P 38

Pistolet samopowtarzalny Pistole P 38

Lubuskie Muzeum Wojskowe (Drzonów)

Zdjęcie – Dawid Kalka

Pistolet samopowtarzalny P.38 Walthera powstał dla armii hitlerowskiej, choć jego pierwszym użytkownikiem była szwedzka armia. Po klęsce III Rzeszy Niemieckiej, wraz z karabinem maszynowym Maschinengewehr 42 odrodził się w nowo powołanej armii – Bundeswehrze, gdzie znajdował się on na uzbrojeniu do połowy lat 90.-tych XX wieku. Jego głęboko zmodernizowana wersja rozwojowa, oznaczona jako P5 z końca lat 70.-tych, służył przez kolejne lata w oddziałach policyjnych, zwłaszcza z landów wschodnich (dawnego NRD) oraz w kilku krajach Europy Zachodniej. W tej części skupię się na modelach produkowanych do końca działań wojennych w Europie, podczas II Wojny Światowej.

Początek historii

11 listopada 1918 roku zamilkły działa na frontach I Wojny Światowej/ Targane niepokojami wewnętrznymi Niemcy musiały podpisać zawieszenie broni i zdać się na łaskę zwycięskich mocarstw. Niewiele ponad pół roku później, 28 czerwca 1919 roku. Niemcy poznały w Wersalu cenę swej zawoalowanej kapitulacji – Traktat Wersalski. Nakładał on olbrzymie kontrybucje z terminem płatności do 1988 roku, nakazywał zwrot ziem zdobytych w wojnie w 1870 roku, rozwiązywał Cesarstwo Niemiec oraz likwidował niemieckie siły zbrojne pozwalając na zachowanie armii jedynie w liczbie 100 000 żołnierzy, mocno kadłubowej jak na ówczesne standardy, ponieważ to piechota była królową pola walki i zabraniał prac nad rozwojem broni ofensywnych.

Do broni takich, prócz okrętów podwodnych, czołgów, artylerii i lotnictwa wojskowego, zaliczano także nie wiedzieć dlaczego pistolety samopowtarzalne na nabój 9 mm x 19 mm Parabellum, których produkcja i rozwój został również wyjęte spod prawa. Jak widać, pokrętność pewnych ścieżek, którymi chadzają myśli ustawodawców nie jest niczym nowym. Jak wszyscy wiemy, Niemcy te zakazy i kontrolę komisji alianckich obchodzili na najprzeróżniejsze sposoby , a w 1935 roku jawnie odrzucili ograniczenia wersalskie. Zanim do tego doszło, w tajemnicy prowadzono prace nad nowym pistoletem dla wojska, mających uzupełnić, a w perspektywie zastąpić przestarzały konstrukcyjnie, pracochłonny i materiałochłonny w produkcji Parabellum konstrukcji Georga Lugera. Prace były prowadzone w firmie Mauser i Walther.

Dwaj żołnierze Waffen SS i angielski porucznik – jeniec w zaroślach na froncie włoskim. W ręku niemieckiego żołnierza widoczny pistolet Walther P 38

Propozycją firmy Mauser był powiększony pistolet konstrukcji Josefa Nickla, stworzony w 1916 roku, lecz nie wprowadzony do produkcji w czasie trwania I Wojny Światowej, a dopiero po jej zakończeniu w Czechosłowacji jako vzor 1922. Pistolet Nickla charakteryzował się jak na konstrukcje firmy Mausera stopniem skomplikowania, strzelał jednak nietypową amunicją – nabojami pistoletowymi 9 mm x 17 mm RB, będącego odmianą naboju pistoletowego Browning 9 mm x 17 mm. Oprócz średnicy dna, która została zmniejszona, Nabój Nickla nie różnił się zbytnio od naboju Browninga i nigdy na dobrą sprawą nie wszedł do uzbrojenia. Czesi do swojej wersji wprowadzili nabój vz. 22, który miał już normalne wymiary łuski, ale minimalne silniejszy ładunek. Sam pistolet też się długo nie utrzymał, został zastąpiony mocno przebudowanym modelem, oznaczonym jako vzor 1924, zachowując nabój vz. 22, którego potem zastosować nawet pistolety maszynowe. Jeszcze przed wybuchem wojny i podczas I Wojny Światowej Nickl, z raczej miernym rezultatem, próbował przystosować swój ryglowany przez obrót lufy pistolet do strzelania nabojem 9 mm x 19 mm. Sami Czesi sami się przez pewien czas do tego przymierzali, ale w końcu poza paroma eksperymentalnymi pistoletami vzor 1929, które wyprodukowano z wielką nadzieją na kontrakt turecki, ale nic z tego nie wyszło.

Początki Walthera

Firma Carla Wilhelma Walthera zaczynała bardzo skromnie jesienią 1886 roku w turyńskim zagłębiu rzemiosła rusznikarskiego Suhl, gdzie od pedałowej tokarki, imadła i przenośnego paleniska kowalskiego. Właściciel miał wówczas 28 lat, gdy wraz z terminującym u niego uczniem wyprodukował pierwsze karabiny myśliwskie i tarczowe. Walther pochodził z rodziny o bogatych tradycjach rusznikarskich o co w końcu nietrudno było w mieście, w którym na 15 000 mieszkańców, przypadało aż 700 fabryk, produkujących broń. Matka Rosalia, z domu Pistorowa, była wnuczką Gustawa Wilhelma Pistora, producenta karabinów w pobliskim Bormühle, w graniczącym w Suhl okręgu Asbach-Schmalkalden. Firma Pistor-Schmalkalden stanęła w całej Europie z doskonałe broni. Także żona pochodziła z rodziny parującej się rusznikarstwem, była ona córką producenta rewolwerów Christiana Friedricha Pickerta, który prowadził swój zakład w Grossfahner w pobliżu Gothy. Dochowali się oni pięciu synów, którzy wraz z ojcem odnosili sukcesy wytwarzają karabiny myśliwskie i tarczowe systemu Martini.

Walther, znaczący producent tzw. pistoletów kieszonkowych przed 1914 roku, po wybuchu Wielkiej Wojny otrzymał kontrakt wojskowy na wyprodukowanie 250 000 sztuk pistoletów Model 4 na nabój 7,65 mm x 17 mm SR Browninga, produkowanych dla służb mundurowych od 1910 roku. W 1915 roku powstała także powiększona wersja Modelu 4 , pistolet Model 6 na nabój 9 mm x 19 mm Parabellum. Była to konstrukcja o tyle niezwykła, że powiększenie ograniczono do wymiarów, nie zmieniając zasady działania, był to nadal pistolet z zamkiem swobodnym. Wojsko nie było jednak zachwycone ostatecznym rezultatem, ważąca niemal kilogram broń (960 g), broń posiadała lufę o długości 121 mm, nadającą jej wygląd mocno karykaturalny. W połowie 1917 roku, po wyprodukowaniu jedynie około 1000 egzemplarzy. Model 6 został ostatecznie odrzucony. Ciekawostką jest fakt, że zastosowany nabój 9 mm x 19 mm okazał się wcale nie być kresem energii naboju używanego w Modelu 6. W Zbiorach Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji w Warszawie znajduje się egzemplarz o ile nam wiadomo, jedyny w Polsce pistoletu Walthera Model 6, który został samowolnie przerobiony przez jakiegoś desperata na radziecki nabój pistoletowy TT 7,62 mm x 25 mm obr./wz. 30.

Walther PP, czyli w kierunku do MP

Idea pistoletu Model 6odżyła w latach 30.-tych, po wprowadzeniu w 1929 roku do produkcji udanego ultranowoczesnego na tamte lata, nowatorskiego pistoletu Walther PP. Samonapinanie kurka, bezpiecznik zwalniający bez wystrzału kurek, wskaźnik obecności naboju w komorze – czyli niemal wszystko, co dziś jest obecne w nowoczesnej konstrukcji pistoletu samopowtarzalnego, a to wszystko właśnie pojawiło się w Waltherze PP. Nic dziwnego, że zdobywszy lukratywny rynek policyjny., wtedy Fritz Walther spoglądał mocno łakomie na zamówienia wojskowe, chcąc wykorzystać powstały niebywały sukces. Otóż pistolet Walther PP używał naboju 7,65 mm x 17 mm SR, a wojsko życzyło sobie broni w kalibrze 9 mm. Firma zaoferowała więc wersję PP na nabój Browning 9 mm x 17 mm, ale nie zmieniło to zdania Reichswehry, która uważała, za jedyny odpowiedni nabój 9 mm x 19 mm Parabellum. Dlatego model Walther PP (Polizeipistole) wrócił na deskę kreślarską i zstąpił z niej ponownie jako Walther MP (Militärpistole), czyli pistolet wojskowy. Fritz Walther, nie wysilając się zbytnio poszedł swoimi śladami z 1915 roku, tworząc kolejny Model 6, który tym razem był powiększonym modelem pistoletu PP na naboje 9 mm x 19 mm z zamkiem swobodnym. W latach 1930-1932 wyprodukowano cztery egzemplarze prototypowe, z numerami seryjnymi między 5004, a 5009. Były to pistolety i długości 203 mm, o masie 1100 g (zamek swobodny do strzelania nabojem 9 mm x 19 mm nie może być lekki), zasilanie z jednorzędowego magazynka pudełkowego na 8 nabojów. Zewnętrznego MP (potem nazwanego MP I, gdyż w ślad za tym poszły kolejne rozwojome modele tej broni), bardzo przypominał wczesnego Walthera PP, z którego zachował profil zamka, kurek i zatrzask magazynka z boku na szkielecie broni. Z wczesnych serii PP zapożyczono też odpowiedni bezpiecznik ze zwalniaczem kurka, obracający się w zakresie 90 stopni. Jeden z tego typu egzemplarzy znajduje się w kolekcji holenderskiej, który został zaopatrzony nawet w żebro do mocowania kolby dostawnej na szkielecie. Jak nietrudno się domyślić, armia ponownie nie wpadła w zachwyt i rozkazała Waltherowi zabrać się uczciwie do pracy, jeśli chciał dostać kontrakt na pistolety wojskowe.

Klocowaty model MP I był jednak ulubioną bronią osobistą Fritza Walthera i jedynym pistoletem, który konstruktor trzymał w domu. W 1945 roku padł ofiarą amerykańskiej pasji pamiątkarskiej i do niedawna, po wielu zmiennych kolejach losu, znajdował się w renomowanej kolekcji brytyjskiej.

MP II

W 1932 roku powstał drugi wariant MP, znany jako MP II, w którym zastosowano kilka z zgłoszonych poprawek przez wojsko po próbach pierwszego MP. MP II odchodzi już od pierwowzoru Walthera PP, zarówno wyglądem zewnętrznym, jak i zastosowanymi rozwiązaniami konstruktorskimi. Jest to pistolet z zamkiem pół swobodnym o konstrukcji podobnej do pistoletu Remington Model 51 Pedersena, a więc z ruchomym, wahliwym czółkiem zamka. Prócz tego zatrzask magazynka został przeniesiony na dno chwytu, podobnie jak w modelu PPK na nabój 9 mm x 17 mm, gdzie miał być ponoć łatwiejszy do obsługiwania, a nie miałoby dochodzić już do samowolnego (przypadkowego) zwolnienia magazynka broni. To ostatnie udało się, a w kolejnych konstrukcjach strzeleckich Walthera oraz w naśladowcach, udało się to niemal przesunąć tą cechę do perfekcji. W stosunku do pistoletów z bocznym zatrzaskiem , konieczny był do tego dodatkowy ruch ręki, gdyż nie sposób jednocześnie wyciągnąć ręcznie pusty magazynek i wkładać pełny. Przy bocznym zatrzasku można było tak ukształtować pudełko magazynka i wewnętrzne mechanizmy szkieletu, by zwolniony magazynek, wypadał sam, a w tym czasie lewą ręką z ładownicy wyjmował zapasowy magazynek. Przy zatrzasku dennym jego zwolnienie jest możliwe tylko drugą ręką, która dopiero póxniej może sięgnąć po zapasowy magazynek. Przeniesienie tego zatrzasku na dół uchwytu zmusiło z kolei do przełożenia umieszczonego tam uszka do zaczepienia smyczy na lewą okładkę rękojeści. Kolejną zmianą tym razem na lepsze, było zastąpienie wewnętrznej dźwigni zatrzasku zamkowego z wyrzutnikiem odziedziczonej po Waltherze PP, zatrzaskiem zewnętrznym, eliminujące konieczność odciągania zamka do zwolnienia go z zaczepu. Szczupłość miejsca wewnątrz zamka, czy raczej, jeśli uznać za zamek wahliwe czółko – suwadła, zmusiła konstruktorów do przeniesienia na zewnątrz szkieletu także szyny spustowej. MP II nadal jednak przypomina konturem pistolet PP i ma sprężynę powrotną owiniętą wokół lufy, a także rozkłada się identycznie jak pistolet PP, poprzez ściągnięcie zamka z prowadnic po odchyleniu w dół kabłąka spustowego. Wprowadzenie zamka półswobodnego pozwoliło jednak zmniejszyć masę zamka o 190 g, a tym samym broni do 910 g.

MP III

Niemieckie wojsko uznało, że MP II za krok w odpowiednim kierunku, ale nadal nie była to konstrukcja w pełni satysfakcjonująca, postulując skonstruowanie w pełni ryglowanego klona PP. Podnoszone były także pewne zastrzeżenia do wprowadzenia pistoletu wyposażonego w kurek zewnętrzny, wskazując tutaj na doświadczenia wojenne, z eksploatacji pistoletów Mausera C/96. Miało tutaj ponoć dochodzić do wypadków niezamierzonych wystrzałów na skutek uderzenia w kurek, bądź ześlizgnięcia się umazanego błotem palca z ogona kurka. Spore wycięcie na kurek w tylnej części zamka uważano także za potencjalne źródło powstawania zacięć broni, słusznie uważając, że w warunkach wojennych, jest po prostu trudno na uniknięcie dostawania się w to miejsce wszelkich zanieczyszczeń. Wówczas uznawano, że pistolety zaopatrzone w iglicę czy wewnętrzny kurek są bardziej odporne na wszelkie pyły i zanieczyszczenia frontowe.

Autor – zdjęcia: Dawid Kalka
Kraków, Kraków, Muzeum Armii Krajowej im. gen. Emila Fieldorfa “Nila”

Po prowadzeniu dwóch lat prac, w 1934 roku Fritz Walther stworzył kolejny pistolet prototypowy, oznaczony jako MP III. Pistolet ten nie miał już właściwie nic wspólnego z PP, był bronią całkowicie nową, zbudowana od zera, w której konstrukcji użyto kilku rozwiązań na tyle nowatorskich, że uzyskano na nie ochronę patentową. Na żądanie wojska wprowadzono lufę odkrytą, podobnie jak zastosowano w słynnym P.08. Uzasadniając wprowadzone w tej konstrukcji takie zmiany może nieco w dzisiejszych czasach dziwić, ale wówczas były one uważane w pełni za uzasadnione, co miało usprawiedliwić tak dużą przebudowę samego pistoletu. Otóż w czasie trwania I Wojny Światowej dość często przy dużej intensywności prowadzenia ognia dochodziło do rozdęcia lufy na skutek oddania strzału z broni zanieczyszczonej ziemią lub błotem, a o co w okopach było przecież bardzo łatwo. Pistolety, które posiadają lufę z zamkiem ją obejmującym, gdzie w tym przypadku nie nadawała się do dalszego użytku, gdyż rozdęta lufa nie pozwala domknąć zamka. W pistolecie z lufą umieszczoną na zewnątrz zamka o takim przypadku nie może być mowy – broń dalej sprawnie funkcjonuje, co było uważane wówczas za wielką zaletę tego typu konstrukcji.

Pistolet teraz posiadał zamek ryglowany odrębnym ryglem wahliwym, swego rodzaju pamiątką po wahliwym zamku z MP II, choć rozwiązanie mechanizmu ryglowego, ze sworzniem odryglowującym w brodzie lufy i ryglem w formie mostka, obejmującym lufę z obu stron jest oryginalne i wcześniej nie było to stosowane, o czym może chociaż świadczyć niemiecki patent DRP 721 782, zgłoszony w 1936 roku, wydany na to rozwiązanie Fritzowi Waltherowi i Fritzowi Barthelemsowi w 1942 roku. Punktem wyjścia był użytkowy numer 1 242 224 z 1936 roku, dotyczący formy samego rygla. Oczywiście sam rygiel wahliwy jako taki nowością nie był – starczy wspomnieć choćby pistolet Mauser C/96 braci Feederie. Rozwiązanie zastosowane przez Walthera było jednak na tyle dobre, że do dziś stosowane jest w bardzo wielu pistoletach spoza Niemiec, rygiel wahliwy systemu Fritza Walthera i Fritza Barthelemsa stanowi serce pistoletów Beretta serii 92 i pochodnych, ale czeskiego karabinku samoczynnego SA vz. 58.

Przedmiotem kolejnego patentu – DRP 677 094 z 1936 roku – było nowatorskie rozwiązanie sprężyny powrotnej, rozszerzające dotychczasowy katalog, ujęty w patencie Browninga z 1897 roku (pod, wokół i nad lufą). Fritz Walther dodał do niego użycie dwóch równoległych żerdzi ze sprężynami w tylnej części szkielet, spotykane i później, by wspomnieć tylko czeski pistolet maszynowy Skorpion, czy amerykański M3.

Zachowano wskaźnik załadowania broni i bezpiecznik nastawy zwalniający napięty kurek (z ramieniem obracającym się o 60 stopni), ale zupełnie inaczej rozmieszczono je w broni. Ponieważ zamek ,mógł być po dodaniu mechanizmu ryglującego znacznie lżejszy, wykorzystano to, zmieniając sposób montażu wszystkich wewnętrznych elementów zamka. Zamek został otwarty od góry, wszystkie części umieszczonych w nim mechanizmów wkładało się od góry, a nie jak w klasycznych pistoletach od tyłu i dołu. Wybranie w zamku nakryto sprężynującą blaszaną pokrywkę, która jednocześnie stanowiła prowadnicę żerdzi wskaźnika załadowania broni. W wycięciu tym umieszczony był także wyciąg, z zewnątrz niewidoczny. Rozwiązanie to chronił patent DRP 706 038 z 10 kwietnia 1936 roku, który został uzyskany przez Georga i Ericha Waltherów, a dotycząca budowy zamka, wyciągu, iglicy i wskaźnika obecności naboju w komorze nabojowej.

Koncepcyjnie zamek pistoletu MP III przypominał w dużym stopniu zamek pistoletu sportowego Walther Olympia z tego samego okresu. Podobnie jak to było w Olympii, Fritz Walther zdecydował się na kurek wewnętrzny. Również w Olympii zapożyczono duże wycięcie u góry płaszcza zamkowego z ramionami sięgającymi daleko w przód przed czółko zamka. Oczywiście szczegółowa budowa zamka, jak i pistoletu jest zupełnie odmienna, co wynika z odmiennego przeznaczenia: inna amunicja (.22) i odmienności konstrukcji. Istniejąca obawa przed obejmowaniem lufy posunięta została do przesady, pozbawiając MP III połączenia ramion zamka w przedniej części. W Olympii mogło to ujść bezkarnie, ale w MP III miał w tych niczym nie podpartych ramionach wyciete opory ryglowe, co je osłabiało, a jednocześnie powiększało poziom powstających naprężeń, jakim były one podawane. Aby więc przedłużyć trwałość zamków, konieczne stało się dodanie zewnętrznych żeber wzmacniających ramiona zamka, co było „paskudne estetycznie” oraz zwiększało problem produkcji technologicznej (sama broń była przez to droższa) Znacząco wzrosła materiałochłonność i pracochłonność wykonania takiego zamka, surówka musiała być o te 4-5 mm grubości żebra szersza z każdej strony, a resztę powierzchni należało mozolnie i dokładnie zdjąć za pomocą frezarki. Kiedy pomimo tych wzmocnień, ich ramiona i tak się dalej urywały, w kolejnym powstałym modelu, oznaczonym jako MP IV, dodano mostek łączący je ponad lufą, pomagający bardziej równomiernie rozkładać powstające naprężenia. Powstały rezultat był widoczny od razu, żywotność zamka wzrosła kilkakrotnie.

Inną ważną zmianą wprowadzoną w modelu MP III była wynikająca z przebudowy szkieletu, zmiana sposobu rozkładania broni. Tutaj MP III rozkładał się podobnie jak P.08, gdzie po otwarciu zamka obracała się łącznik, umieszczony pod nasadą lufy i cały zespół zamkowy wraz z lufą można było ściągnąć ze szkieletu w przód. Początkowo oś tego łącznika służyła jednocześnie jako oś zatrzasku zamkowego, który przyjął formę długiej dźwigni, ciągnącej się przez całą długość kabłąka spustu.

MP IV/AP

W ulepszonym modelu MP IV, zostały wprowadzone istotne ulepszenia. Pojawił się mostem w przedniej części zamka, co pozwoliło na rezygnację z dolnego żebra, wzmacniającego ramiona zamka. Żebro górne, kryjące wewnątrz prowadnicę, zamka współpracująca z szyną wkomponowaną w nasadę lufy pozostało, gdyż przy zachowaniu względnie cienkiej ścianki zamka nie dało się go usunąć. Długa dźwignia zaczepu/zatrzasku przeszkadzała przy ściąganiu spustu, które było niezbędnym punktem procedury rozkładania broni, została więc rozdzielona na dwie dźwignie. Dźwignie zaczepu zamkowego zostały przeniesione do tyłu nad kabłąk spustu, a na jej osi zawieszono sam spust. Zaczep do rozkładania w formie sworznia ze skrzydełkiem, przypominającego swój odpowiednik, instalowany w pistolecie P.08, umieszczono nad przednią gałęzią kabłąka. MP IV zachowywał wewnętrzny kurek od MP III, co częściowo wynikało z tego, że po umieszczeniu skrzydełka bezpiecznika na zamku, nie bardzo było za co ten zamek odciągać. Dłuższe, boczne części zamka , osłaniające wewnętrzny kurek łagodziły ten deficyt, pozwalając naciąć rowki do odciągania zamka za bezpiecznikiem. Niemieckie wojsko w końcu mogło się wydawać zadowolone, dlatego Walther postanowił wyprodukować krótką serię informacyjną MP IV, który z tej okazji doczekał się swojej nazwy: Walther Armeepistole (AP), czyli pistolet armijny Walthera. Sama konstrukcja była nadal daleka od ukończenia, poszczególne egzemplarze AP nadal się od siebie różniły, co może wskazywać, że była do jednostkowa produkcja modelowa i testowa.

Pistolety AP były produkowane z lufami o różnej długości:

  • Model podstawowy z lufą o długości 127 mm (najliczniejszy).

  • Model z lufą o długości 203 mm i dostawną kolbą, na wzór produkowanego w czasie trwania I Wojny Światowej Parabellum Artillerie-Karabiner (Jange Pistole 08).

  • Model z lufą o długości 240 mm i kolbą dostawną, na wzór produkowanego przed Wielką Wojną Parabellum Junkerkarabiner i podobnych, długolufowych pistoletów-karabinków Mauser C/96.

  • Model „oficerski” z lufą o długości 87 mm, przypominający późniejsze P.38-K.

Kolba dostawna do Walthera AP, przypominała bardziej kolbę futerał Mausera C/96, niż „deskę” z lg P.08 i noszona była w uprzęży parcianej, wyraźnie wzorowanej na tej od Mausera. Od tamtej odróżnia ją jednak nowatorski system mocowania, z poziomymi szynami na tylnej części szkieletu, pod zamkiem. Szyjka kolby zawieszona jest dzięki temu znacznie wyżej , co zdecydowanie wpływa na celność broni (mniejsza dźwignia dla siły podrzutu), ale pozbawia to możliwość strzelca objęcia szyjki lewą ręką. To znaczy, jakby się uprzeć, można ją złapać, ale pozycja, jaką wymusza na lewej dłoni cofający się zamek niewiele ma wspólnego z naturalnością i raczej przeszkadza, niż pomaga w celnym strzelaniu. Zakończenie szyjki stanowi obsada ze sprężonym zatrzaskiem wchodzącym w spodnią część szkieletu.

W kolejnych egzemplarzach liczącej niewiele ponad sto sztuk serii AP, zostały wypróbowane różne rozwiązania konstrukcyjne, między innymi przeniesienie sprężyn powrotnych do wnętrza zamka, gdzie specjalny osłabiacz podrzutu w postaci „łyżki”, wbudowanej w szkielet, zmiany w technologii produkcji, sprawdzano wpływ zmian materiałów na żywotność i niezawodność broni . W ramach tych ostatnich prób, jeden z egzemplarzy został zaopatrzony w szkielet formowany z blachy stalowej, a drugi z aluminium. Ta druga próba miała w przyszłości pokazać kierunek rozwoju odrodzonego po zakończeniu wojny pistoletu Walthera. Jeden z AP posłużył do prób z zamkiem o uproszczonej technologii wykonania. Zamiast wycinać żebro wzmacniające, pogrubiono zamek tak, aby teraz odpowiadał znanej grubości zamka z żebrem. Powstało w tym momencie pewne stadium pośrednie, które można oznaczyć jako MP IV1/2, który zachował się w pewnej amerykańskiej kolekcji: był to pistolet z płaskim zamkiem jak w nowym MP V, ale nadal z zakrytym kurkiem jak w MP IV/AP.

Kilkanaście pistoletów MP IV/AP w wariancie podstawowym skierowano do prób wojskowych w jednostkach, by zebrać tam opinie użytkowników. Ogólnie uznano, że sam pistolet jest dobry, chociaż pojawiły się postulaty, aby odsłonić kurek, ponieważ chyba już powoli wszyscy mieli dosyć bezkurkowego P.08 Parabellum. Wskazywano też, że jeżeli bezpiecznik wpuszcza kurek, pierwszy strzał z odbezpieczonej broni może być oddany tylko z samonapinania. Wysiłek związany z samonapinaniem kurka zrujnował celność, co wojsku, której żołnierzy był przyzwyczajony do strzelania tylko z napiętego bijnika Parabellum, nie za bardzo się podobało. Komisja wojskowa postulowała więc przywrócenie kurka schowanego na jej własne życzenie w MP III. Odpowiedzią na ten postulat był właśnie kolejny model – MP V.

Powstańcy Warszawscy z pistoletem P.38 i polskim wz.35

MP V

Nowy model przeszedł następną metamorfozę. Zamek został skrócony i w tylnej części zaokrąglono, tylko MP V posiadał ten okrągły profil zamka, później tył zamka został lekko spłaszczony i taki pozostał do dzisiaj. Kurek odzyskał główkę okrągłą, nieco podobną do użytej w MP II, ale znacznie mniej wystającą poza obrys zamka. Całość tego fragmentu MP V bardziej podobna jest do radzieckich pistoletów TT obr. 33, niż do późniejszego P.38. Daleko idącej przebudowie uległa także przednia część zamka broni. Zniknęło charakterystyczne żebro AP, zostało zastąpione pogrubionym zamkiem. Pistolet był teraz wprawdzie trochę cięższy, ale za to konstrukcyjnie trwalszy i mniej pracochłonny o obróbce. Spowodowało to, że broń otrzymała także inne oznaczenie – MP-Flasch, czyli „płaski MP”. Wojsko było zadowolone z wprowadzonych zmian, ale teraz zaczęło wieszczyć czarne wizje związane z wprowadzeniem pistoletu kurkowego, jakby bezkurkowe Parabellum było pistoletem całkowicie bezpiecznym dla swojego użytkownika.

Walther HP

Muzeum Militariów – Arsenał (Wrocław)

Opis konstrukcji P.38

Walther P.38 jest pistoletem samopowtarzalnym z zamkiem ryglowanym ryglem wahliwym, o automatyce opartej na krótkim odrzucie lufy. W porównaniu z innymi konstrukcjami z swej epoki P.38 odróżnia się nowoczesnymi rozwiązaniami, zapewniający broni wysoki poziom bezpieczeństwa pasywnego (automatyczna blokada iglicy) i gotowości do błyskawicznego otwarcia ognia. Po raz pierwszy w broni wojskowej został zastosowany podwójny mechanizm spustowo-uderzeniowy typu SA/DA, umożliwiający prowadzenie ognia z samonapinaniem się kurka broni. Mechanizm ryglowy składa się z rygla wahliwego i sworznia odryglowującego, umieszczonych w dolnej części lufy. W chwili wystrzału cofający się zamek ryglem pociąga za sobą lufę broni, przy czym ta może się cofnąć tylko na tyle, ile pozwala jej oś zaczepu do częściowego rozkładania broni, pełniąca jednocześnie rolę ogranicznika cofania się lufy broni. Przy wspólnym ruchu do tyłu zamka i lufy wraz z ryglem, sworzeń odryglowujący natrafia na szkielet broni i jest wciskany w głąb brody lufy. Tam jego szpiczasty koniec natrafia na ześlizg, odryglowujący rygla, obracając go w dół. Zamek broni zostaje odryglowany, lufa po oparciu się brodą o oporę szkieletu zatrzymuje się, a dalej cofa się już tylko sam zamek, wciskając sprężyny powrotne. Ponowne zaryglowanie broni następuje przy ruchu powrotnym zamka i lufy broni, gdy z kolei rygiel ześlizgiem wypycha sworzeń odryglowujący z brody lufy do tyłu.

Mechanizm spustowy z wygiętym, obrotowym językiem spustowym i zewnętrzną szyną spustową,. Działającą na poprzecznie umieszczoną dźwignią spustową. Górna zaokrąglona powierzchnia dźwigni spustowej współpracuje z dźwignią napinającą kurka, a wycięcie na dolnej płaskiej powierzchni poprzeczki stanowi zaczep kurkowy. Rolę przerywacza pełni występ szyny spustowej.

Blokada iglicy w kształcie walcowanego tłoczka z poprzecznym występem współpracującym z iglicą, znajduje się w pionowym gnieździe pod celownikiem broni. Tłoczek blokady pod działaniem swej sprężyny opartej od dołu o podstawę celownika, znajduje się w położeniu dolnym, wchodząc w prostokątne wycięcie iglicy i unieruchamiając ją. Tłoczek jest unoszony przez zwalniacza blokady, obracający się na osi kurka pod naciskiem dźwigni spustowej.

Ukształtowanie części powoduje, że zwolnienie blokady może nastąpić tylko przy całkowicie domkniętym i zaryglowanym zamku. Dodatkowym zabezpieczeniem przed przedwczesnym wystrzałem jest przerywacz na szynie spustowej.

Bezpiecznik nastawny przed oddaniem przypadkowego wystrzału mieści się tylnej części zamka. Jest to cylindryczny trzpień z otworem dla przepuszczenia iglicy i ze znajdującym się na zewnątrz skrzydełkiem. Przy poziomym ustawieniu skrzydełka bezpiecznika (odkryta czerwona litera F – Feuer), iglica może swobodnie przechodzić przez otwór trzpienia bezpiecznika. Obrót jej w dół (odkryta teraz biała litera S – Sicher), powoduje zablokowanie iglicy broni i zwolnienie napiętego kurka. Zabezpieczenie pistoletu nie unieruchamia zamka, a konstrukcja mechanizmu spustowego przy zabezpieczonej broni każdorazowo zwalnia napięty przy tym zamek broni.

Stosowana amunicja

Stosowano łuski mosiężne lub stalowe, długości 19,1 mm i średnicy dna 10 mm. Naboje pakowano po 16 sztuk w kartonowe opakowania, 52 opakowań w pudełka Tragschlaufe mieszczące 832 naboje, a 5 pudełek w zbiorcze drewniane skrzynki Patronenkasten 88 mieszczące 4.160 naboi (wymiary 470 x 345 x 100 mm, masa ok. 60 kg).

1. Zwykła 9 mm Pistolenpatrone 08:

  • Długość naboju: 29,7 mm

  • Długość pocisku: 15,7 mm

  • Masa naboju: 10,90 g (łuska stalowa) lub 12,35 g (mosiężna)

  • Masa pocisku: 8 g

  • Masa ładunku miotającego: 0,36 g Nz.Stb.P. n/A. (0,8*0,8)

  • Prędkość wylotowa: 310 m/s

  • Donośność: praktyczna 50 m

  • Pocisk Pistolengeschoß 08, pełnopłaszczowy z ołowianym rdzeniem.

  • Przebijalność z odległości 25 m wynosi ok. 15 cm deska z drewna sosnowego lub z odległości 15 m ok. 25 cm grubości worek z piaskiem.

2. Zwykła 9 mm Pistolenpatrone 08 mit Eisenkern:

  • Długość naboju: 29,7 mm

  • Długość pocisku: 15,7 mm

  • Masa naboju: 10,79 g

  • Masa pocisku: 6,4 g

  • Masa ładunku miotającego: 0,38 g Nz.Stb.P. n/A. (0,8*0,8)

  • Prędkość wylotowa: 400 m/s

  • Donośność: praktyczna 50 m

  • Pocisk Pistolengeschoß 08 m. E., pełnopłaszczowy z rdzeniem z żelaza.

3. Szkolna Exerzier-Pistolenpatrone 08:

Amunicja używana do celów szkoleniowych.

Masowa produkcja

Dopiero 26 kwietnia 1940 roku HWA wreszcie przyjął pistolet Walther HP do uzbrojenia wojsk, pod oznaczeniem P.38 (Pistole 38). Po latach prawdziwego ignorowania, teraz aktowi temu towarzyszyło zamówienie od razu na 416 000 pistoletów. Dopiero więc od maja 1940 roku ruszyła prawdziwa produkcja wojskowa, z oznaczeniem P.38 (już bez tego „Mod.”), z wojskowymi cechami ostrzału oraz odbioru technicznego i z numeracja znowu zaczynająca się od zera. Jednak zanim do tego doszło, HP przeszedł kolejną zmianę konstrukcyjną, wyciąg do tej poty wewnętrzny, sprężysty, montowany od góry w wycięciu w lewej ściance zamka, został zastąpiony obrotowym, zamontowanym na zewnątrz zamka i podpartym sprężyną śrubową z tłoczkiem. Wszystkie seryjnie produkowane pistolety P.38 serii naprawdę wojskowych, czyli od maja 1940 roku, zaopatrzone były w wyciągi zewnętrzne, choć Walther łatał braki wysyłając wojsku także egzemplarze posiadające wyciągi wewnętrzne, o czym może świadczyć zachowany w Stanach Zjednoczonych egzemplarz o numerze 0559, posiadający właśnie taki zamek.

Wprowadzenie P.38 do uzbrojenia wojska niemieckiego i przyjęcie reszty pistoletów ze szwedzkiego kontraktu nie oznaczało oczywiście bynajmniej końca cywilnej wersji HP. Produkcja seryjna HP oraz tzw. „Mod. P.38” trwała aż do lutego 1945 roku. Od wojskowych modeli P.38 do końca 1941 roku odróżniały je: wyższy, pokojowy standard wykonania i wykończenia broni. Tutaj dopiero od numeru seryjnego 14 000 zaprzestano oksydowania części na wysoki połysk, choć jeszcze w pierwszej połowie 1943 roku były one polerowane, a także cywilne cechy ostrzału, pełny opis firmowy i zachowania ciągłej numeracji. Dzięki niej wiadomo, że powstało ich około 26 000 egzemplarzy. Przez cały 1940 rok i dużą część 1941 roku, kiedy powstały krótkie serie pistoletów HP na naboje inne niż Parabellum (9 mm x 19 mm), czyli nabojów pistoletowych typu: 7,65 mm x 21 mm Parabellum, .38 ACP, a nawet próby z .45 ACP. Pistolety te nadal oznaczone były cywilnymi cechami odbioru technicznego, a najliczniejsze egzemplarze, powstałe w kalibrze 7,65 mm dodatkowo oznaczono na zamku niezbyt eleganckiego napisami „7,65 MM”, które wybijano ręcznie i czasem było to robione dość koślawo na zamku. Część pistoletów HP/Mod. P.38 była po zaprzestaniu oksydowania oznaczana na lewej stronie zamka nad chwytem napisem „PRIVAT” dla odróżnienia od egzemplarzy wojskowych, stanowiących własność państwową. Wiele z tych pistoletów nabywanych było przez oficerów jako broń osobista boczna, stanowiły one też częsty prezent wręczany oficerom z okazji rożnych uroczystości i jubileuszy. Egzemplarze takie często były zdobione dość obficie grawerunkami, zwykle w tradycyjne niemieckie wzory w rodzaju liści dębowych, zaopatrując w dedykacje lub nawet okolicznościowe obrazki.

Zdobycz wojenna

Pod koniec 1940 roku, w październiku i listopadzie powstała eksperymentalna seria HP kalibru 9 mm z aluminiowym szkieletem (znane są numery seryjne 6301-7250). Prócz partii eksportowych HP dla Szwecji, w maju i czerwcu 1941 roku zakłady Walthera wyprodukowały serię pistoletów HP dla NDH, czyli Niezawisłego Państwa Chorwackiego. 187 egzemplarzy tej odmiany (numery seryjne 12 282 – 12 570) miało na prawej stronie zamka herb ruchu Utaszy (tarcza herbowa z chorwacką szachownicą zwieńczoną literą „U”).

Pistolety z zamkami opisywanymi jako „HP” lub „Mod. P.38”, ale zresztą części od pistoletów wojskowych, powstawały także po wojnie, gdy Austriacy po 1955 roku remontowali swoje pistolety P.38, używając do tego celu części zapasowych dostarczonych przez aliantów. Austriackie pistolety Walthera oznaczone są nad spustem symbolem orła austriackiego i literami BH (Bundesheer).

Zakłady Walthera

W końcu 1940 roku HWA dokonał gruntownej zmiany systemu oznaczeń kodowych producentów, z numerycznego na literowy. Według nowego kodu każdemu wytwórcy czegokolwiek dla oddziałów wojskowych: od troków do gaci po czołgi i samoloty, podporządkowano dwuliterowy kod, a później trzyliterowy kod. Jak we wszystkim, co miało związek z zaopatrzeniem wojska w Niemczech, w tak i w tym względzie panował straszny bałagan. Miłośnikom dosłownego rozumienia niemieckiego powiedzenia Ordnung muss sein, gdzie warto tu przypomnieć, że „muss sein” oznacza tutaj „musi być” (i to jest postulat), a nie że jest to „jest” (stwierdzenie faktu). Jednak jak wie każdy, który bardzo mocno interesował się rozwojem jakiejkolwiek broni w III Rzeszy Niemieckiej, to z świecą szukać drugiego takiego państwa, w którym było tyle wyjątków od przyjętych reguł.

Ogółem w ciągu okresu wojskowej produkcji pistoletów P.38 w zakładach Walthera w Zella-Mehlis powstało tak około 583 000 tych pistoletów. Ostatnie, składane z podzespołów w dużej części pochodzących od kooperantów (Wather miał ręce pełne roboty, produkując w swoich zakładach karabinki powtarzalne Gewehr/Karabiner 43 i karabiny samoczynne Sturmgewehr 44), miewały mieszane numery, a niektórych w ogóle nie oznaczano numerami seryjnymi. Część z tych egzemplarzy wpadła w ręce żołnierzy amerykańskich z 3. Armii, dowodzonej przez generała Pattona, którzy 9 kwietnia 1945 roku przejściowo zajęli zakłady w Zella-Mehlis. Czego nie rozkradli na pamiątkę Gls, następnie metodycznie zdemontowali czerwonoarmiści, którzy przejęli Turyngię, na mocy porozumień jałtańskich.

Autor – zdjęcia: Dawid Kalka
Kraków, Kraków, Muzeum Armii Krajowej im. gen. Emila Fieldorfa “Nila”

Zakłady Mausera

Pomimo znacznej rozbudowy zakładów Walthera jasne było, że jeśli ma być mowa o zastąpieniu ponad miliona egzemplarzy pistoletów P.08, a przede wszystkim wzorów niestandardowych, pistoletem P.38, jego produkcję seryjną należało ją uruchomić także w innych zakładach. Poza prostym zaspokojeniem popytu, trzeba było się liczyć z realiami trwającej wojny i zabezpieczeniem przed zniszczeniem jednym dużym nalotem bombowym zakładów jedynego producenta broni danego wzoru uzbrojenia – tak chce standardowa, do dziś stosowana powszechnie procedura rozśrodkowania produkcji. Rezultatem jej zastosowania było uruchomienie produkcji seryjnej pistoletów P.38 w Oberndorfie, gdzie jeszcze nadal były produkowane były pistolety samopowtarzalne P.08. Tutaj warto poświęcić chwilę na wyjaśnienie pewnego zadawnionego nieporozumienia. Długo przyjmowano uważać, że pistolety P.38, jako broń konstruowano do masowej produkcji miał być ponoć prostszy i tańszy w produkcji od starego Parabellum. P.38 miał więcej (58) części i był bardziej skomplikowany, natomiast pistolety P.08 (54 części), był bronią z samo napinaniem kurka, z dużą ilością sprężyn, dlatego trudno uznać ją za broń prostszą w produkcji. Jak to się ma z jego ceną – była tańsza od P.08 – i tak i nie.Otóż tutaj sprawa zależy od tego,k jaki koszt weźmiemy pod uwagę. Jeśli koszt materiałów i wytworzenia, to jest to wierutna bzdura, gdyż koszt jednostkowy pistoletu P.38 w końcowym okresie wojennej produkcji, po wszystkich uproszczeniach technologicznych jej wytwarzania, wynosił 32 RM, a ostatnia cena pistoletu P.08 przed zakończeniem jego produkcji w październiku 1942 roku wynosiła 17,80 RM. Wytworzenie jednego pistoletu P.08 wymagało wykonania 778 operacji i łącznie 12,5 roboczogodzin pracy, natomiast pistoletu P.38 niewiele mniej, bo łącznie 12 roboczogodzin. Prawdziwa oszczędność pistoletu P.38 wyrażała się w czym innym – pistolety Parabellum było prawdziwym dziełem sztuki frezarskiej, wymagającym pracy wysoko wykwalifikowanych robotników i skomplikowanych do pracy maszyn. Pistolet samopowtarzalny P.38 mógł zaś produkować byle kto (m.in. robotnicy przymusowi), byle umiał włożyć daną część do maszyny, w dodatku tylko obrabiającej odlew lub odkuwkę, a nie mozolnie rzeźbiącą w bloku stali pistolet. I właśnie ta oszczędność: na czasie prowadzonej obróbki i koniecznych kwalifikacjach obrabiającego, była jeszcze bardziej istotnym powodem jego powstania. Zresztą w czasie trwania wojny próbowano jeszcze tę oszczędność zwiększyć, wprowadzając na miejsce obrabianych ubytkowo elementów podzespoły wytwarzane z blachy stalowej. Jedna z takich prób, pistolet oznaczony jako „Walther No.2”, która łączyła szkielet seryjnego pistoletu P.38 z zamkiem z blachy, obejmującym lufę na całej długości. Kompromisowy model odrzucono, a Walther zbudował jeszcze model i krótką serię pistoletów Blechpistole-2, ale to już zupełnie inna historia – był to pistolet skonstruowany całkowicie od nowa, ryglowany przez obrót lufy i z broni P.38, a więc i naszym tematem, gdzie wspólny był jedynie stosowany magazynek.

Zakłady Mausera większość podzespołów wykonywały na miejscu, podobnie jak początkowo wyłącznie Walther. Przymiarki zaczęły się już jesienią 1940 roku, ale dopiero w grudniu 1942 roku, po przestawieniu linii pistoletowej na model P.38, zeszło z niej pierwszych 700 pistoletów z kodem producenta „byf/42”. Ich montaż na początku sprawiał pewne problemy i produkcja zespołów znacznie wyprzedzał zdolności produkcyjne w zakresie całych pistoletów: 30 000 egzemplarzy zamków z rocznika „42”, używano jeszcze do marca roku następnego. Produkcja zespołów u Mausera wciąż wyprzedzała trwającą produkcję całych pistoletów i podobne „zakładki” zdarzyły się w kolejnym roku. Dysproporcje w produkcji części najwyraźniej widać było, gdy jesienią 1944 roku zrezygnowano z czernienia części na rzecz ich fosforowania (parkeryzacji). Zmiana technologii pokrycia weszła na wszystkich oddziałach jednocześnie, ale w pistoletach produkcyjnych pojawiła się stopniowo, w miarę zużywania się posiadanych zapasów czernionych. Zanim więc całe pistolety stały się jednolicie szare, przez jakiś czas powstawały pistolety dwukolorowe, posiadające szary chwyt i z czarnym zamkiem i lufą, lub szare z czarną lufą i drobnymi, czarnymi częściami.

Francuskie P.38 od Mausera

Francuzi po zajęciu fabryki uruchomili natychmiast (jeszcze w maju 1945 roku) produkcję pistoletów P.38 dla swojej armii i policji, zachowując jednak ciągłość numeracji systemu niemieckiego. Charakterystyczną cechą rozpoznawczą tych pistoletów są numery serii „f” do „k”, blaszane okładki rękojeści, ale przede wszystkim francuskie cechy odbioru wojskowego w postaci pięcioramiennej gwiazdy na prawej stronie zamka. Wiele z tych egzemplarzy ma zamki oznaczone kodami innych producentów niż Mausera, a część nie ma w ogóle żadnego oznaczenia. Pistolety są częściowo czernione, częściowo w niemieckim jasnoszarym fosforowaniu, częściowo we francuskim ciemnoszarym, częściowo w cywilnej, błyszczącej oksydzie (np. partie dla francuskiej policji), część wreszcie posiada części w każdym z wymienionych powyżej pokryć wymieszane ze sobą. W 1946 roku cały system oznaczeń, łącznie z kodem producenta zachowano i pojawiły się pistolety z serii „k” i „l”, sygnowane jako „svw 46”. Sytuacja ta utrzymywała się do maja, kiedy to na skutek pojawiających się protestów radzieckich, produkcję w Oberndorfie zatrzymano. Ogółem pod zarządem francuskim fabryka Mausera wypuściła dodatkowo 65 755 egzemplarzy pistoletów samopowtarzalnych P.38.

Amerykański żołnierz z P.38 i niemieccy jeńcy

Zakłady Spreewerk

Trzecim producentem wojennym pistoletów samopowtarzalnych P.38 były zakłady Spreewerk z podberlińskiej Szpandawy nad rzeką Szprewą, która użyczyła nazwy firmie. Szpandawa (Spandau) to jednak z tych nazw, które powodują żywsze bicie serca każdego miłośnika broni z jakim takim pojęciem o historii. Już w 1722 roku król Prus Fryderyk Wilhelm I polecił utworzenie tam fabryki karabinów, z początku jednostki prywatnej, działającej tylko na mocy królewskiego przywileju. Po wojnach napoleońskich fabryka została upaństwowiona i stała się ona zaczątkiem Zakładów Królewskich (Königlische Institute), w skład których weszło wiele stworzonych w okolicy fabryk zbrojeniowych: ludwisarnia armat, warsztaty artyleryjskie, arsenał i królewska fabryka karabinów, młyny prochowe, warsztaty amunicyjne oraz zakład pirotechniczny. Od 1873 roku ruszyła budowa twierdzy w Szpadawie, która jest dziś chyba jedynym powodem tej miejscowości do sławy, to w niej odsiadywał karę dożywotniego więzienia, oraz gdzie odebrał sobie życie ostatni z żyjących członków ścisłego kierownictwa partii NSDAP – Rudolf Hess. Tytułem do sławy Königlische Gewehrfabrik Spandau stała się natomiast źródłem produkcji niemieckiej broni maszynowej dla armii kajzerowskiej, to waśnie tutaj powstała większość ciężkich i „lekkich” karabinów maszynowych systemu Maxima, która była używana przez niemieckie wojska podczas I Wojny Światowej. Sama nazwa Spandau zresztą tak mocno zrosła się z produkowaną tam niemiecką bronią maszynową, że już w czasie kolejnej wojny światowej, to właśnie alianci „ochrzcili” niemieckie uniwersalne karabiny maszynowe Maschinengewehr 34 i 42 kalibru 7,92 mm, które jednak jak żywo niewiele miały wspólnego z tą podberlińską miejscowością. Nie miały, ponieważ po9 przegranej Wielkiej Wojnie, w 1920 roku zakłady te ostały zdemilitaryzowane, a większość maszyn została wywieziona w ramach nadanych Niemcom reparacji wojennych, a z dnia na dzień na bruk wyrzucono ponad 44 000 pracowników nadmiarowych. Wybebeszone hale zakładowe, które prócz borni produkowały także wagony kolejowe, przyczepy samochodowe, motocykle, maszyny rolnicze i sprzęt kuchenny przybrały nową nazwę – Spreewerk i po kilku latach na wyboistych zakrętach lat 20.-tych, po 1933 roku przeszły one pod zarząd należącego do NSDAP – Zjednoczenia Przedsiębiorstw Przemysłowych (VIAG). Doszło wówczas do przydziału olbrzymiego arsenału dawnych Zakładów Królewskich, których znaczną część sprzętu sprzedano firmie Alkett, produkującej tam potem pojazdy gąsienicowe i półgąsienicowe. Po rozpoczęciu działań wojennych w 1939 roku firmy partyjne (Montan, VIAG, Hermann-Göring-Werke, Gustlof-Werke), przejmowały zdobyczne zakłady w krajach okupowanych, wydzierżawiając je niemieckim zakładom przemysłowym, w tym właśnie Spreewerk. W ten sposób urosła cała sieć zakładów „Spreewerków”, które ze Szprewą i Szpandawą poza nazwą nie miały nic wspólnego.

Mimo całej zaszczytnej historii zakładów nad Szprewą, produkcję pistoletów P.38 pod flagą Spreewerk (nadany kod producenta „cyq”), której uruchomiono jednak nie w Szpandawie, ale w sudeckim Hrádku nad Nisou (Grottau an der Nieisse), w obiekcie dawnej przędzalni Cosmanos. Spreewerk GmbH Werk Grottau, które okazało się doskonałym miejscem do prowadzenia masowej produkcji wojennej, które było położone tak daleko na zapleczu frontu, że pierwsze i jedyne dwie bomby lotnicze spadły na ten zakład dopiero 7 maja 1945 roku i to zapewne odbyło się przypadkiem. Produkcja pistoletów P.38 rozpoczęła się tam w lipcu 1942 roku, a zakończyła się 30 kwietnia 1945 roku.

Kierownictwo i nadzór technologiczny nad produkcją pistoletów w Spreewerk sprawowała macierzysta fabryka Walthera. Fabryka dostarczała pistolety wyłącznie dla HWA i wszystkie one noszą oznaczenie kodowe „orzeł/88” oficera odbioru wojskowego przydzielonego do fabryki, nie ma partii cywilnych czy policyjnych, jak u Walthera czy Mausera. Używano kodu „cyq”, a Spreewerk był jedynym zakładem, który nie dodawał do tego rocznika. Co za tym idzie, numeracja nie zaczynała się od nowa co roku, lecz była kontynuowana do wyczerpania bloków numerowych (9999Z). Kiedy do tego doszło zimą na początku 1945 roku, po łącznie wyprodukowaniu 2600 000 egzemplarzy pistoletów (opuszczano literę „q”), rozpoczęto drugą serię alfabetyczną, przenosząc literę przed numer (np. B6725). Tę praktykę przerwano jednak po wypuszczeniu zaledwie około 20 650 egzemplarzy, przy literze „c”. Numery i cyfry na zamkach pistoletów „cyq” były wybijane ręcznie, często bardzo krzywo, z bardzo nierównymi odstępami, z początku litera była głównie bita minuskułą (tzw. małą literą), ale potem od połowy alfabetu, zwykle używano majuskuły (tzw. liter dużych), choć nie było w tym zakresie żadnej reguły. Kolejny typ numeru seryjnego rozpoczynał się od cyfry 0 (np.,. 03749), ale i ten system porzucono po wyprodukowaniu ok. 5700 tak oznaczonych pistoletów. Potem rozpoczęto numerację raz jeszcze od początku, ale tym razem dodając dwa zera (np. 0064), takich pistoletów wyprodukowano jednak zaledwie 100 sztuk. Ostatnie egzemplarze P.38 z Hrádka wyszły w ogóle bez numerów seryjnych, zamiast których na zamku znajduje się jedynie litera „S”.

Zdjęcie – Dawid Kalka, Witoszów Dolny – Muzeum Broni i Militariów

Z produkcją czeskich pistoletów P.38 wiąże się ciekawa zagadka – część powstałych egzemplarzy z przełomu lat 1944/1945, oznaczonych kodem „cvq”. Odmienny kod i odmienny sposób umieszczania numeru (dotyczy to głównie broni z długiej serii alfabetycznej i serii 0 i 00) budził spekulacje, że być może powstały u innego producenta, a według prowadzonego spisu oznaczeń kodowych „cvq”, oznaczało wybór wytwórni taboru kolejowego Josefa Rathgebera w Monachium. Broń tam produkowana słynęła z faktu, że była w stosunku do innych zakładów – była bardzo niskiej jakości. Ogółem do wkroczenia oddziałów radzieckich 9 maja 1945 roku, Spreewerk w Hrádku, gdzie wyprodukowano około 300 000 egzemplarzy pistoletów P.38. Bezpośrednio po zakończeniu wojny Rosjanie zorganizowali montaż Waltherów z zachowanych części, płacąc jej załodze tytoniem i niemieckimi konserwami. Te pistolety szybko rozchodziły się wśród zdobywców jako pamiątki i stanowiły ciekawą walutę na wewnątrzwojskowym czarnym rynku. Zanim władze radzieckie ukróciły tą samowolkę miejscowego dowódcy, powstało jak się dziś ocenia około 250 egzemplarzy P.38.

W Spreewerk pozostały jednak znacznie większe zapasy części, które w latach 50.-tych posłużyły w siłach wschodniego państwa Niemieckiego do remontów wojennych Waltherów tamtejszej Policji Ludowej (Volkspolizei, czyli VoPo), stąd zwanych „Vopo P.38”. Od wojennej produkcji tych pistoletów, odróżniały się odnowioną oksydą, którą teraz pokrywano nawet elementy, które poprzednio były w stanie białym – takie jak rygiel, wskaźnik załadowania, czy dźwignia spustowa. Pistolety samopowtarzalne P.38 enerdowskiej milicji poddano ponadto specyficznym zmianom konstrukcyjnym. Zmieniona została iglica, na której był teraz przedni występ, mający zapobiegać możliwym wypadkom, kiedy po nastąpieniu złamania iglicy, jej grot utkwi w czółku zamka i doprowadzi do oddania niezamierzonego strzału. Pomysł taki sobie, tym bardziej, że wiązał się z koniecznością cięcia trzpienia bezpiecznika. Bez tego przerobiona iglica przy zabezpieczonym pistolecie sterczała z czółka i po przeładowaniu pistoletu P.38 mógł strzelać „serią”. Z kolei osłabiony frezowaniem trzpień bezpiecznika często pękał. W drugiej połowie 1953 roku, po wyczerpaniu pozostawionych zapasów, powstałych jeszcze podczas działań wojennych, w zakładach VEB Ernst Thälmann Werke w Suhl (dawniej zakłady C.G. Haenel), gdzie została w mocno ograniczonym zakresie uruchomiona produkcja szkieletów, luf i zamków, które były następnie uzupełniane wciąż olbrzymimi zapasami drobniejszych elementów z części wojennej produkcji Walthera i Spreewerk. Zamki tych pistoletów nie nosiły żadnych oznaczeń producenta. Z uwagi na utajnienie w praktyce większości informacji na ten temat, ogólna liczba zmontowanych pistoletów P.38 w Niemieckiej Republice Demokratycznej nie jest znana nawet w przybliżeniu, chociaż są pewne przesłanki, że mogło ich być ok. 150 egzemplarzy (zachowane egzemplarze noszą numery w przedziale od N1001 do N1120).

Podstawowe dane taktyczno-techniczne: P.38

  • Kaliber: 8,92 mm

  • Amunicja: 9×19 Parabellum

  • Masa: bez magazynka 790 g

  • Długość całkowita: 215 mm

  • Wysokość: 136 mm

  • Szerokość: 37 mm

  • Długość lufy: 125 mm

  • Długość linii celowniczej: 185 mm

  • Zasilanie: magazynek na 8 naboi

  • Zasada działania: krótki odrzut lufy

  • Szybkostrzelność: praktyczna 16 strz./min.

Bibliografia

  1. Aleksandr B. Żuk, Rewolwery i Pistolety (wydanie ze zmianami), Bellona 2021
  2. Leszek Erenfeicht, Klasyk nowoczesności: Walther P.38, Czasopismo Strzał – Monografie: broń II Wojny Światowej, Nr. 5-6/2011
  3. http://www.dws-xip.pl/encyklopedia/
  4. A.E. Hartink: Encyklopedia pistoletów i rewolwerów. DEBIT, 2002.
  5. Mjr. Frederick Myatt M.C., Ilustrowana Encyklopedia Pistolety i Rewolwery, ESPADON, 2014.
  6. https://commons.wikimedia.org/wiki/Category:Walther_P38