstrukcją przejściową, co mocno uwidaczniało się w wyraźnym braku mocy zastosowanego silnika czołgowego W-55 (moc maksymalna 580 KM), co z powodu przyrostu masy własnej czołgu do aż 46 000 kg, to stosunek mocy do masy wynosił zaledwie 12,6 KM/t. Pomimo tego starano się prowadzić eksport tego wozu. W 1980 roku 140 egzemplarzy tych maszyn (w NATO oznaczone jako M1978) trafiło na wyposażenie wojsk Egiptu, skąd, z powodu niskiej jakości ich wykorzystania trafiły do armii irackiej, co miało zostać jeszcze zrealizowane w tym samym roku. Brak jednak wiarygodnych informacji, że tak też się stało. Ponadto kupnem tych czołgów oficjalnie była zainteresowana Libia, Maroko i Cypr.
TR-85-800
Wariant: P-124-800 (TR-85-800)
Rekonstrukcja irackiego TR-77-580 w oznaczeniach operacyjnych, wojna iracko-irańska. Jest to czysto domniemane, ponieważ nie potwierdzono żadnych zdjęć ani dowodów na to, że ten czołg służył w Iraku
Po zażegnaniu problemów z silnikiem czołgowym 8VS-2AT2 w 1982 roku rozpoczęto przygotowania do produkcji docelowego rumuńskiego czołgu podstawowego. Przy użyciu docelowej jednostki napędowej o mocy 830 KM. W której wdrożono w niej modyfikacje przez transfer technologiczny, ale nie zastosowano jej w czołgach TR-77-580, którą zastosowano dopiero w czołgu P-124, gdzie swój istotny wkład mieli także Szwedzi. Jeszcze pod koniec lat 70.-tych XX wieku, kiedy Szwedzi zawarli ze stroną rumuńską umowę, w ramach której przekazali pod Karpaty następujące technologie, które okazały się być niezbędne do ich dalszego rozwoju czołgów podstawowych z rodziny P-124.
Czołg TR-85 podczas rewolucji rumuńskiej w 1989 roku
-
Technologie odlewania dużych obiektów staliwnych z wykorzystaniem form oliwinowych (bardzo charakterystycznych zresztą dla skandynawskiej metalurgii)
-
Dokumentacje techniczną systemu kierowania ogniem do niszczenia czołgów Ikv 91
-
Dokumentację techniczną napędu wieży oraz stabilizatora uzbrojenia głównego, wspomaganego wyżej niszczyciela czołgów Ikv 91
TR-85 w latach 90.-tych XX wieku
Nowa technologia odlewów została wykorzystana jeszcze na początku lat 80.-tych XX wieku w czołgach TR-77-580 i jak się okazało, znacznie poprawiła się jakość wyrobów w porównaniu do wcześniej wykonywanych. Ponadto początkowo zakładano, że kolejne czołgi rumuńskie będą otrzymywać importowane prosto ze Szwecji, dostosowane oczywiście do armaty czołgowej kalibru 100 mm. Szybko okazało się jednak, że takie rozwiązanie jest zdecydowanie za bardzo kosztowe, jak na ograniczony budżet wojskowy Rumunii. Doprowadziło to do potrzeby zaprojektowania w kraju własnego systemu kierowania ogniem, z użyciem jednak skandynawskich technologii. W wyniku tego w czołgach podstawowych rodziny TR-85 system kierowania ogniem Ciclop. Przeciwieństwie jednak do swojej nazwy, system ten pozwalał na stosowanie aż czterech przyrządów celowniczych, należących do działonowego celownika dziennego typu AOZTL, który został umieszczony po lewej stronie armaty, symetrycznie do sprzężonego z nią karabinu maszynowego PKT, dwóch nocnych przyrządów obserewacyjno-celowncizych typu TPN-1 oraz pojedynczego typu TKN-1, które wczesnej były obecne na czołgach średnich T-55 oraz TR-77-580 i pozwalał on na skuteczne prowadzenie ognia na odległość do 1000 metrów. Świadomość sytuacyjna podczas prowadzenia walk nocnych uzupełniał jeszcze przyrząd obserwacyjny kierowcy typu TWN-2.
Czołg TR-85 w Bukareszcie na początku 1990 roku
Warto również wspomnieć, że istnieją przypuszczenia, że system Ciclop nie jest pochodną szwedzkich rozwiązań, lecz został on oparty na radzieckim systemie kierowania ogniem typu Wołna, który zaczął pojawiać się na rumuńskich czołgach średnich T-55A od 1984 roku, stąd i dokumentacja techniczna tego czołgu była znana z Rumunii. Należy jednak zauważyć, że dostęp do szwedzkich rozwiązań znany był dla nich już wcześniej, dlatego też był czas, aby porządnie się z nimi zapoznać.
Czołg TR-85 podczas ćwiczeń wojskowych
Nowy system kierowania ogniem miał być przeznaczony nie tylko dla rodziny czołgów podstawowych P-124. Ze względu na swój „rodowód” planowano też przystosować SKO Ciclop w układzie z armatami czołgowymi ZiS-S-53 kalibru 85 mm, które stanowiły uzbrojenie mocno archaicznych już tedy czołgów średnich T-34-85.
Czołg TR-85 podczas ćwiczeń wojskowych
Produkcję docelowego czołgu rumuńskiego rozpoczęto wraz z przerwaniem produkcji „przejściowego” czołgu TR-77-580 w 1985 roku. Duży udział wspólny7ch podzespołów pomiędzy wozami sprawił, że przestawienie rumuńskiej linii produkcyjnej w Zakładach im. 23 Sierpnia nie sprawiło żadnych poważniejszych problemów, dzięki czemu szybko osiągnięto stosunkowo wysokie tempo produkcji czołgów. Jednak niechęć rządzącej partii do własnych produktów krajowych (co było dość niezwykłe w państwie socjalistycznym, prawdziwie dyktatorskim) oraz rewolucja, która wybuchła w 1989 roku sprawiły, że produkcję czołgów podstawowych TR-85-800 (znanych skrótowo także pod nazwą TR-800) przerwano, po wyprodukowaniu 632 egzemplarzy.
Czołg TR-85 podczas brodzenia
Wariant: P-125 (TR-125)
Zakamuflowany czołg TR-85
Dalszy rozwój broni pancernej w Rumunii był mocno uzależniony od technologii otrzymanych drogą bardziej lub mniej legalną, która nadawała się do skopiowania oraz wdrożenia we własnych produktach. Po otrzymaniu z Związku Radzieckiego liczącego 31 czołgów batalionu pancernego, nowych wozów – czołgów średnich T-72 Ural, zdecydowano się ponownie na skopiowanie kolejnej radzieckiej konstrukcji, a pierwsze wzmianki o opracowaniu własnego czołgu o uzbrojeniu w czołgową armatę o gładkim przewodzie lufy kalibru 125 mm, pojawiły się po zrealizowaniu powyższe dostawy czołgów średnich T-72 Ural do Rumunii.
TR-85M z serii testowej w zielonym malowaniu, 1995 rok
Sama dostawa czołgów T-72 Ural nad Dunaj była z jednej strony atrakcyjna ze strony technologicznej i to nie tylko dla samych Rumunów. Dzięki prowadzonej wówczas współpracy przemysłowej pomiędzy Rumunią i Chińską Republiką Ludową, towarzysze z Dalekiego Wschodu mogli zapoznać się z jednym z najnowszych radzieckich czołgów. Natomiast przekazany przez Rumunów jeden egzemplarz czołgu średniego T-72, stał się następnie później bazą dla kolejnej rodziny chińskich czołgów podstawowych, rozpoczynając opracowanie jeszcze w latach 80.-tych XX wieku czołgu Typ 85.
Sami Rumunii w przypadku czołgu średniego P-125 (oznaczenie wojskowe to TR-125), nad którym prace rozpoczęto w 1984 roku, zdecydowali się na mocno identyczny krok, jak w przypadku seryjnie produkowanego wówczas czołgu P-124. Chodzi o możliwość prowadzenia produkcji kluczowych podzespołów oraz wydłużenie kadłuba wozu, tak aby dodać dodatkową parę kół nośnych w odniesieniu do skopiowanego wozu, dostarczonego ze Związku Radzieckiego. Tutaj najważniejszym aspektem było skopiowanie kompletnego systemu uzbrojenia, pochodzącego z czołgu średniego T-72, które składało się z armaty, jej stabilizatora oraz karuzelowego automatu ładowania. W wyniku tego podstawowe uzbrojenie czołgu P-125, stanowiła opracowaną przez zakłady Resite – czołgowa armata gładkolufowa A-555 kalibru 125 mm, która była kopią radzieckiej armaty czołgowej 2A46. Do rumuńskiej armaty wykorzystano produkowaną na licencji amunicję: odłamkowo-burzącą – nabój z pociskiem OF-19, nabój z pociskiem kumulacyjnym BK-14M oraz amunicję podkalibrową – nabój z pociskiem BM9 (wyposażony w rdzeń stalowy) oraz nabój z pociskiem BM15 (wyposażony w rdzeń stalowy z subrdzeniem ze spieków wolframu). Obecny w czołgu średnim T-72 system stabilizacji uzbrojenia głównego typu 2E28M, również posłużył do opracowania przez Rumuński przemysł analogicznego rozwiązania pod oznaczeniem 2E25M. Wydawało się, że czołg TR-125 będzie idealną kopia czołgu radzieckiego T-72 Ural, lecz w swojej konstrukcji nadal posiadał ten gen, pochodzący z czołgu P-124, co jednocześnie powodowało, że było to „słabe ogniwo” całego systemu rumuńskiej broni pancernej.
Rumuński czołg średni TR-125
Mowa tutaj o zastosowanym układzie napędowym, przeniesionym wprost z czołgów podstawowych P-124-800 (TR-85-800), a jego sercem był tutaj silnik wysokoprężny typu 8VS-A2T2, którego moc maksymalna została podkręcona do 900 KM. Silnik ten otrzymał oznaczenie 8VS-A3. Innym problemem był zastosowany w wozie poziom ochrony balistycznej, który nie poprawił się znacząco pod względem wozów P-124. Tym samym nie sposób wytłumaczyć, dlaczego to właśnie dla czołgu średniego TR-125, nie skopiowano z radzieckiego pierwowzoru zastosowanego w przedzie kadłuba pancerza kompozytowego. Ten, pomimo swojej konstrukcyjnej prostoty, to mógł się on jawić jako zbyt nowatorskie rozwiązanie dla przemysłu rumuńskiego, na tle niemieckich pancerzy przestrzennych, z lukami powietrznymi, których technologię produkcji można było przenieść właśnie dla czołgów podstawowych P-124, a szczególnie tutaj odmiany czołgu TR-85-800, nad którą prace rozpoczęto trzy lata później od pojawienia się w Rumunii czołgów średnich T-72 Ural, a jego produkcję rozpoczęto już po zapoczątkowaniu budowy pierwszego czołgu P-125. Nie można tutaj zapewne mówić o przyczynach czysto finansowych, gdyż takich rozwiązań brakowało również w przypadku propozycji przemysłu, alternatywa wobec czołgów TR-85 i TR-125. Ponadto nie ma tutaj żadnej wzmianki o zastosowaniu systemu kierowania ogniem Ciclop, który był w tym czasie montowany w innych czołgach produkcji rumuńskiej, z pewnością podniósł by siłę ognia czołgu TR-125.
Rumuński czołg średni TR-125
W związku z przemianami politycznymi, do których doszło w Rumunii pod koniec 1989 roku, projekt czołgu średniego P-125 został niemalże od razu skasowany wraz z początkiem roku następnego, a dostępne siły posiadanego przemysłu zbrojeniowego zostały skierowane pod dalszy rozwój czołgów podstawowych P-124, którego produkcja seryjna została jednakże wygaszona w 1990 roku. Finalnie, po dziś nie jest znana dokładniejsza liczba wyprodukowanych czołgów P-125, gdzie można się napotkać o informacji, mówiącej o wyprodukowaniu niewielkiej serii pojazdów liczącej lub 3 pojazdy lub 5 wozów. Brak jest informacji o większej ilości pojazdów.
100 mm pełnokalibrowy pocisk przeciwpancerny BR-412B
Kaliber armaty czołgowej 125 mm, z obecnej perspektywy bardziej rozwojowy, wówczas okazał się nazbyt egzotyczny” dla rumuńskiego łańcucha logistycznego. Trzeba było stworzyć dla niego nową gałąź, która jednocześnie była by zbyt bardzo narażona na dostawy tylko od Związku Radzieckiego, a niedługo później od Federacji Rosyjskiej, która po prostu mogła w każdej chwili zamknąć ten kierunek dostaw. Co więcej, rozpad Związku Radzieckiego spowodowało, że Rumunia utraciła dostęp do nowszych technologii i tym samym dalszego rozwoju amunicji przeciwpancernej kalibru 125 mm. Natomiast w przypadku kalibru 100 mm został w Rumunii stworzony cały łańcuch logistyczny, ponieważ trwała produkcja tej amunicji (różnego rodzaju pocisków kalibru 100 mm), które w Rumunii, nie stanowiły one wyłącznie uzbrojenia dla czołgów średnich T-55 oraz czołgów podstawowych P-124, lecz również użytkowały je znajdujące się jeszcze w rezerwie działa samobieżne SU-100, nowo zaprojektowane, holowane armaty przeciwpancerne wór 1977 kalibru 100 mm oraz proponowany wówczas do wdrożenia niszczyciel czołgów wzór 1985. Dodatkowo niezależność produkcyjna szybko sprawiła, że własna amunicja tego kalibru mogła dorównywać najlepszym ówcześnie eksportowanym pociskom podkalibrowym kalibru 125 mm, znajdujących się w służbie Układu Warszawskiego (poza Związkiem Radzieckim). Było to też spowodowane, że w Rumunia w latach 90.-tych XX wieku posiadała dobrze zgrany komponent pancerny, który składał się z 1048 egzemplarzy czołgów podstawowych P-124 oraz prawie 1300 egzemplarzy czołgów średnich T-55 i prawie 1000 egzemplarzy mocno już archaicznych czołgów średnich T-34-85. Dzisiaj jednak wielu specjalistów uważa, że całkowicie zmarnowano potencjał czołgów, uzbrojonych w armatę czołgową kalibru 125 mm o gładkim przewodzie lufy, w których można było by wykorzystać w nich nowocześniejsze, zachodnie rozwiązania.
Opracowany podkalibrowy pocisk przeciwpancerny BM-412 Sg.
Wersja: TR-85M1 Bizonul (Bizon)
TR-85M1 Bizonul (Bizon)
Zakończenie okresu Zimnej Wojny w Europie i śmierć Ceausescu w Boże Narodzenie 1989 roku zmieniły całkowicie potencjalną przyszłość rumuńskiego przemysłu zbrojeniowego. Szybko okazało się, że dotychczas stosowane czołgi podstawowe P-124 rozwiązania znacznie odbiegały od możliwości zachodnich czołgów podstawowych. Jednocześnie zmieniona sytuacja polityczna sprawiła, że wskazane było stworzenie relacji wojskowych z sojuszem NATO, a co za tym idzie, dostosowanie obecnego sprzętu wojskowego do odpowiednich standardów zachodnich. Dodatkowym czynnikiem były dalej prowadzone prace badawczo-rozwojowe, które miały na celu podniesienie możliwości czołgów podstawowych P-124, głównie pod kątem polepszenia świadomości sytuacyjnej oraz przeżywalności czołgu na przyszłym polu walki.
Czołg TR-85M1 na wystawie Expomil 2005
W wyniku tego w 1994 roku rozpoczęty został program modernizacji czołgów średnich TR-85, które otrzymały oznaczenie TR-85M1. Najbardziej widocznym znakiem rozpoznawczym zmodernizowanego wozu, była nowa, wykonana metodą odlewania wieżą, która w przeciwieństwie do modeli pierwotnego, posiadała niszę z tyłu wieży, mieszcząca większość amunicji, dzięki temu w wieży znalazło się więcej miejsca pod zastosowanie nowego systemu kierowania ogniem, który był obsługiwany przez dowódcę oraz działonowego, tworząc w pełni sprawny system hunter-killer w warunkach dziennych i nocnych. Dodatkowo w nowej wieży zmieniono konstrukcję jej pancerza przedniego. Pierwotnie w czołgach TR-85 używano w mocno prowizoryczny sposób metalowych skrzynek, umieszczanych na policzkach wieży, stanowiąc prosty pancerz przestrzenny, mogącego redukować ryzyko przebicia pancerza przez pocisk z głowica kumulacyjną. Dzięki temu w czołgach rumuńskich były nader wysoce odporne na trafienia w sferze przedniej na przeciwpancerne pociski kierowane 9M111 Fagot. W przypadku nowej wieży element przestrzenny w postaci płyty pancernej o grubości 20 mm, stał się on nieodłączną częścią opancerzenia wieży. Dzięki temu, według niektórych źródeł, odporność pancerza przodu wieży przed pociskami z głowicą kumulacyjną mają stanowić ekwiwalent pancerza stalowego o grubości. Tę wartość należy jednak tutaj stawiać w dużą dozą niepewności. Nowe rozmieszczenie amunicji, w niszy wieży zmniejszyło zapas przewożonej amunicji z 50 sztuk naboi do 41 sztuk naboi kalibru 100 mm, jednocześnie, nieco poprawiając bezpieczeństwo dla załogi czołgi.
Czołg TR-85M1. Zbiorniki paliwa i układy wydechowe typu bębnowego
Sporą ciekawostką dla polskiego punktu widzenia, było wykorzystanie w modelu prototypowym czołgu TR-85M1 systemu obrony aktywnej (soft-kill) typu WPL-1 Bobrawa, który został wyprodukowany przez polskie Przemysłowe Centrum Optyki. W latach 80.-tych XX wieku wyeksportowaliśmy do Rumunii łącznie 79 tego typu zestawów. Trzy do pięciu zestawów pojawiło się na czołgach TR-125, zaś pozostałe egzemplarze rozmieszczono pomiędzy bojowe wozy piechoty MLI-84 oraz zmodernizowanymi czołgami podstawowymi TR-85M1A. Bazując na tym zakupie, Rumunii rozpoczęli opracowanie krajowego systemu tego typu, którym pierwszy był wyłącznie laserowy IAIL-1, zaś później również pokazany na wozach TR-85M1 oraz zmodernizowanych bojowych wozach piechoty MLI-84M laserowo-radarowy SAILR, który jednak był na tyle podobny pod kątem możliwości i wizualnym do naszej rodzimej Bobrawy, przez co można podejrzewać o złamanie przez Rumunię spraw patentowych. Jedyną poważniejsza różnicą jest tutaj dodanie systemów wykrywających wiązki radarowe dla przeciwpancernych pocisków kierowanych typu powietrze-ziemia. Aby uniknąć potencjalnych prawnych problemów w przyszłości, do seryjnej produkcji i na wozy bojowe rumuńskich sił zbrojnych trafił mocno zmodyfikowany system oznaczeniu SAILR-M, który podobnie jak wcześniejsze rozwiązania został oparty o trzy (a nie cztery jak w polskiej Bobrawie), zestaw detektorów promieni klaserowych i wiązki radarowej. Dla zwiększenia efektywności systemu obrony został z nim spięty dodatkowy zestaw wyrzutni granatów dymnych, który nosi oznaczenie DLC.
Wieża TR-85M1 z kamerą termowizyjną MATIS, z wielkokalibrowym karabinem maszynowym DSzK i wyrzutniami flar i granatów dymnych
Zmodernizowany również użyty w czołgach P-124-800 (TR-85-800) system kierowania ogniem Ciclop. Jego nowsza odmiana, oznaczona jako Ciclop-M otrzymała nowe, nocne przyrządy obserwacyjno-celownicze: należący do działonowego celownik z kamera termowizyjną SAGEM MATIS, który znajduje się nad dotychczasową armatą czołgową A-308 kalibru 100 mm oraz nowy przyrząd panoramiczny dowódcy typu SFIM EC2-55R z drugim celownikiem termowizyjnym do SAGEM. Pierwotnie Ciclop-M miał zostać wyposażony w aż cztery termowizyjne przyrządy obserwacyjne od SAGEM, które miały zastąpić znajdujące się na stropie wieży wcześniej używanych w wozach P-124 przyrządy noktowizyjne, dzięki czemu moglibyśmy mieć do czynienia z systemem kierowania ogniem w nietypowej konfiguracji hunter-hunter-killer. Jednak takie rozwiązanie, pomimo oczekiwanych korzyści z zakresu poprawy świadomości sytuacyjnej załogi, okazało się być zdecydowanie za drogie jak na rumuński budżet, w wyniku czego peryskopem ładowniczego oraz zapasowym przyrządem celowniczego został opracowany w latach 1989-1994 peryskop noktowizyjny typu AONP-1. Prace nad zastosowaniem w rumuńskich czołgach pasywnej noktowizji rozpoczęło się już wraz z nastaniem lat 80.-tych XX wieku, kiedy to czołg prototypowy TR-85 otrzymał pasywne urządzenia noktowizyjne zachodniej produkcji, lecz aż do wspomnianego już 1989 roku, do kiedy nie było możliwe opracowanie własnego nocnego przyrządu obserwacyjnego. Mimo wszystko poprawiony system kontroli ognia, w którym wykorzystano francuską elektronikę, gwarantuje możliwość prowadzenia celnego ognia na odległość do 2000 metrów oraz automatycznego wprowadzenia parametrów przy prowadzeniu ognia na odległość do 3000 metrów – ta druga wartość jest niemalże graniczna, jeżeli chodzi o możliwość skutecznego prowadzenia ognia przeciwpancernego. Na odległości ognia pośredniego na dystansach od 3000 metrów do maksymalnie 6000 metrów, za pomocą pocisków odłamkowo-burzących, nastawy muszą być wprowadzane ręcznie.

Wielkokalibrowy karabin maszynowy DSzK kalibru 12,7 mm
Ostatnim aspektem było opracowanie nowej amunicji przeciwpancerne na potrzeby modernizowanych czołgów podstawowych TR-85. Nowy pocisk przeciwpancerny kalibru 100 mm był inspirowany konstrukcją dobrze znanego pocisku podkalibrowego M111 kalibru 105 mm, opracowanego przez Israel Military Industry na przełomie lat 70.-tych i 80.-tych XX wieku, który miał być przystosowany do zwalczania nowych czołgów średnich T-72 i T-72A, których warianty eksportowe zaczęły się pojawiać wśród państw Arabskich takich jak Syria czy Irak. Podczas walk na terytorium południowego Libanu w 1982 roku dowiódł on swoje możliwości, przebijając przednie pancerze syryjskich czołgów średnich T-72 na odległościach do 1800-2000 metrów (w zależności od danych). Z tego właśnie powodu oraz p[o przeprowadzonych testach zdobycznej amunicji na rodzimych radzieckich czołgach T-64B, T-72A oraz T-80B, zdecydowano się na dodatkowe dopancerzenie przedniego pancerza kadłuba, gdzie dospawano pancerną płytę stalową wysokiej twardości. Okazało się to skutecznym rozwiązaniem na czołgach produkcji radzieckiej, jednak nie trafiło ono na stosowane w wielu krajach czołgi eksportowe. Dopiero na produkowanych w Polsce i Czechosłowacji czołgach T-72M1 zastosowano tego typu rozwiązanie. Czołgi T-72M1 przeciwpancerny pocisk podkalibrowy M111 miał możliwość przebicia pancerza przedniego kadłuba czołgu średniego T-72M1 na odległości około 500 metrów lub mniejszej.
Czołg TR-85M1 i bojowy wóz piechoty MLI-84M
Rumuński pocisk, w przeciwieństwie do izraelskiego podkalibrowego pocisku przeciwpancernego M111, nowy podkalibrowy pocisk produkcji rumuńskiej kalibru 100 mm, który otrzymał miejscowe oznaczenie BM-421 Sg. Oraz eksportowe oznaczenie M309, wykorzystuje penetrator monolityczny, wykonany ze spieków wolframu o długości aż 584 mm, co znacząco przewyższa izraelski M111 o długości 417 mm. Dzięki czemu M309, którego w locie pocisk podkalibrowy osiąga prędkość początkową rzędu 1400 m/s, charakteryzuje się przebijalnością na poziomie 425 mm RHA z odległości 1000 metrów. Tak niską wartość, gdzie stosunek przebijalności do ługości wynosi raptem 0,73, co można wytłumaczyć przede wszystkim wynoszącą 5,8 kilogramów masą samego wolframowego penetratora oraz niską względem niego masą ładunku miotającego, wynoszą 6 kilogramów. Drugim, znaczącym ograniczeniem może być tutaj sama armata czołgowa kalibru 100 mm, która może ogranicza możliwości wzrostu osiągów amunicji podkalibrowej, która nie pozwala na wykorzystanie silniejszych ładunków miotających. Wystrzelony pocisk podkalibrowy BM-421 Sg. Generuje ciśnienie w lufie wynoszące raptem 330 MPa. Mimo wszystko ten pocisk podkalibrowy osiada możliwość przebijania pancerzy przednich czołgów T-64, T-72A oraz jugosłowiańskich M84 pozbawionych bardziej zaawansowanych pancerzy oraz pancerzy reaktywnych.
TR-85M1 (fot. 7th Army Joint Multinational Training Command)
Wdrożono go do użytku w 1996 roku przeciwpancerny pocisk podkalibrowy zastąpił obecne dotychczas w czołgach i pochodzące jeszcze z czasów trwania wojny na Półwyspie Koreańskim pełnokalibrowe pocisku przeciwpancerne BR-412B, które na odległości 1000 metrów posiadały możliwości balistyczne na poziomie 185 mm RHA. Również nowo wprowadzony pocisk podkalibrowy stał się ważnym uzupełnienie dla pocisków przeciwpancernych z głowicą kumulacyjną BK-5M, który nie nadawał się z powodu jego niskiej celności do prowadzenia ognia na dystansie większym niż 800 metrów. W praktyce był to jedyny pocisk przeciwpancerny, który był uważany za wmiata skuteczny dla rumuńskich czołgów, przeciwko radzieckim czołgom średnim, które zostały wprowadzone na przełomie lat 70.-tych i 80.-tych XX wieku.
TR-85M1
Wersja: TR-85M2
Pomimo trwającej aż 15 lat modernizacji pojedynczego batalionu czołgów TR-85, wspomniany wcześniej pakiet modernizacyjny nie był jednak ostatnim podejściem do tematu pancernego przez rumuńską zbrojeniówkę.
Szkolenie wojsk rumuńskich z amerykańskimi sojusznikami
Obecnie pod nazwą modernizacyjną – TR-85M2 w obiegu jest cały szereg proponowanych modernizacji, gdzie od samej wymiany uzbrojenia na rzecz armaty czołgowej kalibru 105 mm, poprzez wymianę wieży na rzecz modelu wykonanego metodę spawania oraz przeprowadzenie „leopardyzacji” czołgu, aż do stworzenia nowego rumuńskiego czołgu podstawowego zupełnie od podstaw. W rzeczywistośc9i jednak potwierdzone wzmianki mówią o zastosowaniu niemieckiego silnika wysokoprężnego MTU MB 871 Ka-502 o mocy 1200 KM, który był już proponowany przy próbie reaktywacji czołgu TR-125, gdzie też miał być zastosowany wóz nosił oznaczenie jako TR-2000). Wóz ten miał otrzymać nową wieże, także pawaną i uzbrojenie w postaci niemieckiej armaty Rheinmetall Rh-120 L/44 kalibru 120 mm. Ostatecznie próba integracji czołgu P-124 z nowym silnikiem, zakończyła się na jednym modelu w 2002 roku. Jeżeli chodzi natomiast o TR-2000, to wóz ten ni zeszedł nawet z deski kreślarskiej, pomimo aktywnej współpracy między niemieckim zakładami Krauss-Maffei Wegmann z rumuńskimi zakładami w latach 1994-1996 oraz zaprojektowanymi w jej wyniku dwiema wieżami spawanymi: w konfiguracji klasycznej oraz z automatem ładowania umieszczonymi w niszy wieży.
Szkolenie wojsk rumuńskich z amerykańskimi sojusznikami
Początek nowego wieku był dobrą okazją na podjęcie ostatniej modernizacji czołgów rumuńskich z rodziny P-124. Było to spowodowane zarówno brakiem niektórych podzespołów, które można było zastosować już w czołgach TR-85M1, a które podniosły by przeżywalność czołgów w spotkaniu z bronią przeciwpancerną potencjalnego przeciwnika. Powodem był również wprost możliwości technologicznych potencjalnych partnerów, którzy brali już udział w poprzednich modernizacjach czołgów podstawowych P-124. Chodziło tutaj bowiem o poprawę przeżywalności załogi czołgu, która i tak jest wyższa niż w przypadku czołgów średnich T-55, jak również została dodatkowo poprawiona w zmodernizowanym czołgu podstawowym TR-85M1. Innym ważnym aspektem było dalsze zwiększenie siły ognia, które mogło być osiągnięte wyłącznie poprzez modernizację zastosowanego uzbrojenia głównego czołgu lub przez jego wymianę na nową armatę.
Szkolenie wojsk rumuńskich z amerykańskimi sojusznikami
W rzeczywistości propozycja dodatkowego opancerzenia czołgów podstawowych P-124 pojawiła się dopiero na początku 2018 roku ze strony ACTTM. Rumuński Wojskowy Instytut Badawczy opracował bowiem w ostatnim czasie rodzinę kompozytowych osłon dodatkowych na potrzeby rumuńskich wozów bojowych. P-124, zgodnie z ich propozycją, mogłyby otrzymać, składające się z kwadratowych modułów o wymiarach 500 mm x 500 mm, osłony o grubości 700 mm, których głównym elementem jest tutaj ceramika umieszczona w dwóch warstwach oddzielonych od siebie polimerowym pośrednikiem. Takie rozwiązanie pozwoliłoby zwiększyć odporność czołgów podstawowych P-124 do około 450 mm RHA przeciwko kinetycznej podkalibrowej amunicji przeciwpancernej oraz około 550-600 mm RHA przeciwko pociskom z głowicom kumulacyjnym. Jednak ta osłona była w swojej konstrukcji jest bardzo prosta, jeśli nie scharakteryzować jej jako prymitywna osłona balistyczna, gdyż została ona zoptymalizowana przeciwko amunicji średnio kalibrowej przeciwpancernej, a nie środkom, które pierwotnie skonstruowano przeciwko zwalczaniu czołgów. Z drugiej strony jednak pokazuje to jakim jeszcze potencjałem dysponowały czołgi P-124, gdyby podjęto się próby zaprojektowania nowego kadłuba dostosowanego pod montaż pancerza kompozytowego, lecz wciąż wykorzystującego większość dotychczasowych podzespołów. W takich warunkach bowiem możliwe było osiągniecie odporności balistycznej na poziomie 500-550 mm RHA przeciwko podkalibrowym pociskom przeciwpancernym stabilizowanym brzechwowo (typu APFSDS) oraz do 700 mm RHA przeciwko pociskom z głowicą kumulacyjną HEAT, na dodatek bez zastosowania osłon dodatkowych. Lecz w takim przypadku nie mówilibyśmy o kolejnej modernizacji czołgu rumuńskiego, lecz otrzymaniu całkiem nowego produktu.
W drugim przypadku wzrost możliwości siły ognia, czyli dalszy rozwój podkalibrowej amunicji przeciwpancernej kalibru 100 mm. Ograniczenia wynikające z konstrukcji armaty czołgowej A-308 sprawiały, że pole do podpisu związane ze wzrostem osiągów przeciwpancernej amunicji podkalibrowej było nadal mocno ograniczone. Z tego względu wskazane mogło być opracowanie zmodernizowanej armaty czołgowej kalibru 100 mm, która byłaby zdolna do wytrzymania wyższych ciśnie w lufie. Dodatkowo warto było rozważyć próbę integracji systemu uzbrojenia z czołgowymi przeciwpancernymi pociskami kierowanymi typu Bastion/Barier. Takie rozwiązanie jest jednak obecnie nie zbyt opłacalne technicznie, jak i finansowo oraz dodatkowy koszt byłby związany z integracją zastosowanego w wozach systemu kierowania ogniem Ciclop, ale także wysoki byłby koszt zakupu takich rakietowych kierowanych pocisków przeciwpancernych.
Poszukiwanie następcy
Podsumowując konstrukcję wozu, można zauważyć wielką determinację Rumunów co do rozwoju czołgów średnich rodziny T-55 do wariantów P-124. Kiedy rozpoczęto pierwsze prace nad nowymi modyfikacjami czołgów, w NATO, jak i w Związku Radzieckim konstruowano nowe czołgi, które posiadały wysoką odporność na amunicję z głowicami kumulacyjnymi, dzięki politycznym i gospodarczym otwarciem się na zachód, możliwe było skorzystanie w przemyśle zbrojeniowym w kilku ciekawych rozwiązań, w tym zastosowaniem prostych pancerzy przestrzennych, które pod koniec lat 70.-tych XX wieku były wręcz prymitywne. Rumuńscy konstruktorzy bowiem z powodu ograniczonego budżetu oraz materiałowego nie potrafili nadążyć za rozwojem technologicznym pancerzy, gdzie światowym trendem stawały się pancerze wielowarstwowe z użyciem materiałów niemetalicznych oraz ceramiki po między warstwami stali pancernej. Brak takiej technologii, mimo posiadania dostarczonych z Związku Radzieckiego czołgów średnich T-72 Ural, sprawiły, że czołgi P-124 i P-125 były zdecydowanie cięższe, niż ich radzieckie odpowiedniki, co miało znaczący wpływ na kształt ich konstrukcji. Jednak największym problemem był w Rumunii decydent polityczny, który był często mocno niechętny co do rozwoju własnej konstrukcji pancernej, a tym samym rumuńskie biura konstrukcyjne często nie były w stanie wycisnąć z maszyn wszystkich możliwości.
Obecnie jednak rumuński resort obrony szuka następców dla tych już nie perspektywicznych wozów. W Rumunii bardzo silne wpływy maja Stany Zjednoczone i jest tam najwięcej głosów za zakup amerykańskich czołgów rodziny M1 z wykorzystaniem tutaj programu Foreign Military Sales. Sam zakup obejmował by łącznie dostarczenie 276 egzemplarzy czołgów podstawowych dla 5 batalionów pancernych (każdy liczący po 54 wozy). W pewnym okresie w grze był również Leopard 2A7+ (w konfiguracji bardzo podobnej do tej, którą zamówili Węgrzy), obecnie także ciekawą ofertę przedstawiają Koreańczycy z swoim czołgiem K2. Jaka będzie przyszłość, czas pokaże. Jednak problemy finansowe wskazują, że zakup sprzętu nasąpi najwcześniejszej niż w 2026 roku.
Bibliografia
-
Piotr Zbies, Rumuńskie czołgi podstawowe rodziny P-124, Czasopismo Nowa Technika Nr. 5/2020, Magnum-X, Warszawa
-
James Kinnear, Stephen L. Sewell, Czołg T-55, – Sekrety Historii, Wydawnictwo RM, Warszawa 2022 rok
-
Tomasz Szulc, Radziecki czołg średni T-55 i jego wersje oraz pojazdy pochodne, Czasopismo Historia Wojsko i Technika Numer Specjalny 4/2018, ZBiAM, Warszawa
-
Tomasz Szulc, T-55 produkowane i modernizowane poza ZSRR, Czasopismo Wojsko i Technika Historia Numer Specjalny 5/2018, ZBiAM, Warszawa
-
Richard Ogorkiewicz, Czołgi: 100 lat historii – Sekrety Historii, Wydawnictwo RM, Warszawa 2016 rok
-
Praca Zbiorowa, Pojazdy Pancerne od „Little Willie” do Leoparda 2A6, Wydawnictwo AKA, Głuchołazy 2012 rok
-
George Forty, Ilustrowana Encyklopedia Czołgów Całego Świata, Wydawnictwo Bellona, Warszawa 2006
-
https://commons.wikimedia.org/wiki/Category:TR-85_tanks
-
https://www.valka.cz/ROM-TR-85-M1R-t278428
-
https://www.smartage.pl/rumunskie-czolgi-tr-77-i-tr-85/
-
https://tank-afv.com/coldwar/Romania/tr-77-580.php
-
https://tank-afv.com/coldwar/Romania/TR-85.php