Okręty podwodne Projektu 613
W całej ponad 100-letniej historii naszej floty, biało-czerwone bandery powiewały na drzewcach łącznie 25 okrętów podwodnych. Zaledwie osiem z nich nasi marynarze obejmowali jako jednostki nowe, oddane co dopiero po ich zbudowaniu przez stoczniowców, ale z nich tylko jeden był po zakończeniu II Wojny Światowej. Pozostałe to jednostki głównie starsze, niekiedy nowsze, ale jednak pochodzące z drugiej ręki. Tak właśnie było z okrętami podwodnymi projektu 613.
Dziwne meandry nabycia
W latach 1945-1989 w prowadzonych zakupach sprzętu wojskowego, jak przecież wiadomo byliśmy w praktyce bardzo mocno zależni od decyzji podejmowanych przez Związek Radziecki. To, czego nie byliśmy w stanie sami produkować, pochodziło albo od Związku Radzieckiego, albo od innych państw bloku socjalistycznego. Jeżeli chodzi o okręty wojenne, to byliśmy w stanie produkować od początku do końca tylko mniej skomplikowane techniczne, niewielkie okręty nawodne, natomiast takie jak okręty podwodne pochodziły tylko od strony radzieckiej.
Niemiecki okręt podwodny – U-boot typu VIIC numer 995
Pierwszy radziecki typ okrętu podwodnego, który został przyjętym do służby Polskiej Marynarki Wojennej w latach 50.-tych okazał się koszmarnym nieporozumieniem. Sześć małych okrętów podwodnych projektu 96 (zwanych popularnie Malutkie), przekazano nam w bardzo złym stanie technicznym i de facto przez cały okres ich służby, wartość bojowa tych okrętów podwodnych była wręcz znikoma. Nauczone tymi złymi doświadczeniami Dowództwo Marynarki Wojennej bardzo starannie podeszło do zawarcia kolejnej umowy na nowy typ okrętów podwodnych. W latach 1962-1965 przejęto w sumie cztery średniej wielkości jednostki, należące do projektu 613, które w NATO ochrzczono kodową nazwą Whiskey. Chociaż były to znów okręty używane, tym razem dołożono wszelkich starań, aby nie przyjąć złomu o znikomej wartości. Było to o tyle łatwiejsze, że ich stan techniczny był lepszy niż dobry. Wszystkie przejęte okręty podwodne weszły do służby w flocie radzieckiej po 1955 roku, a w czasie ich tamtejszej kilkuletniej służby, nie były intensywnie eksploatowane, okręty te przechodziły remonty modernizacyjne oraz remonty średnie, w trakcie których wymieniono część podzespołów na nowe.
Ich przyjęcie zostało uwzględnione w kolejnych planach rozwoju, które tworzono już w drugiej połowie lat 50.-tych XX wieku. W 1956 roku w bardzo mocno rozbudowanym programie rozbudowy floty wojennej, zakładano przejęcie aż 24 egzemplarzy okrętów podwodnych projektu 96, a trzy lata później ich liczbę ograniczono tylko do siedmiu. Do przyjęcia wytypowane zostały wtedy właśnie okręty podwodne projektu 613.
Niemiecki okręt podwodny typu XXI. Na fotografii po wojnie jako okręt muzeum „Wilhelm Bauer”.
Mimo pierwszych przymiarek do prowadzenia transferu jeszcze pod koniec lat 50.-tych, dopiero w 1961 roku rozpoczęto finalizację rozmów o przejęciu konkretnych jednostek pływających. Sama sprawa w tym czasie była już mocno paląca, bowiem coraz bardziej awaryjne Malutkie, dochodziły już do kresu swoich dni służby w Marynarce Wojennej i na służbie pozostawał już tylko przed wojenny ORP Sęp, który sam już wtedy sprawiał coraz więcej problemów natury technicznej.. Ostatecznie pod koniec 1961 roku zapadła pierwsza decyzja o dzierżawie czterech okrętów podwodnych projektu 613. Po raz pierwszy na dłużej w Gdyni okręt podwodny projektu 613 gościł pomiędzy lipcem 1958 roku, a wrześniem 1959 roku. Była to jednostka z numerem „71” na kiosku, została przez Polskę formalnie wydzierżawiona ze składu Floty Bałtyckiej Związku Radzieckiego tylko na czas prowadzenia szkolenia załóg indonezyjskich.
Cztery przejęte w latach 1962-1964 okręty podwodne projektu 613 zostały wydzierżawione na okres pięciu lat. Taka forma przejęcia okazała się dla polskich decydentów politycznych zdecydowanie tańsza od bezpośredniego zakupu i była stosowana (z bardzo nielicznymi wyjątkami) wobec wszystkich jednostek używanych w radzieckiej flocie. Te nowe, zwykle były kupowane, choć było to zdecydowanie droższe.
ORP Orzeł (II) z przejściowo używanym numerem 317
Inaczej, niż w przypadku zdecydowanie mniejszych okrętów podwodnych projektu 96, 613-stki przejęliśmy w pełnej gotowości bojowej do służby w Polskiej Marynarce Wojennej. Komisje wojskowe, odbierające po kolei wszystkie cztery okręty podwodne, miały wgląd do miarę pełnej dokumentacji technicznej oraz dokumentacji ich dotychczasowej służby. W chwili ich przejmowania były w służbie nie dłużej niż 9-10 lat. Wszystkie cztery przed przekazaniem stronie polskiej przeszły remonty średnie, na niektórych dokonano drobnych modyfikacji w ich wyposażeniu. Zdemontowano stanowiska artyleryjskie oraz z ich fundamentami (jeśli takowe znajdowały się na pokładzie), wymieniono na nowszy model „chrapy”, które w języku rosyjskim były określone jako RDP – Robota Dizielej pod Wodoj, a także śruby z czteropiórowych na sześciopiórowe, dospawany został system przeciwpożarowy typu WPŁ-52, wymienione ostały peryskopy, środki łączności lub nawet radary. W sumie okazało się, że otrzymaliśmy okręty z niewielkim „przebiegiem”, do czego tutaj mocno przyczyniły się częste przestoje w stoczniach, a także okresowe odstawienia do rezerwy floty „na konserwację”.
Przejęte okręty podwodne projektu 613 weszły kolejno w skład istniejącej już wcześniej Brygady Okrętów Podwodnych (w połowie 1965 roku dodano jej numer i odtąd była to 1. BOP, aż do jej rozwiązania, co nastąpiło w marcu 1971 roku), każda załoga okrętu na osobnym etacie, a ich portem macierzystym była Gdynia-Oksywie. Po wcieleniu do służby na ORP Orzeł przez kilka tygodni w Gdyni pozostało 11 radzieckich marynarzy, w tym ostatni dowódca, którzy przekazali naszej załodze wiedzę praktyczną z obsługi tej jednostki, była wtedy na etapie pozbywania się nienadających się do dalszej służby okrętów podwodnych „Malutkich”. Pod koniec 1962 roku było ich jeszcze sześć, ale w lipcu 1965 roku już tylko trzy. Dwa ostatnie okręty podwodne projektu 96 zostały wycofane w grudniu 1966 roku. Był w służbie jeszcze ORP Sęp, który zbudowany przed wybuchem II Wojny Światowej, był bliźniakiem ORP Orzeł. Ostatniego opuszczenia bandery polskiej dokonano na nim 15 września 1969 roku. W 1965 roku pojawiły się sugestie, pochodzące ze strony radzieckiej, aby jeszcze wydzierżawić kolejne trzy okręty podwodne projektu 613, które dostarczono by w zamian za wycofanie starszych typów okrętów podwodnych. Do konkretnych rozmów w tej sprawie jednostek nie doszło.
Pozbawione jakiegokolwiek uzbrojenia artyleryjskiego śródokręcie jednostki Whiskey V. W porównaniu do Whiskey I, brak jest przedniej nadbudówki, okręt został natomiast wyposażony w nadbudówkę za kioskiem
Historia okrętu podwodnego projektu 613
Historia średniego okrętu podwodnego projektu 613 formalnie zaczyna się w sierpniu 1946 roku, kiedy to zatwierdzone zostają wymagania taktyczno-techniczne. Dokument ten powstał po dokładnej analizie przejętych okrętów podwodnych Kriegsmarine, po pierwsze projektu VIIC, ale przede wszystkim nowatorskie projektu XXI. Zwłaszcza ta druga konstrukcja okazała się wielkim natchnieniem dla wielu pracowników stoczniowych biur projektowych na całym świecie, nawet jeszcze w ciągu niemalże kolejnej dekady po zakończeniu działań wojennych w Europie, co zresztą nie może dziwić. Dokładne przestudiowanie możliwości technicznych niemieckich U-bootów (zwłaszcza tych projektowanych w drugiej połowie II Wojny Światowej) – sprawiło, że radzieccy dowódcy morscy zapragnęli przenieść wiele sprawdzonych rozwiązań konstrukcyjnych do własnego nowego projektu.
Po zakończeniu II Wojny Światowej Józef Stalin przyznał priorytet odbudowie radzieckiego przemysłu stoczniowego, rozpoczynając także budowę wielkiej floty oceanicznej, w skład której wchodzić miały lotniskowce, krążowniki liniowe i mniejsze niszczyciele oraz okręty podwodne. Z końcem wojny radzieccy konstruktorzy i badacze skoncentrowani byli na zwiększaniu prędkości podwodnej, którą uznawali za decydujący czynnik wojny morskiej. W celu zwiększenia prędkości i utrzymania jej przez dłuższy czas konstruktorzy sowieccy zdecydowali się na zwiększenie mocy silników elektrycznych oraz pojemności baterii, umożliwienie silnikom diesla pracy w trakcie zanurzenia okrętu oraz zaprzęgnięcie turbiny okrętowej do pracy w trakcie operacji podwodnych. Modelem prac w tym kierunku były niemieckie okręty podwodne, w tym jednostka typu VIIC zatopiona, a następnie wydobyta przez siły radzieckie na Bałtyku w 1944 roku (U-250), okręty znalezione w niemieckich stoczniach bałtyckich zajętych przez Armię Czerwoną oraz 10 U-Bootów – w tym 4 typu XXI – formalnie przyznane Związkowi Radzieckiemu na podstawie postanowień konferencji poczdamskiej.
Kilka raportów zachodnich źródeł wywiadowczych stwierdzało, iż Związek Radziecki przejął w rzeczywistości większą liczbę jednostek XXI. Między innymi amerykański Połączony Komitet Wywiadu w swoim raporcie ze stycznia 1948 roku dla Kolegium Połączonych Szefów Sztabów szacował, że Związek Radziecki ma 15 okrętów typu XXI w służbie operacyjnej, w ciągu następnych dwóch miesięcy może ukończyć budowę 6 kolejnych jednostek tego typu, w ciągu zaś kolejnych 18 miesięcy może dokończyć montaż z prefabrykowanych elementów kolejnych 39 jednostek.
Sylwetka jednostki typu Whiskey I. Okręty pierwszego wzoru tego typu wyposażone były w działo pokładowe oraz podwójne działko 25 mm w przedniej części nadbudówki, które w późniejszych wersjach zostało usunięte w celu zmniejszenia oporów i turbulencji opływającej kadłub wody, a w konsekwencji zaoszczędzenia energii oraz zwiększeniu prędkości okrętów
Wiele niemieckich zakładów produkujących elementy jednostek XXI oraz najważniejszy – stocznia Schichau w Gdańsku, było zajętych przez wojska radzieckie. Znajdowało się w nich dużo komponentów jednostek XXI, a w samej stoczni duża liczba niewykończonych okrętów (zbudowane już jednostki od U-3538 do U-3542 znajdowały się w stoczni na etapie końcowego wyposażania). Dodatkowo, w stoczni znajdowały się relatywnie kompletne sekcje dla co najmniej ośmiu dodatkowych okrętów. Zachodnie szacunki co do losu tych okrętów często są jednak wzajemnie sprzeczne. Według jednego z niemieckich inżynierów, co najmniej dwa niemal kompletne okręty typu XXI zostały zwodowane w stoczni w Gdańsku przez specjalistów radzieckich, po czym odholowane do Kronsztadu. Inny jednak z niemieckich inżynierów stwierdził, że te niedokończone U-Booty zostały pozostawione w takim stanie, w jakim się znajdowały, wszystko jednak co do nich należało – zwłaszcza wyposażenie – zostało zabrane i wysłane do testów i badań. Bliższa prawdy jest najprawdopodobniej druga z tych wersji, sowieckie dane bowiem, podobnie jak informacje przekazywane wprost przez przełożonych radzieckich biur konstrukcyjnych, wskazują, że niemieckie okręty podwodne typu XXI używane były do testów i prób, po czym były niszczone – często przez storpedowanie.
Po zakończeniu drugiej wojny światowej, radzieckie wojsko oraz inżynierowie rozpoczęli także poszukiwania dokumentacji oraz inżynierów okrętów podwodnych w całej radzieckiej strefie okupacyjnej Niemiec. Między innymi w Blankenburgu odnaleziono biuro projektowe pracujące nad turbinami Waltera. Inżynierowie z tego biura podjęli prace pod radzieckim nadzorem, zaś pracami w imieniu szefa CKB-18 Aleksieja Antipina kierował B.D. Zlatopolski. Jednostki typu XXI oraz elementy i materiały służące do ich budowy były badane przez dużą liczbę radzieckich instytutów naukowo-badawczych i biur konstrukcyjnych. Pierwszą powojenną konstrukcją CKB-18 był projekt 614, będący w rzeczywistości kopią typu XXI. Projekt ten nie został ukończony z uwagi na to, że został uznany za niewystarczająco niezawodny. Projekt 614 stał się jednak bazą intensywnych studiów nad konstrukcją i inżynierskimi rozwiązaniami zastosowanymi przez konstruktorów niemieckich w typie XXI. Doprowadziło to do rozwinięcia w Związku Radzieckim wielu technologii, zwłaszcza nowych typów stali oraz spawania elektrycznego, nowych koncepcji kontroli okrętu, niskoszumowych śrub okrętowych, instalacji absorbujących wstrząsy, powłok anechoicznych kadłuba oraz zastosowania na głowicach chrap materiałów absorbujących fale radarowe.
Sylwetka jednostki typu Whiskey V. Widoczną na pierwszy rzut oka cechą charakterystyczną tej wersji projektu, był odmienny kształt kiosku ze zmienioną nadbudówką i brak artyleryjskiego uzbrojenia pokładowego, a także konsola sonaru pod kadłubem. Jednostkami tej odmiany projektu 613 były m.in. polskie okręty ORP „Orzeł”, „Sokół”, „Kondor” i „Bielik”.
Proces rozwojowy tego projektu został zapoczątkowany w roku 1942 pod postacią projektu 608. Program ten jednak został zatrzymany przez dowództwo radzieckiej marynarki, gdyż wyporność projektowanej jednostki przekroczyła założenia projektowe o 50 ton. W 1946 roku program reaktywowano, tym razem jednak w celu opracowania konstrukcji okrętów projektu 613, z wykorzystaniem konstrukcji opracowanych w Niemczech typów VIIC i XXI. Do tego celu wykorzystano także zatopiony na Bałtyku niemiecki okręt podwodny U-250, który po wydobyciu z dna został poddany szczegółowym badaniom. Modyfikacja projektu 608 do projektu 613 została dokonana w CKB-18 pod nadzorem kapitana 1. rangi Władymira Peregudowa, który włączył do nowego projektu szereg rozwiązań powstałych dzięki studiom projektów U-Bootów typów VIIC i XXI oraz analizom konstrukcji egzemplarza U-250, który nadzorował ten projekt jedynie jednak do momentu rozpoczęcia budowy okrętu prototypowego, kiedy został zastąpiony przez Zosima Derebina. Okręt podwodny projektu 613 wprowadził marynarkę radziecką na nowy poziom sprawności podwodnej, przyjmując wiele niemieckich rozwiązań konstrukcyjnych, stanowił podstawę rozwoju przyszłych radzieckich generacji okrętów podwodnych.
Wstępny projekt zaakceptowano w październiku 1947 roku, projekt techniczny w 1948 roku. Budowę okrętu wiodącego projektu 613 – S-80 – rozpoczęto w stoczni Krasnoje Surmowo w Gorki 13 marca 1950 roku, następnie dodatkową produkcję rozpoczęto w Zakładzie Nr. 189 (obecnie Stocznia Bałtycka) w Leningradzie, zakładzie Nr. 444 w Mikołajowie nad Morzem Czarnym i zakładzie Nr. 199 imienia Leninowskiego Komsomołu w Komsomolsku nad Amurem. Okręty budowane w Gorkim były spławiane Wołgą celem wykończenia w stoczniach nad Morzem Kaspijskim i Morzem Czarnym. Okręty te nie były jednak w całości budowane w stoczniach, na szeroką skalę wykorzystano w ich produkcji prefabrykowane elementy dostarczane do stoczni z zakładów na terenie całego kraju. S-80 został zwodowany 21 października 1950 roku przy 70% ukończenia, po czym został przetransportowany barką wzdłuż Wołgi do Baku nad Morzem Kaspijskim, gdzie został wykończony i po szeroko zakrojonych testach został wprowadzony do służby 2 grudnia 1951 roku. W ramach wielkiego stalinowskiego programu rozbudowy floty, do 1958 roku w Związku Radzieckim wyprodukowano ogółem 215 okrętów podwodnych dla marynarki radzieckiej, w tempie średnio ponad 2,5 okrętu na miesiąc, w następującym rozkładzie:
Indonezyjska jednostka projektu 613 – Whiskey IV z widocznym podwójnym działkiem 25 mm w przedniej części nadbudówki przed kioskiem, bez jednak działa za nim.
-
Zakład Nr. 112 Krasnoje Surmowo, 113 egzemplarzy, laba budowy 1951–1956
-
Zakład Nr. 444 Stocznia Czarnomorska, 72 egzemplarze, lata budowy 1952–1957
-
Zakład Nr. 189, Stocznia Bałtycka, 19 egzemplarzy, lata budowy 1953–1958
-
Zakład Nr. 199 Leninskij Komsomoł, 11 egzemplarzy (inne dane mówią o siedmiu okrętach podwodnych), lata budowy 1954–1957
Program budowy okrętów podwodnych projektu 613 był największym radzieckim programem zbrojeniowym w zakresie budowy okrętów podwodnych w historii, tonażem przekroczył wszystkie tego typu dotychczasowe programy razem wzięte, w zakresie zaś liczby kadłubów projekt 613 był największym programem zbrojeniowym ery zimnej wojny na świecie. Według dostępnych informacji archiwalnych, planowana była budowa 340 okrętów tego projektu.
W 1954 roku dokumentacja projektowa jednostek tego typu została przekazana do Chińskiej Republiki Ludowej, trzy dodatkowe jednostki zaś tego typu zostały prefabrykowane w Związku Radzieckim i w częściach wysłane do Chin, celem montażu w szanghajskiej stoczni Jiangnan. Według dostarczonej z Związku Radzieckiego dokumentacji, w Chinach zbudowano 15 okrętów tego typu, używając do tego celu początkowo dostarczone ze Związku Radzieckiego płaty blach stalowych, wyposażenie sonarowe, uzbrojenie i inne elementy wyposażenia. Większość zbudowanych w Związku Radzieckim okrętów podwodnych weszła do służby w radzieckiej marynarce wojennej, część z nich jednak wyeksportowano do państw klienckich Związku Radzieckiego: Indonezji (14 egzemplarzy), Egiptu (8 egzemplarzy), Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna (4 egzemplarze), Polski (4 egzemplarze) i Bułgarii (2 egzemplarze). Syria i Kuba otrzymały po jednej jednostce mającej służyć jako stacjonarne punkty ładowania akumulatorów dla innych okrętów podwodnych, zaś do Albanii wyeksportowano dwie jednostki, dwie zaś inne zostały zajęte w porcie przez władze Albanii po załamaniu się z przyczyn ideologicznych stosunków między tym krajem, a Związkiem Radzieckim.
Opis konstrukcji
Okręty podwodne projektu 613 był generalnie konstrukcją dwukadłubową, z elementami półtorakadłubowymi. Kadłub mocny, czyli ten wewnętrzny, został podzielony na siedem przedziałów wodoszczelnych z grodziami płaskimi i sferycznymi. Idąc od dziobu okrętu w kolejnych przedziałach ulokowano:
Albańscy podwodniacy na okrętach podwodnych projektu 613
-
I – dziobowe wyrzutnie torpedowe, zapasowe torpedy na stelażach, miejsca wypoczynku załogi
-
II – pomieszczenie dla oficerów, mesę oficerską, kabinę-radio i dziobową baterię akumulatorów
-
III – centralę okrętu, a nad nim ustawiono kiosk
-
IV – pomieszczenia podoficerskie z mesą, kambuz i rufową baterię akumulatorów
-
V – siłownia spalinowa
-
VI – silniki elektryczne
-
VII – rufowe wyrzutnie torpedowe z miejscami do odpoczynku dla marynarzy
Kadłub mocny był wykonany metodą spawania i posiadał długość 58 metrów. Został on wykonany ze stalowych blach spawanych typów SHŁ-4 lub MS-1. Grubość tych blach wynosiła od 16 mm do 20 mm, w okolicach kiosku orz włazu, służącego do ładowania torped nawet od 26 mm do 30 mm.
Wokół kadłuba mocnego zabudowano kadłub lekki. Przestrzeń pomiędzy nimi na okrętach podwodnych bardzo tradycyjnie została wykorzystana do zabudowy zbiorników balastowych, zbiorników paliwowych, butli z powietrze i innych niezbędnych mechanizmów zewnętrznych. Blachy z których powstał tzw. kadłub lekki posiadały grubość od 4 mm do 6 mm, a tylko w niektórych miejscach posiadał on grubość 8 mm.
Bałakława. Kompleks muzeum marynarki wojennej (obiekt 825 GTS). Model okrętu podwodnego projektu 613
Obudowa kiosku została wykonana z cienkich blach stalowych, całkowicie spawanych i otrzymała ona opływowy kształt. Starano się do jej budowy wybrać stal o jak najmniejszych właściwościach magnetycznych. Przestrzeń po między obudową, a kadłubem mocnym podczas zanurzenia wypełniała się wodą.
Poszczególne mechanizmy oraz urządzenia napędu spalinowo-elektrycznego zajęły sporo miejsca w okrętach podwodnych projektu 613. W przedziale piątym ulokowano siłownię spalinową z dwoma silnikami wysokoprężnymi typu 37D, dodatkowo w ciasnym wnętrzu trzeba było upchnąć zbiornik rozruchowy paliwa, zbiorniki oleju, zbiornik ściekowy paliwa, chłodnice, pompy, dwie sprężarki oraz wentylatory. Silniki były tutaj jednorzędowe, sześciocylindrowe, z systemem chłodzenia wodą zaburtową. W kolejnym, szóstym przedziale znajdowała się siłownia elektryczna. Umieszczono w nim dwa silniki elektryczne główne typu PG-101 i dwa mniejsze ruchu ekonomicznego typu PD-103. W przedziale wciśnięto także tablice rozdzielcze, regulatory napięcia, dwie przetwornice prądu przemiennego, ponadto zbiornik wody słodkiej, a także koje dla marynarzy.
Wspomniany już wcześniej system RPD sprawił, że te oraz inne go stosujące radzieckie okręty podwodne dorównywały technicznie konstrukcjom niemieckich okrętów podwodnych z końca II Wojny Światowej oraz powojennym konstrukcjom zachodnim. Ta swoista wschodnia wersja „chrap”, sprawiła, że okręty podwodne stały się teraz faktycznie w większym stopniu okrętami podwodnymi, a nie tylko „zanurzającymi się jednostkami bojowymi” Świerze powietrze, które było niezbędne do skutecznej pracy silników diesla dostawało się teraz do wnętrza okrętu przez specjalny szyb z zaworem pływakowym zamykającym wlot podczas przelewania się nad nim fali wody. Z kolei gazy wylotowe, odprowadzano za burtę okrętu podwodnego przez drugi szyb, również wyposażony w zawór zapobiegający dostaniu się wody do silników. Omawiane okręty miały dwie linie wałów, do których w zależności od trybu pływania podłączono przy pomocy sprzęgieł odpowiednie silniki. Początkowo wały te były zakończone śrubami trójłopatowymi, które najpierw zostały zamienione na czteropiórowe – wymiana do około 1957 roku, a następnie w model sześciopiórowy (których wymiana trwała do 1962 roku). Główne mechanizmy systemu napędowego ułożono na amortyzowanych podstawach, co znacząco pozwoliło na istotne zmniejszenie generowanych szumów. Sporo miejsca zajmowały także dwie baterie akumulatorów, ulokowane w dolnej części przedziałów drugiego oraz czwartego. W każdej takiej baterii było po 112 ogniw typu 46-SU, każde o masie 652 kg, co razem z połączeniami dawało masę 149 000 kg (czyli ponad 10% wartości wyporności zanurzonej jednostki i blisko 15% wyporności nawodnej).
Zastosowanie systemu RPD umożliwiało okrętowi podwodnemu w niego wyposażonego, przebywającego na głębokości peryskopowemu, standardową pracę zastosowanych silników spalinowych niezbędną do ładowania akumulatorów. W warunkach bojowych (lub zbliżonych do nich) znacząco zmniejszało to konieczną liczbę pełnych wynurzeń okrętu podwodnego na powierzchnię. Zdolność do dłuższego przebywania pod wodą (na głębokości peryskopowej), uzależniona więc była już tylko od technicznej sprawności mechanizmów, zapasów paliwa, ale przede wszystkim możliwości przebywania załogi w pomieszczeniach zamkniętych, odciętych od dostępu do świeżego powietrza, a dokładniej wypełnionych nadmiarem dwutlenku węgla. Cała dostarczona czwórka do Polski okrętów podwodnych projektu 613 została przekazana z kompletem 17 urządzeń, służących do regeneracji powietrza typu RDU z wymiennymi wkładkami typu W-64. Zgodnie z przyjętymi procedurami system ten był uruchamiany na rozkaz dowódcy okrętu podwodnego, gdy zmierzona wartość dwutlenku węgla przekraczała w wnętrzu okrętu poziom 1,3%. Według norm jedno urządzenie typu RDU przydzielano na czterech członów załogi, a jeden komplet wkładów W-64 miał oczyszczać powietrze we wnętrzu okrętu przez 36 godzin. Według oficjalnych danych wpisywanych w formularze taktyczno-techniczne w zanurzeniu załoga była w stanie wytrwać do 200 godzin.
Radziecki okręt podwodny klasy Whiskey przed brytyjską fregatą HMS Rothesay (F107) 10 marca 1987 roku
Możliwości bojowe
(uzbrojenie i wyposażenie elektroniczne)
Nowe okręty podwodne, jakie zostały dostarczone polskiej Marynarce Wojennej (oraz nie tylko), były w połowie lat 60.-tych XX wieku znaczącym skokiem generacyjnym dla polskiej flory wojennej. Dotychczas eksploatowane jednostki tej klasy dysponowały na swoim wyposażeniu jedynie siermiężnymi szumonamiernikami oraz torpedami pochodzącymi często z czasów jeszcze sprzed II Wojny Światowej. Nie były również wyposażone w systemy chrapowe oraz stacje radiolokacyjne.
Indonezyjscy marynarze na okręcie podwodnym
W posiadanych archiwalnych dokumentach operacyjnych naszej marynarki wojennej wśród zadań wstawianych okrętom podwodnym, wymieniono:
-
niszczenie transportów i statków handlowych na morskich liniach komunikacyjnych
-
niszczenie okrętów nawodnych nieprzyjaciela
-
posiadanie możliwości zwalczania wrogich okrętów podwodnych
-
prowadzenie rozpoznania na podejściach do baz morskich
-
wysadzenie grup dywersyjno-rozpoznawczych na wybrzeżu nieprzyjaciela
-
ratowanie załóg samolotów strąconych nad morzem
-
zabezpieczenie działań bojowych sił własnych
Podstawowym orężem każdego ówczesnego okrętu podwodnego, jak i radzieckich projektu 613 były torpedy. W pierwotnej wersji być może wszystkie cztery dostarczone do Polski 613-stki były także uzbrojone w artylerię pokładową. Jednostki tego projektu do około 1957 roku miały w czasie budowy montowany jeden z kilku zestawów systemów artyleryjskich (prawdopodobnie było to jedno podwójne stanowisko artyleryjskie 2M-8 kalibru 25 mm oraz jedno podwójne stanowisko SM-24-ZIF kalibru 57 mm), jednak brak jakichkolwiek informacji nie pozwala na nic więcej jak snucie przypuszczeń w tej sprawie. W latach 1956-1958 artylerię na pokładach okrętów podwodnych uznano za całkowicie zbędną i ją zdemontowano. Decyzja o demontażu stanowisk artyleryjskich została zrealizowana także w Polsce, z pokładów okrętów podwodnych projektu 96, z których zdjęto armaty morskie kalibru 45 mm, a posaidanego także okrętu podwodnego ORP Sęp zdjęto morskie działo kalibru 100 mm. Wyjątek tutaj uczyniono dla bardzo osobliwie zainstalowanego w wewnątrz kiosku okrętu stanowiska podwójnego działa przeciwlotniczego Boforsa kalibru 40 mm (opisanego tutaj: ), które wprawdzie pozostały na okręcie, jednak prowadzenie na nich szkolenie przez załogę było mocno iluzoryczne, wobec braku odpowiednich zapasów amunicji kalibru 40 mm (nie dostępnej już wtedy w Polsce), które z tego co posiadano niemal w całości trafiły do wojskowych magazynów jako zapas nienaruszalny na czas wybuchu wojny.
Do czasu przyjścia do Gdyni pierwszej wydzierżawionej radzieckiej 613-stki w naszej flocie wojennej eksploatowano dwa niewiele się od siebie różniące typy torped produkcji radzieckiej. Mowa o wzorach obr./wz. 53-38 oraz obr./wz. 53-39, których konstrukcje zostały wdrożone jeszcze do produkcji jeszcze przed rozpoczęciem II Wojny Światowej.
Indonezyjscy marynarze
Nowe, wydzierżawione okręty podwodne docierały do Gdyni częściowo uzbrojone w kilka torped nieco nowszego wzoru oznaczanego jako wzór obr,/wz. 53-39PM (w 1962 roku dotarły do Polski w sumie 22 egzemplarze torped tego typu). Nie był to jakiś znaczący skok technologiczny, bowiem do standardowej torpedy modelu obr./wz. 53-39 dodano po prostu przyrząd manewrujący. Po opuszczeniu wyrzutni nie podążała ona do celu torem prostym, tylko pokonywała drogę wykonując zygzaki. Utrudniał oto przeprowadzenie uniku oraz maskowało częściowo pozycję zanurzonego atakującego. De facto nowy mechanizm faktycznie wręcz zmniejszył możliwy maksymalny strzał torpedy do celu, bowiem zygzaki wydłużały przebyta przez niego drogę.
W 1966 roku w marynarskich magazynach wojskowych składnicach pojawił się inny, nowy typ torpedy o oznaczeniu 53-56W. Był to wzór, który został przygotowany specjalnie dla krajów kupujących okręty podwodne, pochodzące z Związku Radzieckiego. Chcąc chronić rozwiązania konstrukcyjne zastosowane w oryginalnym wyrobie o oznaczeniu obr./wz. 53-56 stworzono bowiem prawdziwą hybrydę, z której zostały wyjęte najtajniejsze elementy konstrukcyjne pierwowzoru i dodano rozwiązania zastosowane na starszej konstrukcyjnie torpedy wzoru obr./wz. 53-51, będącą z kolei pochodną od 53-39PM. Podobnie jak w modelu 53-39PM nowy typ torpedy, polskiej konstrukcji był także wyposażony w przyrząd manewrowy, umożliwiający przed oddaniem strzału ruchu zygzakującego toru przebiegu do celu. W systemie napędowym zrezygnowano jednak z tlenu jako utleniacza stosowanego do paliwa (nafty) na rzecz sprawdzonego na starszych modelach torped sprężonego powietrza (w tym samym zbiorniku). Stąd wzięło się oznaczenie 53-56W (litra W od rosyjskiego słowa wozduch, czyli powietrza).
Parametry taktyczno-techniczne typów 53-39PM oraz 53-56W były w wielu punktach podobne lub wręcz identyczne. Podobna była tutaj moc napędu (460 KM), czy pojemność zbiorników na powietrze. Choć w tym drugim typie udało się sprężyć powietrze do 220 Atm (przy ciśnieniu 150 Atm swojego przeciwnika) nie wpłynęło jednak w żaden sposób na jego zasięg i prędkość obu wzorów torped. Identycznie wyglądały też możliwości zastosowania strzału w zygzaku (przejścia na długim i krótkim zygzaku lub na tzw. wprost, identyczny był zaś kąt nastawny przebiegu w zakresie od 0 stopni do 170 stopni). Oba modele torped posiadały ten sam napęd, składający się z dwóch sześciopiórowych śrub oraz ten sam typ dwóch zapalników (zderzaków) inercyjno-uderzeniowych.
Nowe polskie torpedy stanowiły w latach 60.-tych standardowe wyposażenie także radzieckich 613-stek, w porównaniu d dwóch starszych wojennych modeli i tak stanowiły spory skok technologiczny w naszej flocie wojennej. W połowie 1969 roku w składnicach było przechowywanych ogólnie 49 egzemplarzy torped typu 53-59PM, 43 egzemplarze torped modelu 53-56W oraz 71 egzemplarzy starszych modeli torped 53-39, które już wówczas były w praktyce stosowane jako modele szkolno-treningowe. Oznaczało to, że do szkolnych strzelań torpedowych używano właśnie model 53-39, zakładano wówczas także ich powolne zużywanie podczas odpaleń bojowych, które w latach 60.-tych oraz 70.-tych także były normą szkoleniową. W tym samym czasie 41 egzemplarzy najstarszych posiadanych jeszcze torped modelu 53-38 została przeznaczona do szybkiego wycofania. Wszystkie wymienione do tej pory typy stosowanych u nas torped były generalnie przeznaczone głównie do zwalczania celów nawodnych. Determinował tutaj przede wszystkim zakres nastaw głębokości podążania do celu, który nie przekraczał 14 metrów.
Dwa śmigłowce Sikorsky SH-3A Sea King marynarki wojennej USA z 4. Dywizjonu Śmigłowcowego do zwalczania okrętów podwodnych (HS-4) „Black Knights” przelatują nad radzieckim okrętem podwodnym klasy projektu 613 (kod NATO „Whiskey”). HS-4 został przydzielony do 55. Grupy Lotniczej Do Zwalczania Okrętów Podwodnych (CVSG-55) na pokładzie lotniskowca USS Yorktown (CVS-10) w celu wykonania misji na zachodnim Pacyfiku i w Wietnamie od 22 października 1964 roku do 17 maja 1965 roku
Już jednak wraz z początkiem lat 50.-tych XX wieku zaczęto szkolić podwodniaków do walki między sobą w głębinach. W przypadku floty radzieckiej pierwszym powszechnie stosowanym orężem w tym nowym wymiarze wojny stały się elektryczne torpedy samonaprowadzające typu SET-53. W Polsce szkolenie w tym zakresie było już przez kolejne wiele lat tylko czysto teoretycznie. Zmienił to dopiero przeprowadzony zakup na przełomie lat 60.-tych i 70.-tych XX wieku pierwszej partii torped SET-53. Pojawiły się one wraz z zakupem przez państwo polskie ostatniego (jak dotąd) niszczyciela rakietowego ORP Warszawa projektu 56AE, a dopiero później zostały one wprowadzone na pokłady okrętów podwodnych projektu 613. W sumie do końca lat 70.-tych zakupiono ich tylko 30 sztuk. Na okrętach podwodnych projektu 613 wypracowano praktykę lądowania torped elektrycznych do dwóch rufowych wyrzutni torpedowych. Model torpedy SET-53 w części bojowej otrzymały szumonamiernik, który pozwalał na wykrycie źródła dźwięku podwodnego (praca w systemie pasywnym) w zakresie kątowym 120 stopni w przednim sektorze głowicy torpedy. Sporo miejsca i masy zajmowało 46 ogniw baterii, które napędzały silniki elektryczne o mocy 46 kW. Aparatura szumonamierzania włączała się około 30-40 sekund, po opuszczeniu wyrzutni i było to też impulsem do uaktywnienia się niekontaktowych zapalników aktywnych o działaniu okrężnym.
Okręty tego projektu zostały zbudowane w kilku wersjach, które w systematyce NATO uzyskały rzymskie numery od I do V. Wczesne wersje projektu, określane na zachodzie jako Whiskey I otrzymały pojedyncze działo 100 mm/51 umieszczone za kioskiem oraz podwójne działko przeciwlotnicze kalibru 25 mm zainstalowane w przedniej wystającej części tej struktury. W niektórych późniejszych okrętach pojedyncze działo 100 mm zostało zastąpione podwójnym działem 57 mm. Wersje III i V nie miały jakiegokolwiek uzbrojenia artyleryjskiego, jednak w wersji IV przywrócono podwójne działka 25 mm z przodu kiosku. W późnych latach 50.-tych XX wieku uzbrojenie artyleryjskie zostało usunięte z wszystkich radzieckich okrętów podwodnych tego typu. Nieco zmodyfikowana wersja Whiskey V, oznaczona jako Va otrzymała dodatkowy luk tuż przed kioskiem służący do opuszczania pod wodą okrętu przez żołnierzy sił specjalnych i ich powrotu na okręt podczas przebywania przez okręt w zanurzeniu.
Niezidentyfikowany indonezyjski okręt podwodny
Porównanie parametrów taktyczno-technicznych torped polskich okrętów podwodnych
-
Model 53-38
-
Długość – 7200 mm
-
Masa – 1615 kg
-
Głowica bojowa – 300 kg
-
Zanurzenie podczas ataku na cel – od 50 cm do 14 m
-
Napęd – parogazowy
-
Prędkości – 44,5 w, 34,5 w, 30,5 w
-
Zasięg według prędkości – 4000 m, 8000 m, 10 000 m
-
Naprowadzanie na cel – brak
-
Model 53-39
Radziecki okręt podwodny klasy Whiskey jest eskortowany przez niszczyciel USS Carpenter (DD-825) i Sikorsky SH-3A Sea King z dywizjonu śmigłowcowego przeciwpodwodnego 2 (HS-2) Golden Falcons po tym, jak został wykryty w pobliżu grupy zadaniowej USS Hornet (CVS-12) podczas ćwiczeń na Morzu Japońskim 6 stycznia 1964 roku. Grupa zadaniowa dostrzegła również radziecki trawler i niszczyciel podczas ćwiczeń. HS-2 został przydzielony do Carrier Anti-Submarine Air Group 57 (CVSG-57) na pokładzie Horneta w celu rozmieszczenia na zachodnim Pacyfiku od 10 października 1963 roku do 15 kwietnia 1964 roku. Należy zauważyć, że śmigłowiec Sea King rozłożył swój sonar.
-
Długość – 7488 mm
-
Masa – 1800 kg
-
Głowica bojowa – 317 kg
-
Zanurzenie podczas ataku na cel – od 1 m do 14 m
-
Napęd – parogazowy
-
Prędkości – 51 w, 39 w, 34 w
-
Zasięg według prędkości – 4000 m, 8000 m, 10 000 m
-
Naprowadzanie na cel – brak
-
Model 53-39
Amerykański krążownik rakietowy USS Harry E. Yarnell (DLG-17) i Sikorsky SH-3A Sea King eskortują radziecki okręt podwodny klasy Whiskey, około 1967 roku
-
Długość – 7488 mm
-
Masa – 1800 kg
-
Głowica bojowa – 317 kg
-
Zanurzenie podczas ataku na cel – od 1 m do 14 m
-
Napęd – parogazowy
-
Prędkości – 51 w, 39 w, 34 w
-
Zasięg według prędkości – 4000 m, 8000 m, 10 000 m
-
Naprowadzanie na cel – brak
-
Model 53-39PM
Radziecki okręt podwodny klasy Whiskey, 10 marca 1987 roku
-
Długość – 7488 mm
-
Masa – 1875 kg
-
Głowica bojowa – 317 kg
-
Zanurzenie podczas ataku na cel – od 1 m do 14 m
-
Napęd – parogazowy
-
Prędkości – 51 w, 39 w
-
Zasięg według prędkości – 4000 m, 8000 m
-
Naprowadzanie na cel – brak
-
Model 53-56W
-
Długość – 7738 mm
-
Masa – 1900 kg
-
Głowica bojowa – 400 kg
-
Zanurzenie podczas ataku na cel – od 2 m do 14 m
-
Napęd – parogazowy
-
Prędkości – 51 w, 39 w
-
Zasięg według prędkości – 4000 m, 8000 m
-
Naprowadzanie na cel – brak
-
Model SET-53
Radziecki okręt podwodny typu Whiskey Twin Cylinder (projekt 644, modyfikacja projektu 613)
-
Długość – 7800 mm
-
Masa – 1472 kg
-
Głowica bojowa – 92 kg
-
Zanurzenie podczas ataku na cel – od 20 m do 200 m
-
Napęd – elektryczny
-
Prędkości – 23 w
-
Zasięg według prędkości – 7500 m
-
Naprowadzanie na cel – akustyczne (pasywne)
Radziecki okręt podwodny projektu 613 (kod NATO klasy „Whiskey”) w drodze na Ocean Spokojny, około 1964 roku
Innym uzbrojeniem stawianym z wyrzutni torpedowych mogły być również miny denne. Wymiarami do okrętów podwodnych projektu 613 pasowały opracowane jeszcze w czasie trwania II Wojny Światowej miny typu AMD-1000. Miała ona korpus o długości 3780 mm i średnicy 533 mm. Niemal w całości korpus był wypełniony materiałem wybuchowym o masie 700 kg. Jej stawianie było możliwe na głębokościach od 3 metrów do 30 metrów. Zastosowany w nich zapalnik posiadał możliwość nastaw na 11 cykli (oznaczało to w skrócie, że dopiero 11 przejście w pobliżu jednostki o odpowiednim polu magnetycznym powodowało jej wzbudzenie). Po pozostawieniu zapalniki były aktywne przez okres około 12 miesięcy. Każdy z okrętów podwodnych mógł zabrać do wyrzutni i na stelaże łącznie 22 sztuki takich min dennych (choć według innych danych 24 sztuki). Niestety Polska nie zdecydowała się na zakup min dennych tego typu ani podczas przejmowania okrętów podwodnych projektu 613, ani później. Polska posiadała już wcześniej kupione miny indukcyjno-magnetyczne (mniejsze) typu AMD-500, które były przystosowane do zrzutu lotniczego, a po dorobieniu wózków stały się one uzbrojeniem dla okrętów nawodnych.
Możliwości bojowe okrętów podwodnych projektu 613 z jednej strony wyznaczały parametry techniczne przenoszonych w wyrzutniach torped czy min, z drugiej strony ograniczał instalowany w centrali bojowej tych jednostek przelicznik używany podczas atakowania wykrytych celów. Zgodnie z przyjętymi na okrętach radzieckich proweniencji zasadami centrala torpedowa otrzymała oznaczenie PUTS-613 (Pribory Uprawlieja Torpiednoj Strielby) jasno przypisane do numeru projektu. Wspomniane urządzenie pracowało dokładnie, wyliczając nastawy do odpalenia torped tylko przy prędkości własnego do 20 węzłów, torpedy do 60 węzłów i celu podążającego nie szybciej niż 36 węzłów w odległości do 60 kabli (6 Mim morskich – 6 Mw).
Władywostok
Istotne też były parametry pracy okrętowych urządzeń obserwacji technicznej. Załoga każdej polskiej 613-stki miała do swojej dyspozycji szumonamiernik typu Feniks i stację hydrolokacyjną Tamir-5ŁS. Ten pierwszy (opracowany w 1950 roku) działał tylko w reżimie pasywnym i był w stanie wykryć inny obiekt w odległości do około 7000 metrów. Z kolei stacja hydrolokacyjna (było to urządzenie już dość wiekowe, bowiem opracowane w ostatnim roku II Wojny Światowej) w reżimie aktywnym mogła namierzyć cel w miarę przyzwoitą dokładnością na odległościach zaledwie do 2500 metrów.
Podstawowe dane taktyczno-techniczne
Okręt podwodny ORP Orzeł
-
Wyporność:
-
Nawodna – 1 045 ton
-
Podwodna – 1 333 ton
-
Wymiary konstrukcji:
-
Długość – 75 940 mm
-
Szerokość – 6310 mm
-
Zanurzenie – 5800 mm
-
Siłownia okrętowa:
-
Dwa silniki Diesla typu 37D o mocy 2000 KM każdy
-
Dwa silniki elektryczne typu PG-101 po mocy 1350 KM każdy
-
Dwa silniki elektryczne ekonomicznego ruchu typu PG-103 o mocy 50 KM każdy
-
Dwie śruby napędowego
-
Prędkość maksymalna:
-
Nawodna – 18,4 węzły
-
Podwodna – 13,6 węzła
-
Zasięg pływania:
-
Nawodny – 8 580 Mm przy prędkości ekonomiczne 9,9 w
-
Podwodna – 358 Mm przy prędkości ekonomiczne 2 w (na silnikach typu PG-103)
-
Dopuszczalne zanurzenie – do 200 m
-
Niezależność przebywania od bazy morskiej – 30 dni (według innych danych 45 dni)
-
Załoga okrętu – 9 oficerów, 52 podoficerów i marynarzy
-
Uzbrojenie okrętu – 6 wyrzutni torpedowych kalibru 533 mm (4 na dziobie, 2 na rufie)
-
Zapas uzbrojenia – 12 sztuk torped lub 22 sztuk (według innych danych 24 sztuki) min dennych AMD-100
-
Wyposażenie elektroniczne:
-
1 radar do obserwacji nawodnej typu TRN-800 (od połowy lat 70.-tych, radziecki Flag)
-
1 radar rozpoznawczy i poszukiwawczy typu Nakat (na okręcie ORP Orzeł zainstalowany typu Ankier)
-
1 stacja rozpoznania typu Chrom-K
-
1 szumonamiernik typu Feniks
-
1 stacja hydrolokacyjna typu Tamir-5ŁS
Przekrój okrętu podwodnego ORP Orzeł
Wersje specjalne
Okręty podwodne projektu 613 zapewniły także platformę dla pierwszych radzieckich podwodnych nosicieli pocisków manewrujących klasy woda-ziemia. Na okręcie S-146, przebudowanym według doświadczalnego projektu P-613 z jedną cylindryczną wyrzutnią zamontowaną za kioskiem, prowadzono w latach 1958-1962 próby pierwszego radzieckiego pocisku strategicznego odpalanego z okrętów podwodnych P-5. W latach 1959-1960 ukończono przebudowę sześciu okrętów według projektu 644 na nosiciele dwóch pocisków P-5, z dwoma cylindrycznymi wyrzutniami zamontowanymi po bokach za kioskiem i podnoszonymi do startu (S-44, S-46, S-69, S-80, S-158, S-162). W 1962 roku przebudowano jeszcze sześć okrętów na nosiciele czterech pocisków projektu 665 (S-61, S-64, S-142, S-152, S-155, S-164). Przebudowa ta wymagała znacznej ingerencji w kadłub – okręty te miały wyporność większą o 300 ton i długość o 9 metrów i wyróżniały się nowym dużym opływowym kioskiem z wbudowanymi czterema nachylonymi wyrzutniami rakiet.
W latach 1959–1963 pięć albo 6 jednostek radzieckich zostało zmodyfikowanych Gorki do pełnienia roli dozoru radarowego – pierwsza z nich weszła do służby w tej roli w 1957 roku. Wyposażona została w duży radar kontroli przestrzeni powietrznej Kasatka na kiosku oraz w dodatkowe wyposażenie radiowe. Otrzymała po tym nowe oznaczenie jako okręt podwodny projektu 640 (NATO: Canvas Bag). Jeden z nich w 1966 roku otrzymał wyposażenie do łączności satelitarnej wraz z nowym oznaczeniem jako projekt 640T. W 1960 roku jedna z jednostek została zmodyfikowana przez instalację systemu ratunkowego, dzięki czemu otrzymała desygnację projektu 613S. W 1962 roku inna z kolei zgodnie z projektem 666 – okrętu ratowniczego wyposażonego w holowaną komorę ratunkową zdolną do prowadzenia akcji ratunkowej na głębokości do 200 metrów. W 1969 roku ten sam okręt został zmodyfikowany do prowadzenia testów nad długotrwałym wystawieniem na duże ciśnienie wody. Jeszcze inna jednostka została przebudowana do wersji 613Eh, której zadaniem było testowanie układu energetycznego w cyklu zamkniętym.
ORP Kondor
W późnych latach 50. S-148 został pozbawiony uzbrojenia i przebudowany na cywilną jednostkę badawczą, otrzymał też nową nazwę „Siewierianka”. Jego zadaniem było odtąd prowadzenie pod cywilną załogą studiów z zakresu rybołówstwa i oceanografii. Dwie jednostki tego typu zostały utracone – 21 stycznia 1961 roku na Morzu Barentsa zatonął S-80, natomiast w 1981 roku na Pacyfiku zatonął S-178.
Służba w polskiej Marynarce Wojennej
Dobre opinie o okrętach podwodnych potwierdziły się już w pierwszym dziesięcioleciu ich służby w Polskiej Marynarce Wojennej. Były one intensywnie eksploatowane, a ćwiczenia z ich udziałem miały przede wszystkim charakter mocno ofensywny. Były to ćwiczenia, które przeprowadzano na możliwą konfrontację ze siłami morskimi NATO. Podwodniakom, korzystających z stosunkowo dużej autonomii (jeżeli porównać to z panującą wówczas sytuacją polityczną – inne siły zbrojne tego nie miały), podwodniacy opuszczali Bałtyk i operowali na wodach przybrzeżnych o w morskich toniach Morza Północnego – często na morskich liniach komunikacyjnych NATO między Ameryką Północną a portami morskimi Niemiec Zachodnich czy krajów Beneluxu. Aby operować na samym północnym Atlantyku w razie wybuchu wojny, miały one operować z radzieckiej bazy marynarki wojennej w Murmańsku.
20 czerwca 1967 r.; spotkanie w morzu ORP „Kondor” i trałowca bazowego ORP „Pelikan” w celu przekazania na ten ostatni pławy – automatycznej stacji meteo.
Nic więc dziwnego, że rejon Morza Północnego był często odwiedzany przez naszych podwodniaków. Były to jednak rejsy trudne dla ich załóg. W ich trakcie sprawdzane były wszystkie możliwe trasy wyjścia z Bałtyku na otwarte wody Morza Północnego, ćwiczono skuteczność naprowadzania radiowego podczas przejścia w zanurzeniu. ORP Orzeł już pierwszy rejs tego typu wykonał w sierpniu 1963 roku. Tylko w tym roku załoga dokonała aż ośmiu treningowych odpaleń torped ćwiczebnych. Ciekawostką szkolenia w 1964 roku był fakt dwukrotnego przejęcia ORP Orzeł przez drugą załogę, która szkoliła się przed przekazania Polsce drugiego okrętu podwodnego projektu 613.
W 1967 roku doszło do wydarzenia bez precedensu w całej historii polskiej broni podwodnej. W dniach od 20 lipca do 21 sierpnia cała czwórka okrętów podwodnych projektu 613 odbyła rejs szkolno-bojowy z wejściem do portu w Murmańsku. Zadaniem naszych podwodniaków było sforsowanie obrony bazy, którą przygotowała Flota Północna Związku Radzieckiego. Rok wcześniej, w dniach od 28 czerwca do 29 lipca podobne zadanie wykonywały tym razem trzy jednostki (bez ORP Orzeł), a rok później do Murmańska wyszła tylko para. Wtedy ORP Orzeł z ORP Kondorem, która zadanie wykonywała w dniach od 15 maja do 17 czerwca 1968 roku. Podczas trwania tych rejsów okrętom zmieniono numery taktyczne na kioskach. W 1967 roku ORP Orzeł miał numer „309”, ORP Bielik numer „311”, ORP Sokół numer „313”, a ORP Kondor numer „315”. Z kolei w 1968 roku ORP „Orzeł” otrzymał numer „317”, a ORP „Kondor” numer „319”. W tamtym okresie niezmiernie rzadko wszystkie cztery okręty można było zobaczyć w gdyńskim porcie jednocześnie. Zdarzyło się, że w pierwszych latach służby poszczególne okręty rocznie spędzały w morzu nawet ponad 90 dni. Dziś to wynik godny prawdziwego pozazdroszczenia.
ORP „Sęp” i ORP „Bielik” z wizytą w Rostocku w 1968 roku
Każdy z okrętów podwodnych wchodził cyklicznie też w rejs w rejon Głębi Gotlandzkiej i przechodził próbę zanurzenia na maksymalną głębokość operacyjną, czyli wspomniane już 170 metrów. Na przykład w kronikach pokładowych ORP Sokół pod datą 1 sierpnia 1969 roku odnotowano zejście na głębokość 180 metrów. Był to jeden z elementów potwierdzenia stałej pełnej gotowości okrętów podwodnych projektu 613 do realizacji zadań zgodnie z aktualnymi możliwościami taktyczno-technicznymi.
Działalność polskich podwodniaków była szczególnie obserwowana prze siły morskie NATO. Traktowano wówczas te okręty podwodne, jak rzeczywiste i groźne zagrożenie dla żeglugi morskiej w trakcie ewentualnej wojny NATO z Układem Warszawskim. Aby wprowadzić tam jak największe zamieszanie, stosowano właśnie „zmyłki”,z których jednych już wspomnianych były częste zmiany numerów. ORP Sokół w czerwcu 1970 roku na kiosku posiadał namalowany numer „296”. Zdjęcie okrętu było publikowane w tygodniku „Żołnierz Polski”, co jest więcej niż pewne, że był to zabieg typowo cenzorski, aby zmylić potencjalnego przeciwnika co do liczby posiadanych przez Polskę okrętów podwodnych. Znane są tutaj przypadki przynajmniej dwóch razy, kiedy udało się wprowadzić wywiady zachodnioniemieckie w błąd, ponieważ w jednym przypadku stwierdzono, że Polska ma poosiadać przynajmniej 5-6 okrętów podwodnych projekty 613, ponieważ jeden został określony jako ORP Wilk, co jest dziwne, ponieważ mimo częstej zmiany numerów, to zawsze na kiosku była widoczna niezmieniana tabliczka z nazwą okrętu podwodnego.
Sylwetka okrętu podwodnego projektu 644 z podwójną wyrzutnia pocisków manewrujących za kioskiem
Przez pierwsze lata nie można ukrywać, że wszystkie cztery okręty podwodne były bardzo intensywnie eksploatowane (ponieważ nie było innych). Dla przykładu ORP Sokół w trakcie 23 lat swojej służby przebył 89 606 Mm, w tym około 15 600 Mm pod samą wodą (zanurzał się ponad 1700 razy), z czego w ciągu pierwszych sześciu lat (do końca 1970 roku) 35 214 Mm, w tym 9 203 Mm w zanurzeniu. Z kolei ORP Orzeł w ciągu pierwszych pięciu lat służby pod biało-czerwoną banderą przebył aż 31 190 Mm, daje to 1/3 z tego, co przebył w ciągu całych 21 lat służby w Marynarce Wojennej.
Do końca lat 70.-tych XX wieku poszczególne okręty, w grupie lub pojedynczo, rok-rocznie opuszczały akwen Bałtyku, odbywając liczne ćwiczenia z okrętami Floty Północnej Marynarki Wojennej Związku Radzieckiego. Ćwiczyły podejścia do baz, rozpoznanie szlaków komunikacyjnych, wreszcie ataki na statki handlowe oraz okręty wojenne. W tamtych latach polskie załogi znacznie częściej niż to bywa dziś sprawdzały się w szkolnych, ale i bojowych odpaleniach torped. Każdy okręt, jeżeli w danym roku pozostawał w I linii, zawsze przeprowadzał przynajmniej kilka szkolnych strzelań. Te bojowe zdarzały się oczywiście rzadziej, ale w latach 60.-tych pozbywano się w ten sposób starych torped typu 53-38, a w kolejnej dekadzie nieco młodszych modeli 53-39. Od 1970 roku podwodniacy byli też celami strzelań torpedowych wykonywanych przez załogę zakupionego niszczyciela rakietowego ORP Warszawa, sami też powodzeniem wprowadzili do swojego arsenału nową torpedę modelu SET-53. Pierwsze szkolenia tego typu przeprowadził ORP Kondor w 1971 roku (podobnie jak trzy lata wcześniej było z torpedami modelu 53-56W).
Sylwetka okrętu podwodnego projektu 665 z czterem wyrzutniami pocisków manewrujących
W kolejnych latach poszczególne okręty zdecydowanie częściej, niż w poprzednich latach – były teraz angażowane do skrytego rozpoznania podejść do portów morskich czy rozpoznawania konkretnych rejonów wybrzeży takich państw jak Dania, Niemiec Zachodnich (RFN), Norwegii, a na samym Bałtyku również neutralnej Szwecji.
Oprócz ciężkiej, codziennej służby w historii okrętów zdarzały się również znacznie przyjemniejsze epizody. Co prawda, nie zaliczyły one zbyt wielu zagranicznych wizyt (takie były czasy), jednak odbywały się wejścia do portów morskich w Murmańsku, Leningradzie, Rostocku, a także Kopenhagi, Sztokholmu czy Göteborga, co w czasach trwania Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej były bez wątpienia ciekawym wydarzeniem w życiu marynarzy z ich załóg. Dla przykładu warto podać kilka przykładów:
-
w dniach 20-24 sierpnia 1964 roku, Göteborg, w zespole okrętów był m.in. okręt podwodny ORP Orzeł
-
w dniach 5-10 listopada 1964 roku, Leningrad – zespół okrętów, m.im. ORP Orzeł oraz ORP Sokół
-
w dniach 21-26 września 1967 roku, Sztokholm, wśród okrętów był ORP Sokół
-
w dniach 4-8 maja 1968 roku, Rostock, zespół okrętów z ORP Bielik
-
w dniach 27-31 maja 1968 roku, Rotterdam, w zespole był m.in. ORP Orzeł
-
w dniach 5-9 października 1974 roku, Rostock, w zespole okrętów był ORP Orzeł
Efektowne wynurzenie okrętu podwodnego projektu 613
W 1968 roku podwodniacy brali aktywny udział w kręceniu zdjęć do fabularnego filmu „Ostatni po Bogu”, także kilka razy ich okręty wraz z załogami byli wykorzystywani także w innych produkcjach fabularnych, ale w najbardziej zapamiętanych produkcjach to po jednym odcinku w serialach „Stawka większa niż życie” oraz oczywiście „Czterej pancerni i pies”.
Jednostki te, jak początkowo zostało powiedziane, zostały wydzierżawione, jednak wraz z przejęciem drugiej pary ustalono wykupienie wszystkich na własność cenę jednego okrętu ustalono wówczas na 12 mln zł (łącznie 48 mln zł za wszystkie cztery), co nie wydaje się ceną wygórowaną, przy 110 mln zł, które musieliśmy wyłożyć za każdy kuter rakietowy projektu 205. Umowa sprzedaży weszła w życie z dniem 1 stycznia 1968 roku.
Dość szybko po przejęciu w latach 1962-1965 czterech jednostek pływających projektu 613 pomyślano o wcieleniu kolejnych jednostek tej klasy. Już w 1969 roku w planach dalszego rozwoju Marynarki Wojennej do 1986 roku zakładano, że w latach 1971-1975 pojawiają się dwa okręty (bez określenia typu), a w kolejnych dwóch pięciolatkach odpowiednio trzy i cztery. 1 stycznia 1986 roku flota miała dysponować dziewięcioma następcami okrętów podwodnych projektu 613. Według tych przystępnych przymiarek okręt ORP Sęp miał zostać wpisany w pierwszej połowie lat 70.-tych XX wieku. Plan ten rozpisano także z pieniędzmi potrzebnymi w budżecie obronnym – na pozyskanie poszczególnych kategorii sprzętu wojskowego, przy czym na początku zaznaczono, że nowe okręty podwodne miały być przejęte na zasadach dzierżawy. W kolejnych latach, wraz z coraz to większymi problemami budżetowymi państwa i problemami gospodarczymi, zakupy nowego sprzętu wojskowego w znaczny sposób zostały mocno ograniczone, zresztą we wszystkich klasach i na dokumencie w 1969 roku, przechowywanym w Archiwum Marynarki Wojennej, ołówkiem naniesione są istotne zmiany, niestety nie wiemy kiedy to zrobiono. Po tych korektach zapisano w latach 1976-1980 oraz 1981-1985 przejęcie po jednym nowym okręcie podwodnym i utrzymaniu w służbie na 1 stycznia 1986 roku wszystkich czterech okrętów podwodnych projektu 613.
W tym miejscu trzeba również wspomnieć o planach budowy okrętów podwodnych w kraju. Pod koniec 1969 roku w Dowództwie Marynarki Wojennej powstał dokumentna temat założeń do prowadzenia prac wstępnych i studiów w zakresie projektowania i budowy jednostek tej klasy w kraju. Celem prowadzonych studiów miało być rozeznanie celowości uruchomienia konkretnych prac naukowo-badawczych, wyboru metody ich oceny a także przeprowadzona analiza możliwości polskiego przemysłu stoczniowego. Opracowane zostały nawet wstępne wymagania taktyczno-techniczne polskiego okrętu podwodnego. Miała być to jednostka mała, dostosowana do operowania na akwenie Morza Bałtyckiego, o zasięgu nawodnym do 1500 Mm i podwodnym o zasięgu do 300 Mm (przy prędkości zanurzenia 4 w). Okręt ten miał zostać wyposażony w sześć wyrzutni torpedowych (w tym dwie ulokowane na rufie) i uzbrojona w 10 sztuk torped, z możliwością stawiania min dennych. Rozważano konieczność rozpoczęcia szkolenia specjalistycznej kadry inżynierskiej, rozeznanie w możliwości zakupu licencji projektu, lub prowadzenia tutaj współpracy z partnerami zagranicznymi przy jego opracowaniu. Po przeprowadzeniu pierwszych wstępnych analiz w 1970 roku oceniono, że budowa na licencji może się rozpocząć nie wcześniej niż dopiero w 1976 roku, a uruchomienie produkcji okrętu podwodnego nastąpi najwcześniej w 1979 roku. Centralne Biuro Konstrukcji Okrętowych Nr. 2 podjęto rozmowy z Jugosławią oraz z Związkiem Radzieckim, jednak ostatecznie pomysł budowy w Polsce okrętów podwodnych został zarzucony. Bardzo ciekawy jest tutaj fakt, że składano się w teoretycznych rozważaniach do budowy i posiadana na wyposażeniu Marynarki Wojennej okrętów specjalnie dedykowanych wyłącznie na operowanie po Morzu Bałtyckim. Gdy tymczasem ówcześnie stawiane zadania operacyjne i realizowane liczne programy szkoleniowe raczej, jak tu już zostały opisane – kładły nacisk na operacje morskie na dalszych rubieżach (Morze Północne, Ocean Atlantycki). W latach 70.-tych XX wieku przez moment nawet zastanawiano się nad sensem wyposażenia naszej floty w jednostki podwodne nowych typów tej klasy, były to jednak bardziej zauważalne rozważania teoretyków niż praktyków i ostatecznie w planach operacyjnych na lata 80.-te XX wieku uwzględniono konieczność pozyskania następców jednostek podwodnych projektu 613.
Poszukiwanie następców
Cztery posiadane okręty podwodne projektu 613 ni doczekały się zakładanego wzmocnienia. W marcu 1971 roku, w ramach przeprowadzonej reformy organizacyjnej, siły uderzeniowe floty wojennej Polski skupiono w utworzonej 3. Flotylli Okrętów, w której składzie znalazł się dywizjon okrętów podwodnych. W połowie lat 70.-tych XX wieku rozpoczęto pierwsze przymiarki do planów modernizacji technicznej sił okrętowych, a w nich wskazano na konieczność zastąpienia okrętów podwodnych projektu 613.
Na początku lat 70.-tych XX wieku w wielu posiadanych dokumentach operacyjnych omawiających rzeczywiste potrzeby naszej floty pojawiła się liczba dziewięciu okrętów podwodnych. Wzięła się ona z wyliczeń, że w działaniach bojowych powinniśmy mieć ciągle od czterech do sześciu egzemplarzy tego typu jednostek pływających tej klasy, podczas gdy trzy kolejne okręty podwodne mogły przebywać w bazach na przeprowadzenie prac remontowych,m odnawiania gotowości bojowej i odpoczynku dla polskich podwodniaków oraz przeprowadzania ćwiczeń teoretycznych.. Wracając jednak do tych analiz, to kolejne dokumenty chętniej wracały jednak do liczby całościowo posiadanych sześciu okrętów podwodnych, a nie liczby siedmiu-dziewięciu okrętów podwodnych w całości, które miały nosić biało-czerwone bandery.
Pierwszy plan uwzględniający wycofanie ze służby polskiej okrętów podwodnych projektu 613 sporządzono w 1972 roku. Wpisano w nim skreślenie jednego okrętu już w 1975 roku, a kolejnego do końca 1980 roku. W ich miejsce pojawić się następcy w postaci okrętu nowszego typu. W 1974 roku przygotowano pełniejszy program modernizacji floty, w którym do końca 1985 roku założono pozyskanie w formie dzierżawy sześciu następców dla okrętów podwodnych projektu 613. Ich pierwsza para miała się pojawić już w 1980 roku (w miejsce dwóch wycofanych najstarszych okrętów – wycofane: pierwszy w 1979 roku, drugi w 1980 roku), a kolejna czwórka w następnej pięciolatce w miejsce drugiej pary starszych. W uaktualnieniach dokumentacji jako pierwsze do wycofania wskazano okręt podwodny ORP Orzeł oraz ORP Bielik (w 1980 roku), a następnie ORP Sokół oraz ORP Kondor miały podzielić ich los cztery lata później.
Problem planistów aż do późnych lat dekady rządów Edwarda Gierka w kraju był brak wyraźnie wskazanego następcy dla okrętów podwodnych projektu 613. Prezentacja dla oficerów państw członkowskich Układu Warszawskiego przełomowej konstrukcji projektu 877 (oprócz numeru nadano jej także nazwę własną Warszawianka, a w NATO zostały one ochrzczone jako Kilo), miała miejsce dopiero w 1978 roku i od tego momentu w dokumenty planistyczne można było wpisywać konkretniejsze informacje.
W marcu 1979 roku gotowy był plan rozwoju na kolejną dekadę, a nawet do 1995 roku. Na trzy kolejne pięciolatki pisano był zakup jednej pary nowych jednostek okrętów podwodnych projektu 877E, z wycofaniem starych jednostek do końca 1985 roku. Pierwszy nowy okręt miał się pojawić już w 1983 roku, a drugi rok później. Według szacunków, jakie przysłano prosto w Moskwy koszt zakupu jednego okrętu podwodnego miał wynieść 800 mln zł.
Zamówienie pierwszego okrętu podwodnego typu Kilo odwlekało się jednak w czasie. Polska szukająca oszczędności w budżecie obronnym, głównie w zakupach importowych, nie mogła jednak ignorować wszelkich potrzeb zakupów nowych wzorów uzbrojenia. Okręt podwodny był jednym z nich.
Dalsza służba polskich okrętów podwodnych projektu 613
Bardzo intensywna eksploatacja całej posiadanej czwórki polskich okrętów podwodnych projektu 613 do połowy lat 70.-tych XX wieku sprawiła, że część wojskowych decydentów w marynarskich mundurach widziała pilną konieczność ich wycofania ze służby pod biało-czerwonymi banderami przed końcem drugiej części dekady. Jeszcze w 1972 roku zapadła decyzja o ograniczenia maksymalnej głębokości zanurzania podczas rejsów szkolnych i operacyjnych z dotychczasowych 170 metrów na 120 metrów. Był to wniosek komisji technicznej dokonującej cyklicznych przeglądów okrętów naszej floty.
W 1975 roku w corocznym meldunku bojowym Dowództwa Marynarki Wojennej odnotowano, ze stan techniczny okrętów podwodnych projektu 613 jest zaledwie zadowalający. Wyszkolenie polskich załóg oceniano jako dobre, natomiast zauważono, że parametry taktyczno-techniczne zapewniają tylko ograniczoną możliwość wykonania typowych zadań na Morzu Bałtyckim i na Morzu Północnym. Rok później opinię tę powtórzono, dodając, że najwięcej kłopotów sprawiają tutaj zużycie materiałowe oraz korozyjne kadłubów okrętów podwodnych projektu 613.
Okręty podwodne pod polską banderą zaczęły coraz to częściej bywać w stoczniach na przeglądach, remontach i mocno doraźnych naprawach. To oczywiście efekt intensywnej eksploatacji i stale przesuwanych decyzji co do ich przyszłych następców. Gdy je przejmowano, nie zakładano dłuższej ich eksploatacji niż 15 lat, tymczasem realia jak zawsze okazały się zdecydowanie odmienne, niż to pierwotnie przypuszczano. W planach operacyjnych, także tych słanych do Moskwy trzeba więc było przedłużyć okres ich posiadania, najpierw do 20 lat, a następnie dłużej. Na początku lat 80.-tych XX wieku, służba poszczególnych okrętów podwodnych w coraz to większym stopniu była determinowana ich stanem technicznym.
Bardzo dogłębną ocenę stanu technicznego okrętów podwodnych projektu 613 Komitet Techniczny Marynarki Wojennej przyjął na posiedzeniu z 12 grudnia 1980 roku. Wydłużono ich okres eksploatacji do 28-31 lat (licząc tym razem od daty zbudowania okrętów, czyli generalnie od 1955 roku) i zgodnie z planem, miały podlegać kasacji w latach 1983-1986. Jak zapisano w dokumencie „termin ten nie może podlegać wydłużeniu, a jego dotrzymanie uwarunkowane jest dostawami niezbędnych części zamiennych do eksploatacji i remontów doraźnych”. Już wtedy jednak brak było części zamiennych, chociażby na przeprowadzenia jednego remontu średniego. Dokonywano więc regeneracji zużytych części, a tam gdzie nie było tej możliwości pozostawiono stare ze świadomością obniżenia stanu technicznego i parametrów urządzeń. Brak było potwierdzeń na realizację zamówień z importu. Mimo tego podkreślano wprost, że długoletnia służba i ogólny stan techniczny wszystkich czterech okrętów podwodnych projektu 613 nie zagraża życiu ich załóg. Zwracano uwagę na zadowalający stan wszystkich kadłubów mocnych i przyjęte profilaktycznie ograniczenia do maksymalnego zanurzenia na głębokość 100 metrów. Natomiast dostateczny zaledwie stan techniczny mechanizmów głównych i pomocniczych, niektórych systemów, armatury i urządzeń wpływał na ogólną sprawność i napraw oraz gorsze parametry taktyczno-techniczne, które z kolei rzutowały na mocno ograniczone możliwości bojowe i taktyczne wykorzystania okrętów podwodnych. Do urządzeń o niskim stanie sprawności technicznej, warunkujących na ich dalsza eksploatację i mocno ograniczone możliwości przeprowadzenia napraw, należały:
-
systemy hydrauliczne z pompami, prasami i urządzeniami podnośnikowymi
-
stacje powietrzne wysokiego ciśnienia z armaturą
-
sieć elektryczna sygnalizacji i oświetlenia
-
silniki elektryczne mechanizmów pomocniczych
-
łożyska i sprzęgła linii wałów
-
tablice rozdzielcze i sterujące
-
silniki główne spalinowe i elektryczne
-
stacja hydroakustyczna typu Feniks
Natomiast do urządzeń o bardzo złym stanie technicznym, na granicy stałej niesprawności, rzutującymi na wykorzystanie okrętów podwodnych zaliczano:
-
rozpoznawcze stacje radiolokacyjne typu Nakat
-
stacje hydrolokacyjne typu Tamir-5ŁS
-
kompasy magnetyczne
-
układy mechaniczne logów
-
systemy hydrauliczne wyrzutni torpedowych
Dalsza eksploatację w okresie docelowym limitować miał stan techniczny urządzeń hydraulicznych systemu zanurzania i wynurzania oraz możliwość wykrywania i naprowadzania okrętu na cele w położeniu podwodnym za pomocą aparatury hydroakustycznej.
Ze względów technicznych, taktycznych, jak i przez wzgląd na morale załóg uznano za niewłaściwe i niecelowe wydłużenie eksploatacji docelowej 613-stki. Pierwszy z okrętów zaplanowano wycofać do końca 1983 roku, ponieważ brak odpowiednich baterii akumulatorów uniemożliwi jego eksploatację w 1984 roku. W przygotowanym planie przewidziano spisanie w kolejnych latach: ORP Kondor (1983 rok), ORP Orzeł i ORP Sokół (1985 rok) oraz ORP Bielik (1986 rok).
Od 1980 roku stan techniczny okrętów podwodnych był w zasadzie stale monitorowany i każda niekorzystna zmiana w ocenie była natychmiast odnotowana. Pokazanie sojusznikom w 1979 roku dokumentacji na temat okrętu podwodnego nowej generacji tylko wzmogło wolę szybkiego ich zakupu w zamian za wycofane okręty projektu 613. Niestety tutaj zapał mocno studziła cena jednostkowa za okręt podwodny i mocno wydłużający się czas oczekiwania. Po raz pierwszy od lat 50.-tych XX wieku zdarzyła się sytuacja, w której w ofercie nie było używanych jednostek podwodnych dla Marynarki Wojennej, tylko propozycja zakupu nowo zbudowanego krętu podwodnego prosto ze stoczni. Kraj Rad również potrzebował atutów w prowadzonej w ramach RWPG bilansowanej wymianie handlowej, a nowy i nowoczesny okręt można było wycenić znacznie drożej niż używane i już mocno przestarzałe konstrukcje. Co bardzo ciekawe, w latach 70.-tych XX wieku na wymianę swoich okrętów podwodnych projektu 613 zdecydowała się Bułgaria, która po okresie dzierżawy wybrała do dalszej służby o kilka lat młodsze, choć niewiele bardziej nowocześniejsze okręty podwodne projektu 633 (w NATO oznaczenie kodowe Romeo). Na początku lat 80.-tych XX wieku i ta konstrukcja była już nader wiekowa i w ogóle nieatrakcyjna jako propozycja handlowa.
Ponieważ Związek Radziecki wdrażał nową konstrukcję okrętu podwodnego bardzo powoli, czas oczekiwania mocno się wydłużał, a pierwszeństwo miały tutaj najpierw floty radzieckie, a dopiero później sojuszników Związku Radzieckiego. Wreszcie zdecydowano się tutaj uruchomić produkcję eksportową, dlatego też, że wśród klientów miały być państwa, które płaciły w dolarach. Pierwsze realne terminy odbioru nowo zbudowanego okrętu podwodnego oscylowały około 1984 roku.
Tymczasem w dniu 15 października 1982 roku po raz kolejny oceniono stan polskich okrętów podwodnych projektu 613. W spisanym raporcie zauważono, że „[…] należy liczyć się z ewentualną możliwością skrócenia eksploatacji warunkowanej bezpieczeństwem pływania. Spowodowane to jest ochroną przyjmowania zamówień na dostawy części zamiennych w związku z zakończeniem ich produkcji”.
W tym czasie maksymalna granica zanurzenia została ograniczona do 100 metrów, co obowiązywało już wszystkie cztery okręty podwodne. Spowodowało się, że same rejsy po Bałtyku zostały także ograniczone do rejonów, gdzie głębokość przekraczała 100 metrów. Ograniczono także podwodne pływanie z użyciem chrap do stanu morza 2 i tylko w celu trenowania tej umiejętności przez polskie załogi. Przedłużono okres międzyremontowy silników głównych z 1000 motogodzin do 2000 motogodzin przy jednoczesnym obniżeniu obrotów nominalnych (co oznaczało obniżenie prędkości maksymalnej okrętu podwodnego). Nie uznano za możliwe dalsze realizowanie zadań szkoleniowych w grupach taktycznych, co oznaczało od tej pory wychodzenie w morze tylko pojedynczych okrętów, ograniczono także strzelanie przez każdy okręt podwodny projektu 613 do 6 torped na jeden rok (ciekawe jak to się ma do naszego obecnego ORP Orzeł?).
Jeszcze w lutym 1982 roku, na wniosek dowódcy 3. Flotylli Okrętów, zdecydowano o zmianach w place wycofania poszczególnych okrętów podwodnych. Na 1983 rok zaplanowany został rozszerzony remont doraźny ORP Orzeł, jednak strona radziecka odmówiła dostarczenia posiadanych niezbędnych części zamiennych, ponadto obliczono ,że te prace kosztowały by 25 mln zł. Dodatkowo późniejsza eksploatacja po remoncie miała być możliwa tylko po przełożeniu baterii akumulatorów z wycofanego ze służby ORP Kondor. Ten ostatni swój rozszerzony remont doraźny przechodził właśnie w 1982 roku, a jego baterie akumulatorów miały okres przydatności do 1985 roku. Jedynie co wymagało na tym okręcie wymiany, to mocno wyeksploatowane środki łączności. W związku z powyższym – zdecydowano się na rezygnację z remontu ORP Orzeł i spisanie jednostki ze stanu Polskiej Marynarki Wojennej wraz z końcem 1983 roku, a zachowanie w służbie okrętu ORP Kondor, który miał otrzymać środki łączności i z wycofanego bliźniaka. Ponadto planowane na 1985 rok, spisanie ze stanu dwóch okrętów podwodnych uznano za mocno przedwczesne, ze względu na konieczność kontynuowania szkolenia załóg podwodniaków. Dlatego też zaproponowano kontynuowanie służby ORP Sokół do końca I kwartału 1986 roku, ORP Kondor do końca 1986 roku, a ORP Bielik do końca 1987 roku.
Nadszedł w końcu 1983 roku. W jego trakcie eksploatację okrętu podwodnego ORP Orzeł stopniowo wygaszano, co związane było z kończącymi się resursami mechanizmów i urządzeń. Ostatecznie ostatniego opuszczenia bandery dokonano na okręcie w dniu 30 grudnia tego samego roku, a więc dokładnie 21 lat po uroczystości jej pierwszego podniesienia. Kadra z wycofanego okrętu ORP Orzeł stała się bazą personalną do rozpoczęcia tworzenia się nowej załogi. Na 1984 rok zaplanowano rozpoczęcie intensywnego szkolenia, które miało zostać zakończone podniesieniem bandery na nowym ORP Orzeł w 1985 roku. Niestety znów terminy musiały zostać przesunięte, tym razem jednak nie z polskiej winy.
Z kolei w 20.-stą rocznicę podniesienia bandery na okręcie podwodnym ORP Kondor załodze przekazano decyzję o zakończeniu eksploatacji i tej jednostki. Okręt już nie wyszedł w morze Bałtyckie. Do tego momentu miał zaliczone przepłynięcie 89 359 Mm pod biało-czerwoną banderą, z w tym 19 277 Mm pod wodą, odnotowano także prawie 1700 dokonanych zanurzeń. W historii odnotowano zdobycie w 1983 roku miana najlepszego okrętu podwodnego naszej floty. Wycofany wcześniej bliźniak, jak wspomniano już wyżej, mógł się pochwalić, to mógł się on pochwalić podobnym przebiegiem, a najlepszym polskim okrętem podwodnym był aż czterokrotnie: w 1963 roku, 1965 roku, w 1972 roku i w 1977 roku.
Opóźnienie przejęcia pierwszego okrętu podwodnego projektu 877E oraz brak odpowiedniej decyzji w sprawie zakupu bliźniaka sprawiły, że planowane wstępnie na 1986 rok wycofanie ostatniej pary okrętów podwodnych projektu 613 musiał zostać odsunięte w czasie przynajmniej o jeden rok. Tym nie mniej ze względu na stan techniczny i decyzję o wstrzymaniu wszelkich poważniejszych remontów poza doraźnymi naprawami okrętu podwodnego ORP Sokół z końcem 1986 roku stał się jednostką szkolną, z kolei ORP Bielik miał mocno ograniczoną do zaledwie 40 metrów możliwość do zanurzania się, co przekładało się automatycznie na rejony, w których możliwe było planowanie wyjść w morze. Co bardzo ciekawe, zmiana roli nie przeszkodziła w bardzo intensywnej eksploatacji ORP Sokół. Była to mocno świadoma decyzja o położeniu dużego nacisku na wyszkolenie załogi prowadzonej aż do wyczerpania resursów wszystkich najważniejszych mechanizmów, w tym przede wszystkim siłowni. W 1986 roku okręt podwodny ORP Sokół zaliczył 30 wyjść w morze Bałtyckie przebywając w sumie 62 doby poza portem w Gdyni. Przy okazji po raz ostatni załoga okrętu zdobyła miano najlepszego okrętu bojowego, dodając ten tytuł do pięciu poprzednich (wszystkie: w 1967 roku, w 1969 roku, w 1973 roku, w 1974 roku i w 1978 roku). W 1987 roku, jeśli wypływał to już tylko na Zatokę Gdańską i głównie na silnikach elektrycznych, silniki spalinowe odstawiono po wyczerpaniu resursów, od września tego roku jednostka już swojego portu nie opuszczała. Mocno ograniczona jego eksploatacja pozwalała jedynie utrzymanie dwóch załóg na stanie etatowym Marynarki Wojennej i podtrzymywanie nawyków oraz wiedzy ogólnej kadry (oficerów, chorążych i podoficerów) z nadzieją na rychłe ich przeniesienie na inne okręty podwodne nowszego typu. W grudniu 1987 roku zdecydowano się na opuszczenie bandery na okręcie podwodnym ORP Sokół, a ostatni z tej czwórki okręt podwodny ORP Bielik został przekwalifikowany na jednostkę szkolną z mocno ograniczoną zdolnością już nie tylko do zanurzenia się, ale i w ogóle do wychodzenia z portu. Jako ostatni z okrętów podwodnych projektu 613 został wycofany we wrześniu 1987 roku z trzema tytułami najlepszego okrętu floty (w latach: 1970 rok, 1971 rok i 1975 rok).
„Lepiej to już było…”; smutny epilog
Finał służby pod biało-czerwoną banderą czterech okrętów podwodnych projektu 613 kończy w naszej flocie pewien warty odnotowania okres. Okazuje się, że już od ponad 30 lat po czasy nie stać nas jako państwo na zakup nowych i nowoczesnych okrętów podwodnych. Jeszcze w latach 80.-tych XX wieku planty w sprawie zakupu nowych jednostek podwodnych projektu 887E były kilkukrotnie modyfikowane. Fakty są jednak takie, że zakup bliźniaka dla okrętu podwodnego projektu 877E – ORP Orzeł okazał się ostatecznie niemożliwy, a to głównie z powodów finansowych. Wraz z coraz to mocniej wzrastającą inflacją polskiej złotówki w drugiej połowie lat 80.-tych planiści w mundurach w Warszawie nie dopuszczali możliwości zakupu. Ponieważ okres eksploatacji okrętów podwodnych projektu 613 definitywnie zbliżał się do końca. Dowództwo Marynarki Wojennej nalegało na zachowanie przynajmniej minimalnego potencjału bojowego dywizjonu okrętów podwodnych. Tak narodził się pomysł czasowego przyjęcia na dzierżawę jednostek starszego typu – okrętów podwodnych projektu 641 (w kodzie NATO oznaczonych jako Foxtrot), do czasu, gdy państwo polskie znów będzie stać na przeprowadzenie zakupu kolejnych okrętów podwodnych typu Kilo. Postąpiono tak zresztą nie tylko z okrętami podwodnymi, ale i niszczycielem rakietowym projektu 61MP, który sam miał przecież być tylko chwilowym zastępcą, dla docelowo wybranych dozorowców projektu 1135M. Trudno się dziwić takiej decyzji w kraju coraz mocniej ogarniętym kryzysem, gdy roczny koszt dzierżawy dwóch okrętów podwodnych kosztował budżet tylko 126,5 mln zł, podczas gdy za nowego okrętu podwodnego klasy Warszawianka (Kilo) trzeba było by wyłożyć blisko 6 mld zł (według cen z 1987 roku). Umowę dzierżawy na dwa okręty podwodne i jeden niszczyciel rakietowy podpisano jednocześnie w dniu 6 października 1987 roku i rzeczywiście dzięki niej zaoszczędzono istotne środki finansowe. Dzięki temu posunięciu udało się uratować etaty dla wyszkolonych polskich załóg i odsunięto widmo likwidacji dywizjonu okrętów podwodnych.
Gdy tylko podpisano wspomnianą umowę dzierżawy, jeszcze liczono, że w kolejnej dekadzie uda się przynajmniej częściowo nadrobić zaległości w modernizacji polskiej Marynarki Wojennej. Nie snuto tu już jednak nader ambitnych planów jak jeszcze kilka lat wcześniej i nauczono się bardziej realnie spostrzegać przyszłość. Dlatego też mimo iż dzierżawę zawarto na okres siedmiu lat, w 1988 roku zakładano, że przejęte trzy okręty posłużą pod biało-czerwoną banderą znacznie dłużej.. Według dokumentów sporządzonych w połowie 1988 roku oba okręty podwodne miały być w aktywnej służbie także i 1 stycznia 200 roku!, a do tego czasu zaplanowano jedynie dokupienie jednego nowego okrętu dla ORP Orzeł. Tym samym, już dosłownie na końcówce istnienia Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, zakładano posiadanie na stanie floty jednostek zbudowanych w praktyce 40 lat wcześniej. I w sumie akurat, w tym przypadku ówcześnie polscy planiści, a wśród nich był jeden z przyszłych polskich admirałów w III RP – Rzeczpospolitej Polsce – niewiele się pomylili. W styczniu 1989 roku w kolejnym planie założono, że obu Foxtrot’ów nie będzie już w styczniu 2001 roku, ale i tak ta pomyłka była niewielka.
Dane historii służby w datach polskich okrętów podwodnych projektu 613
-
ORP Orzeł – oznaczenie radzieckie: S-265, polski numer taktyczny: 292, położenie stępki: 27. 07.1954, wodowanie kadłuba: 30. 11. 1954, podniesienie bandery w Marynarce Wojennej Związku Radzieckiego: 30. 07. 1955, podniesienie bandery w polskiej Marynarce Wojennej: 30. 12. 1962, ostatnie opuszczenie bandery w polskiej Marynarce Wojennej: 30. 12. 1983
-
ORP Sokół – oznaczenie radzieckie: S-278, polski numer taktyczny: 293, położenie stępki: 09. 12.1954, wodowanie kadłuba: 19. 04. 1955, podniesienie bandery w Marynarce Wojennej Związku Radzieckiego: 12. 11. 1955, podniesienie bandery w polskiej Marynarce Wojennej: 24. 10. 1964, ostatnie opuszczenie bandery w polskiej Marynarce Wojennej: 12. 12. 1987
-
ORP Kondor – oznaczenie radzieckie: S-279, polski numer taktyczny: 294, położenie stępki: 20. 12.1954, wodowanie kadłuba: 23. 04. 1955, podniesienie bandery w Marynarce Wojennej Związku Radzieckiego: 20. 10. 1955, podniesienie bandery w polskiej Marynarce Wojennej: 10. 06. 1965, ostatnie opuszczenie bandery w polskiej Marynarce Wojennej: 30. 10. 1985
-
ORP Bielik – oznaczenie radzieckie: S-355, polski numer taktyczny: 295, położenie stępki: 28. 07.1954, wodowanie kadłuba: 30. 06. 1955, podniesienie bandery w Marynarce Wojennej Związku Radzieckiego: 12. 11. 1955, podniesienie bandery w polskiej Marynarce Wojennej: 04. 07. 1965, ostatnie opuszczenie bandery w polskiej Marynarce Wojennej: 29. 09. 1988
Bibliografia
-
Robert Rochowicz, Podwodny świat o smaku Whiskey, Czasopismo Nowa Technika Wojskowa Nr. 4/2020, Magnum-X, Warszawa
-
Tadeusz Grzesikowski, Czesław Rudzik, ORP Kondor (294), Czasopismo Morza, Statki i Okręty Nr 3/2000, Magnum-X, Warszawa
-
https://pl.wikipedia.org/wiki/Okr%C4%99ty_podwodne_projektu_613
-
https://pl.wikipedia.org/wiki/ORP_Bielik_(1955)
-
https://pl.wikipedia.org/wiki/ORP_Kondor_(1955)
-
https://pl.wikipedia.org/wiki/ORP_Sok%C3%B3%C5%82_(1955)
-
https://pl.wikipedia.org/wiki/ORP_Orze%C5%82_(1954)