Ręczny granat obronny Millsa

Ręczny granat obronny Millsa

Ręczny granat obronny Millsa – No.36 Mk. III

Brytyjskie ręczne granaty obronne konstrukcji Williama Millsa – w brytyjskiej armii zwane zrazu „bombami”, stąd właśnie broń ta zapadła w pamięci jako „bomby Millsa” („Mills Bombs”) – stanowiły tego typu zasadniczy środek walki w brytyjskiej armii lądowej od 1951 roku do 1972 roku (i nie tylko armii brytyjskiej).

Trochę historii

Sir William Mills

Brytyjczykowi – Sir Williamowi Millsowi (lata 1856-1932) przypadło w udziale skonstruować najbardziej udany granat ręczny sił Ententy w okresie trwania I Wojny Światowej, który znalazł swój użytek nie tylko w oddziałach piechoty brytyjskiej, ale także używany przez wszystkie siły sojusznicze, a w służbie brytyjskich żołnierzy znajdował się aż do początku lat 70.-tych XX wieku. Był to jeden z najlepszych granatów ręcznych w historii wojskowości, mimo tego, że posiadał on nie lada konkurencję – wiele krajów od 1915 roku wprowadziło do użytku mniej lub bardziej udane konstrukcje tego typu.

A co z samym Millsem – synem właściciela stoczni w Sunderlandzie odbył swój staż jako chłopiec okrętowy na statkach handlowych, a następnie po ukończeniu nauki w politechnice na wydziale budownictwa okrętowego, znów wyruszył na morze jako praktykant maszynowy, aby rozwijać swój wyuczony fach od podszewki. Od swojej wczesnej młodości zdradzał już dar do wynalazków i ulepszeń, a w dziedzinie technicznej wkładał wiele wysiłku w innowacje i nowe technologie, dzięki czemu potrafił zbudować pierwszą odlewnię aluminium w Wielkiej Brytanii. Dla wielu taka innowacja mogła się wydawać zbędna, ale bardzo szybko okazało się, że potrzeba produkcji części lub przedmiotów wykonanych metodą odlewania z aluminium jest bardzo potrzebna.

Bomba Millsa – No.23 Mk. II – rok produkcji 1916

Natomiast doświadczenia belgijskiego znajomego oraz bliskiego partnera w interesach – Alberta Dewandre, który po powrocie z raną z Belgii w grudniu 1914 roku opowiadał samemu Millsowi o walce prowadzonej w okopach i używanych wówczas do niej improwizowanych do tego typu walk granatów ręcznych i innych wynalazków, które miały ułatwić prowadzenie walki na bardzo bliski dystans, zainspirowały samego Millsa, aby i w tej dziedzinie użył swojego daru, aby skonstruować nową broń dla brytyjskiej armii. Posiadane przez niego kontrakty (wszystko przez pasję do gry w golfa), znając większość brytyjskich ministrów i generałów pozwoliły mu przebić się przez tłum wszystkich konkurentów, aby poruszyć tą sprawę bezpośrednio w rozmowie z dowodzącym Brytyjskim Korpusem Ekspedycyjnym – Sir Johnem Frenchem. W ówczesnej terminologii granaty ręczne były najczęściej określane jako „bomby ręczne”, nie były jednakże podczas I Wojny Światowej nowością. Granaty były znane już od średniowiecza, kiedy niewielkie kule wypełnione tzw. „greckim ogniem” i w praktyce od XVII wieku każda licząca się armia w Europie posiadała w swoim składzie oddziały grenadierów, których zadaniem bywało ręczne miotanie „ognistych i wybuchających kul” (wypełnionych czarnym prochem) na żołnierzy przeciwnika. Tę rolę w XIX wieku przejęła artyleria, ale wraz z przełomem XIX i XX wieku ręczne miotanie takimi środkami bojowymi znowu stało się modne, gdy coraz to większy zasięg artylerii i jej skuteczność nie pozwalała na wsparcie bezpośrednie żołnierzy przeciwnika na polu bitwy.

Konstrukcja tzw. „bomby Millsa” pozostała właściwie niezmieniona od maja 1915 roku, kiedy to na uzbrojenie brytyjskich oddziałów wszedł granat obronny, oznaczony jako No.5, aż do przyjęcia na służbę modelu No.36M w maju 1918 roku, to już od tego czasu ulepszane były tylko drobne szczegóły. Millsowi stworzenie całej rodziny granatów, w 1922 roku przyniosło nadanie tytułu szlacheckiego. Mills zmarł zaledwie 10 lat później, w 1932 roku. Jak już wspomniano wśród modeli granatów ręcznych powstałych podczas I Wojny Światowej, przetrwał w służbie ten konflikt, kolejną wojnę światową, do początku lat 70.-tych XX wieku. Natomiast w Pakistanie oraz w Indiach granaty tego modelu były produkowane jeszcze w 2021 roku.

Szkolenie brytyjskich żołnierzy w rzutu granatu – tzw. bomby Millsa z okopu

Dziwne niuanse historii

Sprawa przyznania tytułu szlacheckiego odwleka się do 1922 roku, bo wcześniej trwał proces sądowy o prawa do powstałej konstrukcji „bomby Millsa”. Jej historia zaczęła się jeszcze przed wybuchem w Europie Wielkiej Wojny, bowiem w 1912 roku, gdy do brytyjskiego dowództwa zgłosił się belgijski wynalazca, inżynier Albert Dewandre wraz z kapitanem armii belgijskiej Leonem Rolandem, doradcą technicznym Compagnie Delge des Munitions Militaires, proponując swego pomysłu kulisty granat ręczny z mechanicznym zapalnikiem o opóźnieniu pirotechnicznym (zwanym w tamtych czasach „zapalnikiem automatycznym”), właśnie przyjęty do uzbrojenia armii belgijskiej. Zapalnik granatu Dewandre’a/Rolanda po raz pierwszy wyposażono w dźwignię zabezpieczającą, zawieszoną na osi poprzecznej do wzdłużnej osi iglicy. Koniec dźwigni (którą żołnierze nazywali powszechnie „łyżką”), miał formę widełek, o które opierała się kryza wieńcząca wtok u szczytu iglicy, wystającego po napięciu sprężyny uderzeniowej ponad powierzchnię korpusu granatu. Dopóki dźwignia była przyciskana do skorupy, a jej widełki podpierały iglicę, ta nie mogła uderzyć w dół pod wpływem napiętej na niej sprężyny uderzeniowej. Dźwignia była dodatkowo unieruchomiona drucianą zawleczką w formie pętli stanowiącą przedłużenie „łyżki”, a jej koniec wciskany był na blaszany kołek o przekroju grzybka, podobnie jak skórzany pasek na zamykający kaburę czy ładownicę knopik. Po zdjęciu z zawleczki grzybka już tylko nacisk palców trzymających granat i łyżkę utrzymywał dźwignię w położeniu bezpiecznym. W chwili rzutu, gdy granat opuszcza dłoń żołnierza rzucającego, nacisk sprężyny uderzeniowej przełamywał opór pozbawionej nacisku dźwigni, która ciągnięta przez iglicę, zaczepioną wciąż o „łyżkę”, obraca się wokół osi, odchylając do momentu, gdy występ iglicy zsuwa się z niej. Odtąd iglica nie napotyka już żadnej przeszkody na drodze do spłonki zapalającej w uchwycie na dnie skorupy granatu. Uderzenie iglicy w spłonkę powoduje jej odpalenie, a w następstwie zapłon lontu (pirotechnicznego opóźniacza), którym płomień ze spłonki przenosi się w ciągu kilku sekund (zależnie od długości lontu) do detonatora, powodującego wybuch wypełniającego granat ładunku kruszącego. Układ zapalnika Dewandre’a/Rolanda, w którym zapłon następuje na drodze w kształcie litery U (uderzenie iglicy w dół, płomień lontu wraca do góry równoległym kanałem do detonatora) pozostaje zasadniczą cechą granatu Millsa. Od Dewandre’a/Rolanda pochodzi pomysł ukształtowania zewnętrznej skorupy (dziś zwanej „kadłubem”, względnie „korpusem”, bo skorupy kojarzą się pejoratywnie), na wzór szyszki lub ananasa. Te krzyżujące się nacięcia nie służą wbrew pozorom sterowaniu fragmentacją – mają jedynie za zadanie ułatwić pewne uchwycenie ręką, także mokrą, zmarzniętą, bądź w rękawicach. Pomysłami Dewandre’a oraz Rolanda były także integralne zamknięcie mechanicznej części zapalnika w skorupie oraz dno korpusu w postaci korka, wykręcanego w celu uzbrojenia granatu. Także z belgijskiego granatu ręcznego pochodzi pomysł na centralną tuleję wkładaną do odlewanej ze staliwa skorupy, zawierającą elementy mechaniczne zapalnika i pozwalającej włożyć w specjalnie wyżłobione w tym celu gniazda spłonkę i detonator, a właściwie cały moduł pirotechniczny,. Złożony ze spłonki, opóźniacza i detonatora stanowiących zespoloną całość, której części składowe były zaciśnięte na przeciwległych końcach lontu. Zespół mechaniczny zapalnika był zamontowany w granacie na stałe, ale do chwili uzbrojenia granat – chociaż elaborowany materiałem wybuchowym – był całkowicie bezpieczny w transporcie, bo ładunek kruszący nie mógł eksplodować bez wzbudzenia detonatorem. Zamknięcie zapalnika wewnątrz skorupy posiadało tę dodatkową zaletę, że przy aktywacji zapalnika w nocy, iskry palącego się lontu pozostawały wewnątrz, utrudniając jednocześnie wykrycie pozycji skąd te granaty były wyrzucane – ręczny granat produkcji amerykańskiej Mk. II pozbył się tej wady dopiero w 1944 roku. Poważną wadą konstrukcyjną asymetrycznego umieszczenia detonatora w kanale wkładki była za to asymetryczna detonacja ładunku wybuchowego i nierównie prowadzona defragmentacja korpusu. Mimo kratki pokrywającej z zewnątrz korpus granatu, jego wnętrze było gładkie i materiał kruszący, inicjowany niecentralnie, rozrywał się wówczas nierównomiernie. Przeprowadzone w latach 60.-tych XX wieku badania poligonowe, że odłamki skuteczne, a więc o masie ponad 2 gram, stanowiły zaledwie 20% masy skorupy granatu. Dalszych 25-30% masy stanowiło kilka dużych odłamków (największym z nich był tutaj zawsze korek denny), zdolnych zabić człowieka z odległości nawet 100 metrów, co powodowało w praktyce wymuszenie na żołnierzu zrzutu granatu za osłony, ponieważ ten średnio nie dolatywał dalej niż 15-20 metrów od żołnierza. Zaś pozostałe 50-55% masy skorupy granatu rozpadało się na odłamki o masie zdecydowanie mniejszej niż 2 gramy – w większości wielkości ziarenka piachu.

Sam Mills otrzymał od brytyjskiego dowództwa „zielone światło”, a wraz z nim wszystkie materiały przekazane przez Belgów, z poleceniem ulepszenia co się da i jak najszybszego wprowadzenia do produkcji seryjnej w jego zakładach, Mills Minitions Factory w Birmingham. Wkład dowództwa zdaje się zresztą nie ograniczać do przekazania materiałów z Belgii, bo w czasie powojennego procesu o naruszenie praw patentowych wytoczonego z powództwa Rolanda okazało się, że ostateczna wersja tzw. „bomby Millsa” zawierała także pomysły z innej konstrukcji, granatu ręcznego nowozelandzkiego pułkownika Arthura Morrowa. Ich rozwiązania oraz pewne wskazówki Dewandre’a, współtwórcy granatu belgijskiego, Mills przepuścił przez swój płodny umysł i w rezultacie brytyjskie dowództwo dostało to, czego potrzebowało – granat obronny wreszcie skuteczny i jak najbardziej bezpieczny dla rzucającego.

W trakcie trwania samej tylko Wielkiej Wojny wyprodukowano ich wreszcie 75 milionów sztuk, z czego 4,5 miliona dostarczy sam Mills. Wartość i waga (w odróżnieniu od masy) granatu Millsa polegała jednak nie na nowatorstwie pomysłów lub jego braku, ale na takich technologicznych opracowaniu wszystkiego, że ich produkcja była łatwiejsza do uruchomienia, prostsza konstrukcyjnie, tańsza niż innych (w tym od pierwowzoru), ergonomia ulegała poprawie, a przenoszenie i miotanie stały się bezpieczniejsze.

Bomba Millsa – No.23 Mk. III

Granat ręczny Millsa zmienił kształt korpusu z kulistego na jajkowaty, zwiększając objętość komory ładunkowej, a przez to sam ładunek wybuchowy granatu o niemalże 30% z 45 gram do 65 gram. Elaboracja skorupy zostaną przy tym znacznie uproszczona dzięki dodaniu drugiego wkręcanego korka elaboracyjnego na boku górnej części skorupy. Forma zastosowanej zawleczki została zmieniona z drucianej pętli przedłużającej łyżkę zapalnika i zakładanej na sterczący tam stalowy grzybek na mocno klasyczną, do dziś powtarzaną zawleczkę z podwójnie złożonego drutu i przekroju litery D, przekłądaną przez otwory w specjalnych występach skorupy po bokach zagłębienia kryjącego dźwignię i zaopatrzoną w druciane kółko do jej wyjmowania. Wzmocniło to wytrzymałość zawleczki, a przez to bezpieczeństwo przechowywania granatów, potaniło jej produkcję i pozwoliło przedłużyć samą łyżkę na tyle, aby jej dociskanie wymagało mniejszego wysiłku i to pomimo wzmocnienia siły sprężyny uderzeniowej, aby zwiększyć niezawodność zapłonu. Kolejnym pomysłem samego Millsa była zmiana kształtu grota iglicy w mocno niespodziewanym kierunku. Samo słowo „iglica” mocno kojarzy się z bardzo ostrym przedmiotem, a tymczasem granatu Mills zastosował iglice wyposażoną w tępy grot, który bardziej przypominał soczewkowy łeb śruby, z negatywem rowka do odkręcania niż iglicę. Spłonka zapalająca granatu Millsa byłą bowiem obciętą łuską naboju kalibru .22 bocznego zapłonu, stąd mocno nietypowy układ grota iglicy, który rozgniatał cała średnicę dno spłonki, miażdżąc jej miseczkę z obu stron, przez to zwiększając niezawodność zapłonu, bo gdzieś w końcu musiała trafić na odpowiedni opór, a nawet jak nie, to sama go tworzyła i przełamywała, powodując zapłon.

W maju 1915 roku, po przeprowadzeniu w marcu testach partii próbnej granatu Millsa – ulepszonego przez niego modelu, poskładanie z pomysłów własnych i cudzych przyjęto go do uzbrojenia British Army pod oznaczeniem „Bomb Hand, No.5 Mk. I (Mills)”. Był to jeden z produktów, które pomogły wygrać siłom Ententy wojnę w Europie. Wówczas Brytyjskie Imperium było zbyt poważnie zagrożone, aby patrzeć na subtelności patentowe – jego żołnierze potrzebowali dużej ilości uzbrojenia, w tym ręcznych granatów, a nie po zakończeniu negocjacji handlowych, żmudnego dopracowywania, po czym wdrażanie produkcji metodą prób i błędów do końca wojny. I dzięki własnej inicjatywie, pomysłowości i doświadczeniu w prowadzeniu masowej produkcji seryjnej Williama Millsa – dostali je. Ponadto w tym czasie, gdy sam Mills pracował nad granatem ręcznym wraz z Dewandrem, składając nowy wniosek o patent w lutym 1915 roku, kapitan Roland przebywał już od pół roku, w niemieckiej niewoli i nie było wtedy sposobu, aby się z nim oficjalnie skontaktować w sprawie przekazania praw. Władze belgijskie były powiadomione o pracach samego Millsa i nie wyraziły żadnego sprzeciwu, ponieważ celem tych prac było przecież wygranie wojny i tym samym wyzwolenie terytorium Belgii. Zresztą to właśnie po zakończeniu wojny zakończył się proces, biorąc na siebie spłacenie wszystkich długów i roszczeń Rolanda, co pozwoliło tutaj brytyjskim sądom oddalić jego wniosek (co prawda dopiero po trzykrotnej apelacji powoda) i otworzyło Millsowi drogę do tytułu szlacheckiego.

Kobiety pracujące przy produkcji brytyjskich granatów Millsa

Dalszy rozwój konstrukcji granatu

Po modelu granatu ręcznego No.5 w ciągu wojny do uzbrojenia weszły jeszcze dwie wersje rozwojowe, związane z nowatorskim wynalazkiem, jakim było miotanie granatów ręcznych przy pomocy standardowego karabinu piechoty, kilku odmianach. „Bomb Hand, No.5 Mk. I (Mills)” była bardzo udana na tle konkurencji, ale nadawała się wyłącznie do miotania ręcznego, a jej korek wymagał do wykręcenia specjalnego klucza. Ręczny granat No. 5 Mk. II z późnej jesieni 1915 roku różnił się jedynie uproszczonym kształtem kształtem łyżki zabezpieczającej, ale korek otrzymał poprzecznie podcięcia szerokości pozwalającej użyć grzbietu głowni bagnetu jako klucza do jej wykręcenia lub wkręcania.

Wprowadzony latem 1916 roku kolejny model No.23 Mk. I był pierwszym granatem systemu Millsa uniwersalnym, granatem ręcznym i granatem karabinowym, właściwie identycznym z modelem No.5 Mk. I z wyjątkiem gwintowanego gniazda w dnie korka na wkręcany pręt stabilizujący o długości 140 mm oraz nowego zespołu pirotechnicznego zapalnika, z dłuższym lontem (czas 7 sekund), zapobiegającym detonacjom w powietrzu w czasie trwania lotu granatu w powietrzu na odległość 150-200 metrów. Był pierwszym także granatem konstrukcji Millsa, który już nie miał oficjalnej nazwy „Bomb”, zastąpiono jej słowem „granat” (Grenade), ale mimo to do końca wojny (Wielkiej Wojny i II Wojny Światowej) granat konstrukcji Millsa był nazywany „bombą Millsa”, a żołnierzy go rzucających nazywano „bombardierami” czy raczej „bombarzami” (bomber).

Użycie podstawowego karabinu do wystrzeliwania granatów wymagało rekonstrukcji wewnętrznej wkładki z gniazdami – gniazdo detonacyjne trzeba było przedłużyć, aby zmieścić o połowę dłuższy lont z 7-sekundowym opóźniaczem. Do ręcznego miotania nadal można było używać starego typu detonatora od modelu No.5 z opóźnieniem 4 sekund. Pierwotny korek denny z płytkim gniazdem pręta okazał się słabszym punktem i w czasie strzelania stalowy pręt się z niego wyłamywał, czego skutkiem był często nieprzewidywalny i mocno niestabilny lot po oddaniu strzałem, więc jesienią 1916 roku wprowadzono model No.23 Mk. II z grubszym korkiem, dostosowanym do ręcznego dokręcania po uzbrojeniu granatu bez użycia narzędzi, a przy okazji mieszczącym głębsze i lepiej podparte gniazdo pręta. Powiększenie wkładki z przełożonym kanałem na detonator zmniejszyło o kilka gramów ładunek wybuchowy, co starano się nadrobić, zastępując amatol nieco silniejszym materiałem wybuchowym, amonalem lub alumatolem, zawierającym domieszkę metalicznego glinu w postaci pyłu aluminiowego. Tak elaborowane granaty Millsa oznaczano dodatkowo różowym pasem wokół środkowej części skorupy (zamiast zielonego, oznaczającego zastosowanie amatolu). Na podstawie zebranych doświadczeń z frontów Wielkiej Wojny eksperyment ten ostatecznie przerwano w 1918 roku, wracając ostatecznie do amatolu. Wystrzeliwanie z karabinów granatów bardzo szybko powodowało niszczenie luf, gdyż pręt z granatem ważył zdecydowanie więcej od wystrzeliwanego pocisku karabinowego i w rezultacie tego gazy znacznie dłużej i silniej działały na wnętrze zatkanej nim lufy, prowadząc do jej rozdęcia, a nawet niebezpiecznego rozerwania. Granaty prętowe pozostawiono w uzbrojenie, ale już w końcu 1916 roku powstał nowy model karabinowego miotacza granatów, zwanych garłaczem, w postaci nasadki na wylot, w kształcie walcowatego kielicha, do którego wkładało się granat z dokręconym do korka dennego krążkiem uszczelniającym (diaphragm), pełniącym rolę koszyczka w naboju śrutowym: gazy z naboju ślepego działały na tarczę krążka, wypychając granat bez udziału niszczącego lufę pręta. Krążek posiadał średnicę 2,5 cala (63 mm), wypełniając tym samym całą średnicę garłacza.

Bomba Millsa – No.23 Mk. II – wersja przystosowana do wystrzeliwania z karabinu powtarzalnego Enfield

Na wiosnę 1917 roku do uzbrojenia weszły więc jednocześnie dwa nowe modele do uniwersalnego granatu ręcznego konstrukcji Millsa, dostosowane do rzucania ręcznego i miotania z obu typów miotaczy. Oznaczono je dwoma różnymi numerami typów, aby nie powodować nieporozumień, gdyż granaty – poza oznaczeniem na korku identyczne – pakowano w zależności od oznaczenia albo z prętem (model No.23 Mk. III) albo z tarczą (No. 36 Mk. I). Nowy granat, mimo zachowania odpowiedniego kształtu i wymiarów, posiadał gruntowne zmieniony korpus o innym, miał gruntownie zmieniony korpus o innym, zdecydowanie łatwiejszym do odlewania wzorze kostek (wprowadzonym już wcześniej w granatach ręcznych modelu No. 5 Mk. II i No.23 Mk. II z korpusem starego typu), niemal dwukrotnie powiększonym górnym korku elaboracyjnym i powiększonych, znacznie bardziej odstających uszach skorupy z otworami do zawleczki. Nowy granat miał też zmodyfikowane mechaniczne części zapalnika. Grot zastosowanej iglicy otrzymał tutaj głębokie podcięcie prostopadłe do dotychczasowego modelu grota, w którym powietrze spod zastosowanej iglicy mogło uciekać na wyznaczone boki, zapobiegając powstaniu poduszki powietrznej osłabiającej siłę uderzenia, aby zapewnić jeszcze bardziej niezawodny zapłon.

Zmiana uszu skorupy wiązała się ze zmianą konstrukcji łyżki. Pierwotna łyżka posiadała oddzielną cienką oś, przechodzącą przez wywinięte w górę brzegi łyżki tuż przed łopatką, operacyjną się o wybranie w iglicy. W kolejnych wcieleniach modelu No. 5 i No. 23 wywinięte ścianki były coraz mniejsze, a oś łyżki coraz grubsza, aż w końcu w granacie modelu No. 23 Mk. III i modelu No. 36 Mk. I, pojawił się ostateczny model łyżki, całkiem płaska (poza wygięciem dolnej części powtarzającym kształt skorupy) i jednoczęściowa, której górna część miała kształt krzyża z zaokrąglonymi końcami poprzeczki, stanowiącymi czopy integralnej osi. Powiększone uszy skorupy stanowiły teraz łożysko, o której opierały się ramiona łyżki zatkniętej pod wybranie w iglicy i trzymanej zawleczką przechodzącą przez uszy nad dźwignią.

Major z oddziału 11. Royal Scots rozdaje bomby Millsa grupie rajdowej w Meteren. Jednak według oryginalnego podpisu, rajd ten „został przerwany dokładnie wtedy, gdy [grupa] była gotowa do startu, ponieważ [jej] przywódca został zabity”.

Odpowiednikiem granatu ręcznego No.23 Mk. III w wersji z tarczą do nowego garłacza typu Burnsa (Cup, Rifle, Discharger, Grenade, Mk. I) był wprowadzony niemal równocześnie (dwa tygodnie różnicy) granat modelu No.36 Mk. I. Był to kolejny granat uniwersalny, ręczny lub karabinowy, łączący zmodernizowaną skorupę granatu ręcznego No.23 Mk. III z kolejnym nowym typem korka dennego z gwintowanym otworem do wkręcenia tym razem nie pręta, powodującego niszczenie lufy karabinu, ale krążka uszczelniającego do garłacza Burnsa. Wraz z nim wszedł nowy nabój miotający elaborowany balistytem – włoskim prochem nitroglicerynowym, który miotał teraz granaty na odległość nawet 250-300 metrów, tak daleko, że już nawet 7-sekundowe opóźnienie nie zawsze wystarczało, aby granaty nie wybuchały jeszcze podczas lotu.

Nowy granatnik karabinowy był zdecydowanie bezpieczniejszy w użyciu, ponieważ nie wymagał już jak jego prętowy poprzednik zwolnienia łyżki przed wystrzeleniem. Opóźnienie wystrzelenia w taki właśnie przypadku mogło się źle skończy, więc żołnierz zmuszony był celować z odpalonym, dymiącym i syczącym granatem nad uchem przeżywał wzmożony stres. Próbowano temu zaradzić konstruując specjalne wsporniki, mocowane do zaczepów bagnetu pod bronią. Wspornik stabilizował granat, ale przede wszystkim posiadał specjalną obejmę, która po włożeniu do niego granatu prętowego podpierał łyżkę granatu, po wyjęciu z niej zawleczki. Dzięki temu sama łyżka była odrzucana dopiero po oddaniu strzału, jak granat opuścił garłacz i zapalnik zapalał opóźniacz już lecącego granatu. To trochę poprawiło sytuację, ale stosowany system prętowy nadal nie cieszył się pełnym zaufaniem żołnierzy – zwłaszcza, że nowy, silniejszy nabój miotający powodował jeszcze szybsze uszkodzenia i niszczenie luf karabinowych. Garłacz posiadał tą zaletę, że nie potrzebował on dodatkowego elementu trzymającego łyżkę – pełniło to jego wnętrze, do którego garłacz wsuwał się w całości, tak, że można było spokojnie wyjąć zawleczkę granatu, po czym przystąpić do celowania i wystrzelenia granatu. Model No.36 Mk. I stanowił tutaj najwyższy szczebel rozwoju tej konstrukcji w czasie trwania Wielkiej Wojny i właściwe zakończenie rozwoju dla granatu systemu Millsa – na kolejne ponad pół wieku. Przed końcem wojny weszła jeszcze tylko jedna modyfikacja, hermetyzowany granat typu No.36M.

Model No.36M

Autor – zdjęcia: Dawid Kalka

Tomaszów Mazowiecki, Skansen Rzeki Pilica

Prze lata prowadzenia walki w błocie okopów wilgoć była największym przeciwnikiem granatów systemu Millsa, których zastosowane lonty, mimo gumowanego oplotu były bardzo higroskopijne za sprawą używanego w nich czarnego prochu. W końcu dla użytku jednostek liniowych, które prowadziły walki w Turkami w Mezopotamii (terytorium dzisiejszego Iraku i Syrii) zaczęto zanurzać granaty w szelaku, co sprawiało, że stawały się trwale wodoodporne „Grenade, hand No.36, for Mesopotamia”, w skrócie model No.36M. Zaklejenie gwintu korka szelakiem wymagało ostatnią zmianę konstrukcyjną, powróciły otwory (różnych kształtów i głębokości)do narzędzia do odkręcania korka. Poprzednio kolek zwykle można było odkręcić i dokręcić ręką, ale po uszczelnieniu szelakiem niezbędne stało się narzędzie, mocowane wewnątrz pokrywy skrzynki z granatami. Miało ono postać prostszego klucza czołowego w formie litery U, wygiętej z grubego drutu z końcami zagiętymi pod kątem prostym. Końce klucza wprowadzało się w otwory korka, a powstająca w ten sposób dźwignia pozwalała łatwiej odkręcić zaklejony lakierem korek. Korek trzeba było kiedyś wreszcie odkręcić – bez tego nie dałoby się uzbroić granatów, co stanowiło ostatnią czynność wykonywaną przed wydaniem granatów do walki.

Dalsze dzieje konstrukcji Millsa

już pod koniec trwania Wielkiej Wojny w Europie dokonano daleko idącego przeglądu wzorów broni i środków walki, wprowadzonych w jej trakcie do uzbrojenia. Z ponad 50 wprowadzonych od 1914 roku typów ręcznych granatów, po wojnie, w produkcji i służbie pozostawiony pozostał tylko model No.36 i jego wersję przeznaczona do użycia w tropiku No.36M. Granaty ręczne No.5 i No.23 wycofano z produkcji, a potem w grudniu 1918 roku także z uzbrojenia, przeznaczając pozostałe jeszcze zapasy (wciąż to było kilka milionów sztuk) przeznaczono do utylizacji. Ostatecznie nieuszczelniony model No.36 poszedł w ich ślady, co nastąpiło w 1932 roku, a było to spowodowane przez elaborowanie niektórych partii cylferytem (korpus bez kolorowego paska), który był niestabilny chemicznie i szybko zauważono, że zachodzą w nim mocno niestabilne zmiany. Po 1936 roku nastąpiła kolejna zmiana, decyzją o odstąpieniu od elaboracji granatów ręcznych czystym trotylem, ale podstawowym materiałem wybuchowym został baratol, który zawierał w sobie trotyl. Od tej pory na uzbrojeniu przez prawie kolejne 40 lat pozostawał model No.36M, jako granat uniwersalny do użytku ręcznego i karabinowego, choć ta druga opcja pozostawała długo tylko na papierze , odkąd garłacz konstrukcji Burnsa (od 20 lat noszący nową nazwę („Cup, Discharger, No.1 Mk. I”), wycofano z uzbrojenia wojsk regularnych w latach 30.-tych XX wieku, zastępując 2-calowym (kaliber 51 mm) lekkim moździerzem. Jednakże garłacz Burns powrócił do służby podczas trwania Ii Wojny Światowej, a armia regularna używała ich m.in.: do miotania granatów z głowicami kumulacyjnymi typu No.68, a także do szkolenia nowo tworzonych jednostek, zanim dostawy moździerzy 2-calowych i wycofanie granatów No.68, które zastąpiono przez granatniki Piat, co pozwoliło na ich całkowite przekazanie Home Guardowi.

Brytyjscy żołnierze z Brytyjskiego Korpusu Ekspedycyjnego, Francja wiosna 1940 roku

Mimo to, aż do 1940 roku produkowane były zestawy pirotechniczne w lontem 7-sekundowym, które w dodatku trafiły wraz z Brytyjskim Korpusem Ekspedycyjnym na front i w kampanii na terytorium Północnej Francji bardzo zepsuły opinie brytyjskim granatom, bo wydawano je z braku innych do użycia z granatami ręcznymi. Zbyt długa zwłoka pozwoliła niemieckim żołnierzom uniknąć ran lub nawet zdołać odrzucić granat, powodując straty także u żołnierzy brytyjskich.

Granat systemu Millsa na równi z francuskim F1,stworzył prawdziwy archetyp ręcznego granatu – jajowatego, kratkowanego jak owoc ananasa, z mechanicznym zapalnikiem, zawleczką, którą można wyrwać własnymi zębami i odlatującą spod palców przy wyrzucaniu granatu z odpadającą łyżką.

Obrona Tobruku – Afryka Północna, maj 1941 roku

Oznaczenia kodowe

Kod oznaczeń amunicji brytyjskiej przewidywał dla granatu bojowego skorupę malowaną na kolor bardzo ciemnobrązowy, niemalże czarny, z kolorowymi pasami i innymi elementami (na przykład krzyżykami), oznaczającymi inne cechy konstrukcyjne granatu. Skorupa w innym kolorze (biały, jasnoszary, piaskowy, etc.), oznaczała różne typy granatów szkolnych, ćwiczebnych i treningowych. Kody oznaczeń zmieniały się w czasie kolejnych lat i tak:

Produkcja granatów Millsa – 1942 rok

  • W latach 1915-1920 zielony pas środkowy na obwodzie korpusu oznaczał granat elaborowany wybuchowym amatolem 80/20 lub 83/17 (mieszaniną azotanu amonowego i trotylu w proporcji 80/20 lub 83/17).

  • W latach 1920-1972 identyczny pas oznaczał granat elaborowany baratolem (była to mieszanina azotanu baru z trotylem, w latach 50.-tych XX wieku uzupełniany dodatkowym napisem BAR na skorupie).

  • Różowy pas środkowy oznacza granat elaborowany amonalem (mieszanina azotanu amonowego z pyłem aluminiowym) lub alumatolem (mieszaniną azotanu amonowego z trotylem i pyłem aluminiowym).

  • Granat bojowy bez pasa kolorowego może zawierać cylferyt typu C lub abelit – granaty No.23 Mk. II i Mk. III oraz wczesne modele no.36M mają na skrzynkach napisy informujące o użyciu tych że materiałów wybuchowych.

Przygotowywanie uzbrojenia i wyposażenia do inwazji w Normandii, początek czerwca 1944 roku

Granaty bojowe typu No.36M (hermetyzowane), posiadają rząd czerwonych krzyżyków w górnej części skorupy – symbol amunicji hermetyzowanej, używany także na innych środkach walki i hermetycznych opakowaniach amunicji. Skrzynka do transportu granatów mieściła łącznie 12 sztuk granatów w dwóch grupach, po 6 sztuk, rozdzielonym przedziałem z okrągłą puszką zawierającą tuzin modułów pirotechnicznych. Moduły z lontem 4-sekundowym i 7-sekundowym były początkowo pakowane w identyczne puszki, różniące się jednak kolorem i z napisem wyraźnie informującym o czasie opóźnienia. Historia walk Brytyjskiego Korpusu Ekspedycyjnego, który dostał do granatów ręcznych detonatory do granatów karabinowych dała jednak dowództwu do myślenia i od 1941 roku detonatory 7-sekundowe były już dostarczane wyłącznie zapakowane indywidualne z krążkami do garłaczy typu Burnsa, a w skrzynkach granatów były odtąd pakowane jedynie w puszki z detonatorami 4-sekundowymi.

Niektóre instrukcje z okresu trwania II Wojny Światowej zawierają wzmiankę o dostarczaniu uzbrojonych granatów bojowych No.36M – miały być one uzbrajane w fabryce, po czym dopiero lakierowane w celu hermetyzacji i oznaczane czerwonym pasem wokół korka dennego przed zapakowaniem do skrzynek. W takich partiach w skrzynce nie było zaś pudełka z detonatorami – nie było do niczego potrzebne, skoro detonatory były zapakowane już w granatach. Weterani wojsk brytyjskich na forach zgodnie jednak zaprzeczają, żeby czy to na froncie, czy w powojennej służbie kiedykolwiek się spotkali z taka zapakowanymi granatami. Być może więc to tylko jakiś „racjonalizator” zza przysłowiowego biurka wymyślił coś podobnego, a zaś drugi teoretyk przyklepał i wyprodukowano to w instrukcji. Wygląda bowiem na to, że w praktyce na szczęście rozsądek przewyższał i nic takiego nie miało miejsca – ponieważ była by to praktyka skrajnie ryzykowna.

Ręczny granat obronny Millsa – No.36 Mk. III

Podstawowe dane taktyczno-techniczne: model No.36M

  • Długość granatu – 95 mm

  • Średnica granatu – 61 mm

  • Masa całkowita – 770 gram

  • Masa materiału wybuchowego – 65-70 gram

Bibliografia

  1. Leszek Erenfeicht, Bomba Millsa, Czasopismo Strzał.pl – pro libertate Nr. 5/2024, Magnum-X, Warszawa

  2. https://pl.wikipedia.org/wiki/Bomba_Millsa

  3. https://commons.wikimedia.org/wiki/Category:Mills_bomb

image_pdfimage_printDrukuj
Udostępnij:
Pin Share
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments