128 mm Ciężki niszczyciel czołgów Jagdtiger
Jeden z jedenastu Jagdtigerów montujących zawieszenie typu Porsche, sfotografowany w 1944 roku, na kursie szkoleniowym Mielau
W okresie trwania II Wojny Światowej niemiecki Wehrmacht użył w walce kilku modeli ciężkich, samobieżnych dział przeciwpancernych z formacji Panzerjäger, takich jak Nashorn, Ferdinand, Jagdpanther i Jagdtiger. Najcięższym i najsilniej uzbrojonym był tutaj ostatni z nich. Jednakże Sd. Kfz. 186, czyli formalnie 12,8 cm Panzerjäger Tiger Ausf. B, okazał się konstrukcją mało udaną, w dodatku jego produkcja i wejście do służby liniowej przypadło na okres schyłkowy trwania wojny w Europie, co miało niebagatelny wpływ na efekty jego użycia na polu walki. Wóz ten zbudowany na podwoziu czołgu ciężkiego Tiger II – odziedziczył jego wady, a przy większej masie nowego wozu, były one jeszcze bardziej widoczne i niemożliwe do usunięcia. Wreszcie; tak naprawdę, choć klasyfikowany do rodu Panzerjäger, to było to dział szturmowe, które jednocześnie tak samo przerażało jego wrogów, jak i własnych żołnierzy – tych pierwszych jak celnie prowadziło ogień, zaś drugich jak trzeba było go zatankować lub naprawić.
Początek tej historii
Podwozie nr 305004, jeden z 11 Jagdtigerów zbudowanych z systemem zawieszenia Porsche. Pojazd ten jest obecnie częścią kolekcji w The Tank Museum w Bovington
Koncepcja opracowania ciężkiego działa samobieżnego, uzbrojonego w potężną armatę do ognia na wprost pojawiła się w Wehrmachcie jeszcze przed wybuchem II Wojny Światowej. Pojazdy takie, które zostały uzbrojone w długolufowe działa kalibru 105 mm, 128 mm oraz 150 mm, zdolne miotać ciężkie pociski przeciwpancerne o dużych prędkościach początkowych, potrzebne były w przełamywaniu pozycji umocnionych na Linii Maginota, a zwłaszcza do ostrzału kopuł pancernych schronów bojowych, do którego zadania nie nadawały się pojazdy szturmowe Sturmgeschütz III. Prace nad takim wozem bojowym nabrały przyspieszenia wkrótce po wybuchu wojny, czego efektem było powstanie dwóch egzemplarzy (faktycznie to modeli prototypowych) dział 10,5 cm K18 auf Panzer Selbsfährlafette IVa w 1941 roku, którego jednak produkcji seryjnej nie rozpoczęto (więcej można się o nim dowidzieć tutaj: ). Wiosną 1941 roku Adolf Hitler nakazał kontynuowanie dalszych prac nad ciężkimi działami samobieżnymi, wskazując m.in. na kaliber 128 mm jako docelowy dla takiej konstrukcji. W efekcie tego typu armaty – 12,8 cm K L/61 firmy Rheinmetall-Borsig, producenta dział przeciwlotniczych o tym właśnie kalibrze, najcięższego przyjętego do służby modelu armaty typu FlaK dla sił Luftwaffe, wyposażone dostały dwa egzemplarze z dużymi nadbudówkami (pozbawione ruchomych wież), prototypy czołgów VK3001 (H) (więcej można się o nim dowidzieć tutaj: ), które skompletowano, jako działa samobieżne na początku 1942 roku, wiosną kierując na front wschodni w celu przeprowadzenia testów w warunkach bojowych. Były to jednak wyłącznie wozu typowo demonstracyjne, do produkcji seryjnej nie trafiła ani użyta w nich w odmianie przeciwpancernej armata, ani co oczywiste, prototypowy nośnik gąsienicowy. Pomimo to prowadzone prace nad działem samobieżnym z armatą kalibru 128 mm były dalej kontynuowane, choć ich priorytet można określić na bardzo niski.
Jagdtiger nadchodzi
Drewniana makieta 12,8 cm Panzerjäger. Obecność celownika punktowego na dachu wskazuje, że zdjęcie zostało zrobione prawdopodobnie nie później niż 28 września 1943 roku
W przygotowywanym na początku 1943 roku w planie produkcyjnym na lata 1943-1945 strategicznym dla III Rzeszy Niemieckiej, Adolf Hitler Panzer Program, po raz kolejny powrócono do idei takiego właśnie pojazdu. Wstępnie zostało złożone, że zostanie zabudowane na zupełnie nowym nośniku z silnikiem umieszczonym z przodu, sama armata zaś będzie dodatkowo osłonięta jedyni przednią maską działa (wóz w pierwotnie dla niego koncepcji miał tutaj mocno przypominać włoskie działo samobieżne Semovente da 90/53). Jednak już w lutym 1943 roku na kolejnej konferencji z Hitlerem, zaczęto skłaniać się ku innemu rozwiązaniu – pojazdowi szturmowemu o silnym opancerzeniu. W wyniku tej konferencji 22 lutego 1943 roku Wa Prüf 4 (Artillerieabteilung Waffenamt – Wydział Artylerii Urzędu Uzbrojenia) zwrócił się do firmy Krupp zaprojektowania nowej ciężkiej armaty czołgowej kalibru 128 mm (12,8 cm L/55), poczatkowo przewidzianej dla czołgu superciężkiego Maus, ze zleceniem na jej adaptację dla działa samobieżnego, zbudowaniem na nowo projektowanym nośniku gąsienicowym czołgu ciężkiego Tiger H3 (późniejszy Tiger II). Co bardzo ciekawe sam pojazd miał też posiadać silnik umieszczony z przodu (opcjonalnie), tak samo jak działo samobieżne 8,8 cm Panzerjäger Tiger (P), czyli znany wszystkim Ferdinand. Wedle propozycji przedstawiciela Kruppa, wóz miał posiadać przedni pancerz o grubości 200 mm, boczny 100 mm i ważyć maksymalnie 70 000 kg(co było z góry założeniem niemożliwym do spełnienia). Krupp i Henschel przystąpiły wkrótce do prac nad nowym działem. W kwietniu Henschel poinformował, że koncepcja z silnikiem umieszczonym z przodu wymagać będzie tak głębokiej przebudowy kadłuba i mechanizmów projektowanego już czołgu, że znacząco wydłuży to prowadzone prace nad nowym ciężkim działem samobieżnym i skomplikuje jego konstrukcję w takim stopniu, zaś ostateczne zyski z takiej konstrukcji uznano za mocno wątpliwe. Oznaczało to, że przyszły wóz ostatecznie miał powstać w konfiguracji takiej samej jak standardowy czołg Tiger H3 (koncepcję wozu z silnikiem z przodu kadłuba zachowano dla typowych dział samobieżnych, strzelających ogniem stromotorowym, dlatego też nie musiały być one silnie opancerzonego, a ich nadbudówki musiały być zdecydowanie obszerniejsze, aby pomieścić zastosowane dla nich uzbrojenie). Decyzje w tej kwestii podjęto ostatecznie na początku maja 1943 roku. Jedynym wyjątkiem był nieznacznie wydłużony kadłub , wedle ówczesnych projektów o zaledwie 300 mm. Zrezygnowano ponadto z pancerza bocznego o grubości 100 mm na rzecz 80 mm, tak aby odciążyć układ trakcyjny przyszłego pojazdu (Tiger II miał podobny pancerz boczny). W połowie maja 1943 roku inżynierowie od Henschela sformułowali kolejne postulaty związane ze zmianą typu celownika postulaty, związane ze zmianą typu celownika, aranżacji dwudzielnych drzwi tylnych centralnej kazamaty pancernej oraz poinformowali, że podobnie jak nowy czołg ciężki, jak i działo samobieżne otrzymają przednie, kuliste jarzma dla karabinu maszynowego, a nie jak pierwotnie założono, rozwiązanie, które został zastosowane w czołgu średnim Panther Ausf. D. Kolejną późniejszą zmianą, przyjętą w trakcie konstruowania wozu było ponadto pogrubienie przedniej pionowej płyty pancernej kazamaty z 200 mm do 250 mm, natomiast wartość pancerza przedniego kadłuba miała być mocno analogiczna jak w czołgu, więc zatem 150 mm. Ostatecznie gdy 20 października 1943 roku w Orzyszu na poligonie odbył sie dla Hitlera pokaz nowych konstrukcji pancernych,wystawiono tam również pełnowymiarową makietę, wykonaną z drewna wozu Panzerjäger Tiger Ausf. B, która swoim wyglądem bardzo już przypominała późniejszy wóz, który został wykonany z metalu. Hitler swoim zwyczajem, nie był do końca zadowolony z tak przyjętego rozwiązania co do zastosowanego uzbrojenia, tak jak rok wcześniej w przypadku zbudowania czołgu superciężkiego (przyszłego Mausa), preferując jeszcze potężniejszą armatę niż 12,8 cm KwK L/55. Stąd sugestia dyktatora, aby nowa armata kalibru 128 mm posiadała jeszcze dłuższą lufę – 70 kalibrów. Jednak Hitler ostatecznie dał się przekonać, że ze względu na masę zastosowanego działa tej wielkości, znacznie masywniejszego niż 8,8 cm KwK 43 L/71, o wyważenie przodu takiego wozu będzie w praktyce niemożliwe. Zostało więc tak, jak sobie zaplanował Krupp. W grudniu rozpoczęły się prace przy kadłubach dwóch pierwszych modeli prototypowych.
W projekt wozu włączył się także zespół Ferdinanda Porsche, od dawna starający się wprowadzić do uzbrojenia Wehrmachtu własne konstrukcje, a który od 1954 roku zanotował w tym względzie kilku prestiżowych porażek. Ponadto Porsche współpracował z zakładami Nibelungenwerke (Steyr-Daimler-Puch) w austriackim St. Valentin, pobliżu Linzu, gdzie w 1943 roku wykonano partię próbną dział samobieżnych Ferdinand, na przełomie lat 1943/1944 przeprowadzono zaś modernizację i remonty kapitalne zachowanych jeszcze tego typu pojazdów. Tymczasem Nibelungenwerke, w 1944 roku największy w III Rzeszy Niemieckiej producent czołgów średnich Panzerkampfwagen IV, zostały wskazane jako docelowy wytwórca przyszłych dział pancernych Jagdtiger. 12,8 cm Panzerjäger Tiger Ausf. B korzystać miał z nadwozia samonośnego wprost z czołgu konstrukcji Henschela, w którym nie dokonano jednakże żadnych istotniejszych modyfikacji, pomimo tego, że budowane działo samobieżne miało otrzymać znacznie potężniejsze opancerzenie i uzbrojenie, a zatem być zdecydowanie cięższe niż swój pierwowzór. Porsche tej sytuacji zaproponował zmianę konstrukcji dział, zwłaszcza w jego trakcji. Zamiast zawieszenia opartego o wałki skrętne, które to wałki biegły w poprzek kadłuba, zajmując w praktyce całą podłogę i układu dziewięciu kół z każdej strony kadłuba, wskazał tutaj na niezależne, amortyzowane wózki jezdne, z wałkiem wzdłużnym, po dwa koła na każdy wózek, których łącznie osiem (po cztery z każdej strony), zastąpiły by klasyczny już zespół trakcyjny Henschela. Układ zastosowanej „szachownicy” podwozia zostałby natomiast częściowo zachowany, gdyż w każdym zastosowanym wózku jedno koło wystawało przed drugie. Ich zastosowanie mocno upraszczało produkcję, gdyż zastosowane wózki były mocowane bezpośrednio do wanny kadłuba i nie wymagały wymagania aż 36 otworów w ścianach w celu przeciągnięcia przez nie wałków skrętnych w celu przeciągnięcia lub montażu końcówek ich mocowań, a jedynie ośmiu. Liczba kół nośnych (16 sztuk zamiast 18) również uległa redukcji, a ich rozmiary zmniejszono z 800 mm do 700 mm średnicy. W efekcie Panzerjäger wedle propozycji Porsche, miał ważyć o 1800 kg mniej, zaś produkowanie całej wanny pod wóz zostało by skrócone o 220 roboczogodzin (z 360 roboczogodzin do 140), zastosowania amortyzatorów zaś z 460 do 230. Brak wałków skrętnych dawał też więcej miejsca w kadłubie i ograniczał on koszty produkcji takich właśnie podwozi łącznie aż o 404 000 Reichsmarek (462 000 RM zamiast pierwotnie 866 000 RM: są to koszty całej serii wozów, a nie pojedynczego egzemplarza). Ostatecznie zdecydowano się na przetestowanie obu typów rozwiązań, przy czym pierwszy model prototypowy, o numerze seryjnym Fgst. 305001, który został ukończony w lutym 1944 roku, otrzymał zawieszenie wedle propozycji Porsche, natomiast ukończony równolegle wóz o numerze 305002 zawieszenie „klasyczne”, takie jak w czołgach ciężkich Tiger II. Początkowo, ze względu na zastosowane pasy gąsienic, wszystkie pojazdy posiadały koła napędowe o 18 zębach, podobnie zresztą jak pierwsze czołgi. 27 lutego 1944 roku, rozkazem samego Hitlera, pojazd, dotąd, określany jako 12,8 m Panzerjäger Tiger Ausf. B, otrzymał też swoją oficjalną nazwę, czyli Jagdtiger, czyli dosłownie „Tygrys-łowca”.
Drewniana makieta przyszłego wozu Jagdtiger przedstawiona Hitlerowi 20 października 1943 roku na pierwszym planie. Tego samego dnia zaprezentowano ciężki włoski czołg P 26/40
Wiosną 1944 roku oba modele prototypowe trafiły na poligon w Orzyszu, gdzie poddano je pierwszym testom (jednakże 20 kwietnia, w urodziny Adolfa Hitlera, jako można czasem wyczytać, ponieważ w tym samym czasie, przebywał on w Berchtesgaden). Dalsze badania pojazdów prowadzono już w centralnych Niemczech, na poligonie w Kummersdorf. Tam też nastąpiła awaria zawieszenia w dziale systemu Porsche i wóz 305001 odesłany został w Nibelungenwerke, w jego miejsce zaś przysłano kolejny egzemplarz 305004, także z tym samym typem zawieszenia (pozostał on tam już do końca działań wojennych, został zdobyty następnie przez Brytyjczyków i zachował się po dzień dzisiejszy). Produkcja wozów Jagdtiger rozkręcała się bardzo powoli. Zakłady produkcyjne koło Linzu zostały bowiem obarczone masową produkcją czołgów średnich Panzerkampfwagen IV, ponadto nadal nie było ostatecznej decyzji co do wyboru modelu zawieszenia, zresztą w ogóle cały ten program czołgów ciężkich Tiger II notował poważne opóźnienia, co nie powinno dziwić ze względu na trudności w produkcji tak skomplikowanych w produkcji pojazdów w warunkach coraz to cięższych nalotów strategicznych i wynikających stąd problemów z kooperantami. Trzeci z kolei wóz Jagdtiger został ukończony faktycznie dopiero pod koniec czerwca 1944 roku i figuruje on, wraz z wozami o numerach 305004 i 305005 w statystyce produkcji za miesiąc lipiec. W sierpniu wykonano po raz kolejny tylko trzy działa samobieżne Jagdtiger. Wszystkie te pojazdy miały zawieszenie typu Porsche. Co bardzo ciekawe, Jagdtiger Nr. 305003 posłużył do przeprowadzenia testów gąsienic znanych z działa samobieżnego Ferdinand/Elefant. W okresie lipiec-sierpień 1944 roku cztery działa zostały dostarczone na wielki poligon Panzerjäger-Lehrgang Mielau, czyli ośrodek szkoleniowy jednostek przeciwpancernych koło Mławy. Tam po raz pierwszy mogli się z nim zapoznać żołnierze jednostek łowców czołgów, będących zresztą częścią Panzertruppen. We wrześniu produkcja dział samobieżnych na bazie czołgu ciężkiego Tiger II wyniosła zaledwie osiem egzemplarzy (numery: 305009-305016). Egzemplarze do numeru 305012 posiadały jeszcze zawieszenie układu Porsche, ale od następnego produkowano już tylko pojazdy z klasycznym układem Henschela. Uważano, że wózki jezdne nie sprawdzały się zbytnio w trudnym terenie, ponadto były bardzo awaryjne. Także stosowane gąsienice typu Gg 24/800/300 uznano za bardzo problematyczne i tak jak w czołgach ciężkich Tiger II, wymieniano je, co wiązało się ze zmianą kół napędowych – zamiast 18, posiadały one teraz po 9 zębów. Nowe gąsienice były tutaj zdecydowanie trwalsze i dawały one mniejszy nacisk na grunt. Wszystkie działa samobieżne zostały wyprodukowane we wrześniu miały ponadto już zamocowaną przednią podporę armaty, blokującą ją w czasie przemieszczania pojazdu poza polem walki. 9 września wydany został ponadto rozkaz, aby nie pokrywać wozów pastą antymagnetyczną Zimmerit, którą dotąd nakładano na niemieckie wozy bojowe (wóz Jagdtiger, tak jak Ferdinand/Elefant posiadały pokrycie Zimmeritem do wysokości 2 metrów, powyżej z racji wysokości, pancerz ten był trudno dostępny dla żołnierzy wyposażanych w przeciwpancerne miny magnetyczne, dlatego pozostała część powierzchni wozu nie była pokrywana). Po tych zmianach Jagdtiger osiągnął faktycznie swój docelowy, produkcyjny wzorzec.
Pełnowymiarowa drewniana makieta „12,8 cm Panzerjäger” pokazana Hitlerowi 20 października 1943 roku. Na uwagę zasługują małe plamy w lewym górnym rogu kazamaty, prawdopodobnie wskazujące lokalizację otworów strzelniczych zlikwidowanych po 28 września 1943 roku. W tle znajduje się drewniana makieta Jagdpanther, a z przodu zdjęcia włoski P.26/40 bez peryskopów
Konstrukcja wozu
Pancerne działo samobieżne Sd. Kfz. 186 Panzerjäger Tiger Ausf. B zostało zbudowane w klasycznym układzie konstrukcyjnym, z przedziałem kierowania z przodu, centralnym przedziałem bojowym i umieszczonym z tyłu przedziału napędowego wozu. Kadłub wozu, wraz z jego kazamatą był zbudowany z walcowanych płyt stalowych. Jego masa sięgała 33 000 kg. Grubość zastosowanych płyt nadwozia samonośnego była analogiczna jak w czołgu ciężkim Tiger II Ausf. B. Podłoga posiadała grubość 40 mm w części poprzedniej i 25 mm pod przedziałem napędowym. Ściany boczne posiadały grubość 80 mm, przy czym pod linią kół nośnych były ukształtowane pochyle pod kątem 65 stopni. Z przodu znajdowały się dwie przeciwstawne pochyłe płyty: górna o grubości 150 mm ułożona pod kątem 40 stopni i dolna, o grubości 100 mm, umieszczona pod kątem 40 stopni. Płyta tylna kadłuba posiadała grubość 80 mm i była pochylona pod kątem 60 stopni. Strop kadłuba posiadał grubość 40 mm. Na kadłubie czołgu ciężkiego Tiger była zamontowana pancerna kazamata mieszcząca uzbrojenie główne. Jej przednia płyta miała grubość 250 mm (kąt pochylenia 75 stopni), ściany boczne tworzyły jednolitą powierzchnię ze ścianami kadłuba i tak jak on posiadały grubość 80 mm i były pochylone pod kątem 65 stopni. Ściana tylna: 80 mm grubości, kąt nachylenia 80 stopni. Strop kazamaty posiadał grubość 45 mm. Kadłub działa samobieżnego był nieznacznie zmodyfikowany w stosunku do oryginalnego czołgu ciężkiego Tiger II Ausf. B. Został on wydłużony o dodatkowe 250 mm. Strop kazamaty był demontowalny (w celu wymiany uszkodzonego działa), podobnie na stropie kadłuba w przedziale kierowania znajdowała się duża, demontowalna płyta (służący wymianie elementów układu transmisyjnego). Płytę nadsilnikową z tyłu pojazdu również można było zdemontować.
Prototyp Jagdtigera z zawieszeniem Porsche, jesień 1943 w fabryce w Nibelungenwerke
W przedniej części kadłuba było zamontowane zwieńczenie układu przeniesienia mocy – dwustopniowe przekładnie boczne, połączone z kołami napędowymi, hamulce, sprzęgła, a za nimi stanowiska kierowcy i strzelca-radiotelegrafisty (obsługiwał on karabin maszynowy Maschinengewehr 34 lub Maschinengwehr 42 kalibru 7,92 mm, zamontowany w jarzmie kulistym tzw. Kugelblende. Broń ta posiadała celownik optyczny o powiększeniu stałym 1,8 razy, chwyt pistoletowy zamiast kolby oraz specjalny stelaż, na którym spoczywało łącznie 20 sztuk magazynków, każdy po 75 sztuk nabojów umieszczono wokół stanowiska strzelca, podobnie jak akcesoria do obsługi i konserwacji broni).
Kierowca wozu ma do swojej dyspozycji charakterystyczny, dwuramienny wolant (kierownicę), pedały gazu, hamulca i sprzęgła oaz dwie dźwignie przekładni bocznych. Dźwignia zmiany biegów znajdowała się po prawej stronie siedziska kierowcy wozu, dźwignia hamulca postojowego po lewej. Zestaw wskaźników umieszczony został na tablicy po prawej stronie kierowcy, równolegle do osi pojazdu, bezpośrednio nad umieszczoną w ten sposób skrzynią przekładniową, zajmującą centralną część przedziału kierowania. Kierujący wozem obserwował otoczenie przed wozem za pomocą ruchomego peryskopu, umieszczonego na stropie kadłuba, tuż za zwieńczeniem czołowej płyty pancernej kadłuba. Miał też do swojej dyspozycji właz, którym dostawał się do wnętrza przedziału, w czasie trwania jazdy zaś mógł przez niego obserwować otoczenie. Po prawej stronie skrzyni przekładniowej swoje stanowisko zajmował strzelec-radiotelegrafista. Oprócz wspomnianego już karabinu maszynowego, obsługiwał on standardową radiostację czołgową typu FuG 5 i odbiornik radiowy typu FuG 2(były one zamontowane po lewej stronie siedziska operatora, na stelażach tuż nad skrzynią przekładniową), miał także do swojej dyspozycji stały peryskop, który został umieszczony z przodu jego stanowiska, także na stropie kadłuba. Radiostacja czołgowa typu FuG 5z nadajnikiem typu „c” o mocy 10 W i odbiornikiem typu FuG 2 typ „e” (pasmo działania 27 200300-33MHz) posiadały w fonii zasięg do 6500 metrów i z kluczem do 9500 metrów. Do radiostacji była przypisana antena prętowa, montowana na kazamacie. Pojazd posiadał ponadto system łączności wewnętrznej (interkom). Strzelec-radiotelegrafista również zajmował miejsce przez właz w stropie kadłuba, umieszczony tuż nad jego stanowiskiem bojowym. Brak jest informacji o odmianie dowódczej dział szturmowych Jagdtiger, które powinny zostać wyposażone w dodatkowe radiostacje pokładowe typu FuG 8 o mocy 30 W i anteny w układzie gwiazdy. Pojazdów takich nie dostarczono jednak jednostkom liniowym.
Wiercenie otworów pod zawieszenie i frezarki wiertnicze w warsztacie V w zakładzie w Nibelungenwerke
Umieszczona w przedziale kierowania skrzynią przekładniową była to konstrukcja mechaniczna, półautomatyczna typu Maybah Olvar OG(B) 401216A. Pojazd ten posiadał łącznie 8 biegów jazdy do przodu oraz 4 biegi jazdy do tyłu. Skrzynia biegów była sterowana hydraulicznie, mechanizm dźwigni zmiany biegów był obsługiwany przez kierowcę wozu. Sprzęgło wielotarczowe, suche. Skrzynia przekładniowa była połączona z układem napędowym pojazdu przez dwa wały Cardana, które biegły przez podłogę centralnego przedziału bojowego.
Samonośne podwozie wozu Panzerjäger Tiger Ausf. B, opierało się na 18 stalowych kołach o średnicy 800 mm x 95 mm, ustawionych wzdłuż kadłuba po 9 z każdej strony w dwóch rzędach (rząd zewnętrzny zawierał 5 kół, rząd wewnętrzny 4 koła – tzw. układ szachownicy), zamocowanych na 18 niezależnie amortyzowanych drążkach skrętnych, biegnących poprzecznie do osi kadłuba przy jego dnie. Koła napędowe, o średnicy 870 mm i 9 zębach, były umieszczone z przodu i połączone z układem przeniesienia mocy. Koła napinające posiadały średnicę 650 mm, znajdowały się one z tyłu. Był to oczywiście układ nośny tożsamy z zastosowanym w czołgu ciężkim Tiger II Ausf. B konstrukcji firmy Henschel. Smarowanie ciśnieniowe, zamknięte. Pojazdy poruszały się z użyciem gąsienic dwugrzebieniowych, drobnoogniwkowych typu Kgs 73/800/152 lub typu Kgs 73/800/300 o szerokości 800 mm (gąsienice transportowe – 660 mm).
Pojazd nr. 54 podczas budowy w zakładach Nibelungenwerkr
Układ zawieszenia zaproponowany przez Porsche był odmienny, nie było w nim zastosowanych drążków skrętnych, które zajmowały swoje miejsce wewnątrz kadłuba i posiadały one znacznie mniejszą masę. Zamiast nich oparto się o wózki jezdne – było ich łącznie 8, po 4 z każdej strony kadłuba, każdy wózek jezdny był niezależnie zawieszony i zaopatrzony w dwa, nieco mniejsze (o średnicy 700 mm) koła nośne. W wózku koła nie były ustawione obok siebie, lecz jedno z nich wystawało przed drugie, w efekcie czego tu również uzyskano efekt mocno zbliżony do układu szachownicowego. Łącznie taki układ jezdny miał 16 kół, z czego po 8 sztuk na każdą stronę kadłuba. Zastosowane koła napędowe posiadały po 18 zębów, co wynikało z zastosowania w tych wozach pasów gąsienic typu Gg 24/800/300 bądź modelu Kgs 64/640/130, które nie używane były w czołgach ciężkich Tiger II. Ze względu na mocno odmienny typ zastosowanego zawieszenia w wozach Jagdtiger typu Porsche i Henschel, wozy te różniły się w zakresie swoich rozmiarów o kilka centymetrów jeżeli chodzi o szerokość i wysokość wozów. Model wozu z układem od Porsche był również o 1800 kg lżejszy.
Pancerne działo samobieżne Jagdtiger było napędzane znanym z czołgu ciężkiego Tiger II, czyli benzynowy silnik 12V Maybach HL 230 P30, chłodzony cieczą, o masie własnej 1300 kg (silnik suchy). 12-cylindrowy silnik rzędowy, gaźnikowy, górnozaworowy, miał pojemność 23 litrów i był umieszczony centralnie w przedziale napędowym. Tłoki żeliwne, korpus silnika wykonany z aluminium. Moc maksymalna jednostki napędowej wynosiła 515 kW (700 KM) przy 3000 obr./min. bądź po przeprowadzeniu remontu generalnego 441 kW (600 KM) przy 2600 obr./min. Dwie chłodnice były umieszczone równolegle po bokach silnika. Przepływ cieczy chłodzącej odbywał się za pomocą pompy ślimakowej. Pojemność układu chłodzenia wynosiła 132 litry. Silnik został wyposażony w gaźnik gardzielowy Bosch PZ 12. Cyrkulacje powietrza w komorze silnika zapewniały dwa duże wentylatory o średnicy 520 mm (zakres 2700-3800 obr./min.), które zostały umieszczone po bokach centralnej jednostki napędowej. Przy każdym wentylatorze znajdowały się dwa filtry powietrza. W pojeździe umieszczono łącznie sześć zbiorników na benzynę o łącznej pojemności 860 litrów. Paliwo do silnika jest tłoczone przez 4 pompy paliwowe Solex, ponadto dostępna była ręczna pompa awaryj na i pompa olejowa. Zbiornik oleju smarowniczego posiadał pojemność 42 litrów. Pojazd ten był wyposażony w automatyczny układ przeciwpożarowy silnika, uruchamiający się automatycznie po przekroczeniu temperatury powyżej 120 stopni Celsjusza.
Zakłady Nibelungenwerke
Zastosowana w wozie instalacja elektryczna (jednoprzewodowa o napięciu 12 V), była zasilana z prądnicy, niezależnie od tego w pojeździe zamontowano dwa akumulatory ołowiane. Rozrusznik elektryczny posiadał moc 6 KM i napięcie 24V. Zapłon elektryczny, z dwoma iskrownikami. Wszystkie te urządzenia były produkowane przez firmę Bosch.
Centralny przedział bojowy mieścił się w pancernej kazamacie, przytwierdzanej do kadłuba pojazdu w miejscu pierwotnego pierścienia dla wizy czołgu ciężkiego. Z racji rozmiarów zastosowanej kazamaty, ta część kadłuba musiała zostać przebudowana w stosunku do nadwozia czołgu. Przedział bojowy mieścił swoje uzbrojenie główne, zapas amunicji do działa i tu również przebywało czterech członków załogi wozu. Uzbrojenie główne Panzerjäger Tiger Ausf. B była potężna armata 12m8 cm Panzerabwehrkanone 80 L/55 (długość zastosowanej lufy 7020 mm, czyli 55 kalibrów) o masie własnej 7000 kg (licząc to wraz z maską działa). Była to odmiana armaty przeciwpancernej PaK 44 tego samego kalibru. Lufa posiadała 40 bruzd prawoskrętnych. Zamek armaty klinowy. Działo to było montowane na masywnej podstawie, przytwierdzonej do wnętrza kadłuba u nasady kazamaty. Armata ta mogła się w zakresie pionowym przemieszczać od -7 stopni do +15 stopni, zaś w płaszczyźnie poziomej jej ruch wynosił po 10 stopni na każdą ze stron. Jej nastaw dokonywano za pomocą ręcznych manipulatorów na stanowisku celowniczego (działonowego). Oporopowrotnik pneumatyczny, odrzut działa po oddaniu strzału wynosił 870 mm. Urządzeniem celowniczym armaty PaK 80 był zamontowany po jej lewej stroni, celownik Winkelzielfernrohr 2/1, który był wyskalowany w zakresie do 4000 metrów dla pocisków przeciwpancernych oraz do 8000 metrów dla pocisków odłamkowo-burzących. Zasięg maksymalny strzału był określany na 12 200 metrów. Szybkostrzelność teoretyczna wynosiła oszałamiające 3 strzały na minutę. Żywotność działa zależności od używanej amunicji, określano od 1000 do nawet 2000 strzałów. Odpalanie działa odbywało się elektrycznie, poprzez naciśnięcie odpowiedniego przycisku, inicjującego elektryczny zapłon.
Jagdtiger w schemacie „Dunkelgelb”
Zasadniczo, do tego działa stosowane były dwa rodzaje pocisków – przeciwpancerne 12,8 cm PzGr 43 o masie 54,9 kg (nabój rozdzielnego ładowania zawierał 15 kg materiału miotającego, po strzale masa pocisku 28,3 kg, w tym 0,5 kg ładunku wybuchowego, długość 496,5 mm, prędkość początkowa pocisku w locie wynosiła 920 m/s) oraz pociski odłamkowo-burzące 12,8 cm SprGr 43 L5 o masie 51,8 kg (nabój rozdzielnego ładowania, zawierał 12,2 kg materiału miotającego, po strzale masa pocisku 28 k, w tym 3,6 kg ładunku wybuchowego, długość 623 mm, prędkość początkowa 750 m/s). Wystrzelony pocisk 12,8 cm PzGr 43 na dystansie 100 metrów potrafił przebić pancerz stalowy o grubości 223 mm, na odległości 500 metrów wartość ta wynosiła 212 mm płyty pancernej, na dystansie 1000 metrów wartość to około 200 mm, a po przebyciu 1500 metrów to wartość 189 mm stali pancernej. Na dystansie 2000 metrów przebicie pancerza wynosiło 178 mm stali pancernej. W warunkach poligonowych na dystansie do 1000 merów wartość trafień wynosiło niemalże 100%, zaś w warunkach bojowych na tym samym dystansie celność wynosiła już 68%. na odległości 1500 metrów w warunkach poligonowych celność wynosiła 85%, zaś w warunkach bojowych wartość ta spadała do 41%, ale tego typu parametr wiązał się z określoną sytuacją taktyczną, panującymi warunkami pogodowymi, wyszkoleniem załogi (a z tym Niemcy w ostatnim roku wojny mieli już coraz większe trudności), odpornością załogi na panujący stres, zaś nie wynikało to z czysto technicznych mankamentów zastosowanego uzbrojenia. Na dystansie 2000 metrów uzyskiwano w warunkach poligonowych 61% celności, natomiast w warunkach bojowych wynosiło to już zaledwie 22%. Strzelanie na dalszych odległościach do celów punktowych mijał się z większym celem, gdyż nawet w warunkach poligonowych wynosiła ona mniej niż 50%. Zapas przewożonych w kazamacie amunicji działowej wynosił 40 sztuk nabojów rozdzielnego ładowania (osobno przechowywane były pociski, a osobno ładunki miotające) i były one rozłożone na specjalnych stelażach, umieszczonych na bocznych ścianach pancernej kazamaty oraz kadłuba pojazdu w p0rzedziale bojowym, kilka dodatkowych naboi było zmagazynowanych na podłodze przedziału bojowego, bezpośrednio pod zamkiem klinowym działa.
Na stropie przedziału bojowego, przy stanowisku celowniczego, znajdował się obrotowy wyrzutnik Nahverteidigungswafe, służący do samoobrony na bliskich odległościach. Można było z niego wystrzeliwać granaty odłamkowe, dymne, sygnałowe i oświetlające.
Kadłub Jagdtigera uszkodzony podczas nalotu bombowego na zakłady w Nibelungenwerke 16 października 1944 roku, co pozwala na unikatowy widok wnętrza
W kazamacie przebywało czterech członków załogi. Z prawej strony armaty miejsce zajmował dowódca wozu, z lewej strony celowniczy. Za nimi miejsca zajmowali dwa ładowniczy (jeden ładował pociski, drugi ładunki miotające w łuskach).Dowódca wozu dysponował własnym, dużym, półkulistym włazem stropowym, zaś pozostali żołnierze zajmowali wewnątrz z użyciem dużych, dwudzielnych drzwi pancernych umieszczonych na tylnej ścianie kazamaty pancernej. Dowódca pojazdu posiadała dość dobre możliwości obserwacji. Obok włazu, z którego po jego uchyleniu mógł obserwować teren wokół wozu. Miał on też do dyspozycji także dwa peryskopy. Czołowy był obracalny o pełne 360 stopni, zaś boczny był stały. Oba zostały wyposażone w charakterystyczne daszkowe osłony. Ponadto z peryskopem przednim była sprzęgnięta lorneta nożycowa typu SF 14Z, którą wysuwano z wnętrza wozu przez specjalną uchylną klapkę i którą można było schować w przypadku zaistnienia ryzyka jej uszkodzenia. Celowniczy, obok wspomnianego już celownika optycznego, którego ruchoma pancerna osłona, znajdowała się na stropie kadłuba, również posiadał własny stały peryskop. Kolejne dwa peryskopy zostały oznaczone z tyłu kazamaty, umożliwiały one ładowniczym obserwację tylnej półsfery.
Pancerne działo samobieżne Sd. Kfz. 186 Panzerjäger Tiger Ausf. B w swojej standardowej odmianie posiadało długość całkowitą 10 654 mm, a sam kadłub posiadał długość 7527 mm, było więc pojazdem o sporych rozmiarach. Szerokość wozu wynosiła 3625 mm, wysokość wozu sięgała 2945 mm. Wóz ważył 75 200 kg, a nacisk jednostkowy na grunt wynosił (z zawieszeniem Henschela) 1,11 kg/cm2, bądź (z zawieszeniem od Porsche) 1,06 k/cm2. O dziwo nie jest tutaj do końca jasne czy masa 75 200 kg to masa wozu na pusto, czy z załoga, po zatankowaniu i załadowaniu amunicji. Jest to o tyle istotne, że sama amunicja działowa (pociski i ładunki miotające) to dodatkowa masa ponad 2000 kg (w angielskiej literaturze z lat 90.-tych znalazłem informacje o tym, że Jagdtiger na bojowo ważył prawie 82 000 kg), ale nie jest to informacja potwierdzona. Teoretycznie prędkość maksymalna wozu na utwardzonej drodze i na bardzo płaskim terenie wynosiła 34 km/h, lecz prędkość marszowa nie przekraczała 20 km/h, zaś w terenie wynosiła poniżej 14 km/h (niektóre dane mówią, że poniżej 10 km /h). Pojazd mógł pokonywać wzniesienia o kącie nachylenia 35 stopni, przekraczać rowy/okopy o szerokości do 1800 mm i wjeżdżać na pionowe ścianki o wysokości do 800 mm. Pojazd mógł także brodzić do głębokości 1700 mm. Ze względu na wysoką masę bojową wozu to katalogowe spalanie było określone na: po drogach utwardzonych to 800 litrów na 100 kilometrów oraz w terenie 1100 litrów na 100 kilometrów, to jak pokazały warunki bojowe po utwardzonych drogach ilość spalanej benzyny przekraczała 8,6 litra, w terenie o dość płaskiej powierzchni, przekraczała 12,3 litra na 1 kilometr przebytej trasy, zaś w trudniejszym terenie to było już ponad 15 litrów na 1 kilometr przebytej drogi. Dawało to więc w najlepszym razie 100 kilometrów drogi po drogach utwardzonych, zaś w terenie, w zależności od jego powierzchni od 70 kilometrów do zaledwie 35 kilometrów.. A po przeprowadzeniu remontu generalnego silnika wartość spalania nawet po drogach utwardzonych wartość spalania paliwa przekraczała już po 10 litrów na 1 kilometr przebytej drogi.
Jagdtiger z odkręconym i usuniętym dachem kazamaty, ukazującym ogromne rozmiary zamka działa kal. 12,8 cm
W toku trwania produkcji seryjnej w działach samobieżnych nanoszono niewielkie poprawki, związane głównie z rozmieszczeniem narzędzi czy mocowań. W listopadzie zrezygnowano z montowania na tylnej części kazamaty lewarka o nośności 20 000 kg, uznając go za mocno nieprzydatny. W styczniu 1945 roku zaczęto przytwierdzać do ścian bocznych kazamaty po sześć, a nie jak po cztery zaczepy mocujące dla zapasowych ogniw gąsienic. W lutym na stropie kazamaty pojawiły się zaczepy dla montażu lekkiego dźwigu. Część pojazdu otrzymała również przymocowaną do stropu przedziału silnikowego, podstawę do strzelań przeciwlotniczych dla uniwersalnego karabinu maszynowego Maschinengewehr 42 kalibru 7,92 mm.
Produkcja seryjna i dostawy wozów
Zamek armaty wozu Jagdtiger
Niemieckie działa samobieżne Jagdtiger były montowane w Austrii, w zakładach Nibelungenwerke w St. Valentin, gdzie miał miejsce montaż końcowy pojazdów. Ich kadłuby oraz koła napędowe powstawały natomiast w pobliskich zakładach Eisenwerke Oberdonau w Linz (tam też znajdowały się huty stali). Pozostałe podzespoły sprowadzono z innych zakładów rozmieszczonych głównie na terytorium Austrii (Graz, Steyr, Ternitz), ale także innych obszarów III Rzeszy Niemieckiej (działa i ich maski pancerne były wykonywane przez zakłady Berthawerke, zlokalizowane w Wrocławiu).
Jak już wspomniano, pierwsze dwa egzemplarze dział samobieżnych Jagdtiger powstały w lutym 1944 roku, kolejne trzy wozy w lipcu, następne trzy w sierpniu. Tylko tych pierwszych 8 egzemplarzy posiadało pancerz pokryty pastą antymagnetyczną Zimmerit. We wrześniu 1944 roku w zakładach Nibelungenwerke wykonano osiem wozów, przy czym egzemplarz o numerze 305012 był ostatnim wozem, posiadający zawieszenie produkcji Porsche. Łącznie zbudowano 11 egzemplarzy dział samobieżnych posiadających tego typu zawieszenie (wozy o numerach 305001 oraz od 305003 – 305012). Zaś pozostałe wozy posiadały zawieszenie produkcji Henschela.
Grubości pancerza dla Jagdtigera
W październiku wobec drastycznego pogorszenia się sytuacji wojennej oraz gospodarczej III Rzeszy Niemieckiej, zaczęto otwarcie wyrażać pogląd, że dalsza produkcja tak pracochłonnego i materiałochłonnego wozu ma w ogóle dalszy sens, ostatecznie jednak podtrzymano zamówienie na dostawę pierwszych 150 seryjnych egzemplarzy wozów, choć przez jakiś czas wydawać się mogło, że zakłady Nibelungenwerke będą w ich miejsce wytwarzać czołgi średnie Panther oraz czołgi ciężkie Tiger II, których linie montażowe były przygotowywane koło Linzu. Ciężki nalot bombowy na zakłady Steyr-Daimler-Pusch w dniu 16 października 1944 roku poważnie jednak zdezorganizował prace związane z rozwinięciem fabrykacji najnowszych dział. Ostatecznie w tym miejscu w październiku, wykonano tylko 9 egzemplarzy wozów Jagdtiger, natomiast w listopadzie kolejnych 6 egzemplarzy. W grudniu osiągnięto najlepszą kompletację wozów, budując 20 egzemplarzy. Ostatecznie, łącznie w 1944 roku powstało 51 egzemplarzy dział samobieżnych 12,8 cm Panzerjäger Tiger Ausf. B. Adolf Hitler był szczerze zainteresowanym nowym ciężkim działem samobieżnym i będącym pod wrażeniem jego teoretycznych możliwości (potężna armata i silne opancerzenie), nakazał na początku 1945 roku, kontynuowanie produkcji wielkoseryjnej miało wyjść spoza tych pierwotnie zamówionych 150 egzemplarzy. Docelowo do wiosny 1945 roku wytwarzać miano 25 pojazdów miesięcznie, okresowo zwiększając te możliwości do nawet 40 wozów (co planowano zwiększyć na marzec 1945 roku). Oczywiście, założenia te mogły pozostać tylko na papierze. Spowodowane było coraz to gorszą sytuacją – do stycznia 1945 roku siły Armii Czerwonej zmusiły lub zajęły większość zakładów rozlokowanych na Śląsku, Pomorzu oraz w Prusach Wschodnich, które programem kooperacyjnym były związane przy wytwarzaniu części i podzespołów do ciężkich dział samobieżnych Jagdtiger (na przykład pancerne maski do armat kalibru 128 mm, które były odlewane we Wrocławiu, tam też wykonywane były same armaty). Od tej chwili Nibelungenwerke mogły do składania ostatecznego dział samobieżnych Jagdtiger, musiały wykorzystać ze zgromadzonych w magazynach części i podzespołów. W styczniu 1945 roku powstało raptem 10 egzemplarzy wozów, w lutym jeszcze 13 egzemplarzy, natomiast już w marcu tylko 3 wozy (nalot amerykańskich samolotów bombowych z dnia 23 marca poważnie zdewastował fabrykę). Ponieważ obszar Linzu oraz zakłady produkcyjne Steyr-Daimler-Pusch niemalże do ostatnich dni trwania II Wojny Światowej w Europie pozostawały w rękach niemieckich, dalej starano się kompletować wozy, co udało się jeszcze w kwietniu, kiedy zbudowano jeszcze 8 ostatnich wozów. Wedle innych informacji, zdołano skompletować 7 pojazdów Jagdtiger, zaś na początku maja 4 ostatnie sztuki (ich numery seryjne: 305085 – 305088). Dlatego kwestia skali produkcji w okresie kwiecień-maj 1945 roku pozostaje otwarta. W tym czasie Nibelungenwerke miały już nie posiadać zapasów dział przeciwpancernych 12,8 cm PaK 80 L/55, w związku z czym na czterech ostatnich pojazdach miały zostać zamontowane armaty przeciwpancerne 8,8 cm PaK 43 L/71, znane z dział samobieżnych/niszczycieli czołgów Jagdpanther. Trudno jednoznacznie wskazać, ile faktycznie wozów Jagdtiger, które zostały wykonane w ostatnich tygodniach wojny oraz jakie posiadały uzbrojenie, oryginalne czy też zmienione. Wiadomo natomiast, że w wozie 305083, armata przeciwpancerna kalibru 128 mm. Liczbę 11 egzemplarzy traktować można jako maksymalną, przyjmując się również 8 dział. Łącznie w 1945 roku wyprodukowano w zależności od sumy – 34 działa samobieżne Jagdtiger lub 37 egzemplarzy Jagdtiger. Ostatecznie łączna ilość wyprodukowanych wozów Jagdtiger wynosi w zależności od danych – 85 egzemplarzy lub 88 egzemplarzy.
Schemat produkcji Jagdtigera pokazujący masywny przedni pancerz kazamatowy
Wkrótce po uruchomieniu produkcji rozpoczęła się także wysyłka sprzętu do jednostek wojskowych. Pierwsze dwa modele prototypowe służyły do testów. Armia w czerwcu 1944 roku wykazywała na stanie tylko jedne z tych wozów, który został skierowany 30 czerwca na poligon przeciwpancerny w okolicach Mławy. W sierpniu wysłano tam trzy kolejne pojazdy odebrane z zakładów (termin skierowania – 28 sierpnia). Wydaje się, że działa Jagdtiger nie przebywał na wielkim poligonie jednostek Panzerjäger zbyt długo i wkrótce odesłano je na zachód, do Panzer-Erstaz und Ausbildung-Abteilung 500 w Fallingbostel. We wrześniu wojsko odebrało 6 dział z czego trzy z podwoziami typu Porsche, skierowano 5 października do Döllersheim w Austrii, gdzie docelowo miał znajdować się poligon szkoleniowy dział Jagdtiger, dwa inne zaś, z podwoziami Henschel, przekazano 6 października do pierwszej jednostki operacyjnej mającej użytkować nowy model broni, czyli schwere Panzerjäger-Abteilung 653 (653. Ciężki Batalion łowców Czołgów). W październiku armia odebrała pierwsze 9 egzemplarzy dział samobieżnych, ale do jednostek wysłano jedynie 6 pojazdów – jeden został skierowany 14 października 1944 roku na poligon artyleryjski koło Putlos, 5 egzemplarzy pojazdów pomiędzy 18, a 23 października wysłano do 653. Ciężkiego Batalionu Łowców Czołgów. W listopadzie odebrano 9 pojazdów, natomiast, jeżeli chodzi o wysyłki do jednostek bojowych, to 8 listopada jeden pojazd został skierowany na poligon w Döllersheim, natomiast między 18, a 24 dniem tego miesiąca do schwere Panzerjäger-Abteilung 653 wysłano kolejne 7 egzemplarzy (razem batalion posiadał na swoim wyposażeniu 14 egzemplarzy wozów Jagdtiger). W grudniu wojsko odebrało 16 dalszych wozów, ale do końca roku łącznie tylko 7 pojazdów zostało przekazanych na stan 653. Ciężkiego Batalionu Łowców Czołgów. Łącznie zatem spośród 51 egzemplarzy, które zostały wyprodukowane w 1944 roku, wedle posiadanych wykazów tylko 30 wozów zostało odnotowane, jako maszyny przekazane do jednostek bojowych, z czego 21 wozów trafiło właśnie do 653. Ciężkiego Batalionu Łowców Czołgów, z czego 7 wozów posiadało konstrukcji Porsche.
12,8 cm PaK 44 (PaK 80) L/55
W pierwszej połowie stycznia 1945 roku do schwere Panzerjäger-Abteilung 653 skierowano kolejne 15 egzemplarzy wozów Jagdtiger, na poligon w Putlos zaś skierowano 1 pojazd. Uwzględniając wcześniejsze dostawy sugerować to powinno, że batalion łowców czołgów powinien na swoim stanie dysponować 36 egzemplarzami dział samobieżnych Jagdtiger, jednak w rzeczywistości jej potencjał był wyższy, gdyż posiadano 41 pojazdów (z 42 wozów, które zostały otrzymane, jeden szybko utracono bezpowrotnie). Oznacza to, że już wcześniej, bądź pod koniec grudnia 1944 roku lub na początku stycznia 1945 roku do jednostki przekazano także 6 pojazdów wcześniej skierowano do Putlos i Döllersheim jako wozy przeznaczone do szkolenia, wypełniając nimi luki w wyposażeniu dla batalionu liniowego.
W styczniu i lutym 1945 roku dalszych wysyłek nowych pojazdów do jednostek liniowych nie było. Niemniej w Döllersheim zebrano w lutym pierwszych 5 ciężkich dział szturmowych Jagdtiger dla kolejnego batalionu ciężkich łowców czołgów. Jednak dopiero począwszy od 3 marca zaczęto wozy Jagdtiger dostarczać do drugiego batalionu wskazanego do przezbrojenia na nie – schwere Panzerjäger-Abteilung 512. Łącznie w marcu batalionowi zostało przekazanych 29 egzemplarzy pojazdów (były to pojazdy wyprodukowane w końcu grudnia, w styczniu, w lutym i w marcu ostatnie wozy). Łącznie więc między czerwcem 1944 roku, a końcem marca 1945 roku do jednostek, tak bojowych, jak i szkolnych, wysłano łącznie 75 egzemplarzy dział samobieżnych Jagdtiger.
Amunicja 12,8 cm
Dokładny przydział pojazdów w ostatnich tygodniach wojny jest natomiast trudny do odtworzenia. W połowie kwietnia raportowano, że 653. Ciężki Batalion Łowców Czołgów może liczyć na 3 lub 4 pojazdy tytułem uzupełnień. Pod koniec kwietnia 1945 roku w zakładach Nibelungenwerke znajdowała się część załóg tej jednostki, przysłana tu po nowe pojazdy. Nie otrzymała ich jednak do końca wojny. Z drugiej strony wedle W. Schneidera („Tigers in Combat II”) po 6 nowych pojazdów jeszcze w dniu 2 maja 1945 roku w zakładach miała się zgłosić grupa czołgistów z schwere SS-Panzer-Abteilung 501 (taktycznie jednostka ta podporządkowana była 1. Dywizji Pancerne SS „Leibstandarte SS Adolf Hitler”), która kilka takich dział jednak otrzymała. W walce użyła ona co najmniej dwóch dział samobieżnych Jagdtiger, dwa lub cztery dalsze takie pojazdy zostały przyłączone do oddziału Waffen-SS, obsadzone czołgistami z schwere Panzerjäger-Abteilung 653. Natomiast pozostałe załogi z 653. Ciężkiego Batalionu Łowców Czołgów pozostawały w fabryce do dnia 4 maja, gdy zaprzestała ona dalszej pracy. Wówczas na rozkaz podporucznika Kippenberga 8 niemalże gotowych dział samobieżnych Jagdtiger miało jakoby zostać tam wysadzonych w powietrze.
Użycie bojowe
Panzerjager auf Tiger II z 512. schwere Panzerjäger-Abteilung pod koniec 1944 roku
Ciężkie działa samobieżne Panzerjäger Jagdtiger były używane w Wehrmachcie w bardzo podobny sposób jak nieco wcześniejsze modele tego typu, czyli Jagdpanther i Ferdinand/Elefant. Formowano z nich samodzielne bataliony odwodowe wyższego dowództwa, które na poziomie taktycznym podporządkowywano wielkim jednostkom na kluczowych kierunkach działań. Tak jak bataliony czołgów ciężkich, jednostki takie dzieliły się na sztab i kompanię sztabową (tutaj z plutonem przeciwlotniczym, plutonem saperów i plutonem rozpoznawczym), trzy kompanie liniowe, kompanię remontową i kompanię zaopatrzeniową.
20 czerwca 1944 roku na bazie Panzerjäger-Erstaz und Ausbildung-Abteilung 7 w Munich utworzono, p[od dowództwem kapoitana Konrada Rehnitza, pierwszą kompanię szkoleniową dla dział samobieżnych Jagdtiger (w październiku została ona przekształcona w 2. Kompanię schwere Panzerjäger-Abteilung 653). Drugą kompanię szkoleniową powołano później także w Freistat w Austrii, na bazie Panzerjäger-Erstaz und Ausbildung-Abteilung 17 (dowodził nią porucznik Karl Seitz). Z założenia nie były to pododdziały bojowe.
Przechowywanie amunicji w kazamacie Jagdtigera
Pierwszą jednostką bojową, wskazaną do przezbrojenia w ciężkie wozy Jagdtiger był schwere Panzerjäger-Abteilung 653. 653. Ciężki Batalion Łowców Czołgów powstał jeszcze w 1943 roku, kiedy to uzbrojono go w wozy 8,8 cm Panzerjäger Tiger (P) Ferdinand. W latach 1943-1944 walczył on na froncie wschodnim, został tymczasowo wycofany do Austrii, do St. Valentin, gdzie przeprowadzano modernizację posiadanych wozów bojowych. Jednak z kompanii prowadziła wówczas działania bojowe we Włoszech. W sierpniu 1944 roku jednostka ta, ponosząc bardzo ciężkie straty, została wycofana do centralnych ziem Polskich i znalazła się w rejonie Krakowa. Ostatnie wozy zmodernizowane – Elefant zostały zebrane w 2. Kompanii, która stała się wkrótce jednostką w pełni samodzielną, jesienią zaś została przemianowana na 614. Ciężką Kompanię Łowców Czołgów. Resztę batalionu wycofano do Niemiec.
Na początku września personel 653. Ciężkiego Batalionu łowców Czołgów został zebrany w Fallingbostel (Sztab, 1. i 3. Kompania), gdzie mieścił się odpowiedzialny za prowadzenie szkolenia wszystkich załóg czołgów Tygrys 500. Szkolno-Zapasowy Batalion Pancerny, czyli Panzer-Erstaz und Ausbildung-Abteilung 500, który miał okazję po raz pierwszy zapoznać się z nowymi pojazdami. W dniach 3-20 września załogi wykonywały pierwsze jazdy zapoznawcze. Następnie w dniu 21 września żołnierze ci zostali przetransportowani do dobrze już znanego sobie Linzu, w pobliże zakładów produkcyjnych dział dla wozów Jagdtiger, Stąd dowożono je do zakładów Nibelungenwerke, gdzie pomagali przy ich montażu oraz odbiorze technicznym wozów bojowych, poznając ich konstrukcję oraz zasady prawidłowego użytkowania. Tymczasem w dniu 16 października 1944 roku zakłady te stały się celem ciężkiego nalotu bombowego, dokonanego przez amerykańskie samoloty strategiczne, które dokonały relatywnie sporych zniszczeń, poważnie uszkadzając kilka korpusów dział samobieżnych na linii montażowych wozów Jagdtiger, a nade wszystko opóźniając znacząco prowadzone prace, co miało swoisty wpływ na ukompletowanie struktur 653. Ciężkiego Batalionu Łowców Czołgów. 1 listopada 1. i 3. Kompania zostały przeniesione na poligon Döllersheim, gdzie do 17 listopada gdzie wykorzystując już otrzymane wozy, trenowano strzelanie z dział oraz szkolono kierowców wozów.
Zmodyfikowany Jagdtiger z działem o długości L/66 i kalibrze 12,8 cm
W tym okresie dowódcą schwere Panzerjäger-Abteilung 653 był major Rudolf Grillenberger, dowódca 1. Kompanii porucznik Werner Haberland, 2. Kompanii porucznik Robert Wiesenfarth (nowa kompania poza jednostką), natomiast 3. Kompanii był porucznik Franz Kretschmer. Kompanią remontową dowodził kapitan Helmut Ulbricht, kompania zaopatrzeniową zaś porucznik Karl Schulte. Teoretycznie cały batalion powinien dysponować łącznie 45 wozami Jagdtiger, w tym 3 wozami znajdującymi się w dowództwie batalionu (miały być to wozy w odmianie dowódczej, al ponieważ nie zostały one dostarczone, znajdowały się tam także półgąsienicowe transportery opancerzone Sd. Kfz. 251/6) oraz trzema kompaniami, każdej po 14 pojazdów każda (wód dowódcy i zastępcy dowódcy kompanii, trzy plutony po cztery wozy bojowe, etat wedle K.St.N. 1176). Ponadto batalion dysponował bardzo silną kompanią dowodzenia (z plutonem rozpoznawczym i saperach na półgąsienicowych transporterach opancerzonych Sd. Kfz. 251) oraz dwoma plutonami przeciwlotniczymi, uzbrojonymi w czołgi przeciwlotnicze Flakpanzer IV (były to: 4 wozy 3,7 cm Flakpanzer IV oraz 4 wozy 2 cm Flakpanzer IV – jednakże plutony te dotarły do wyznaczonych jednostek dopiero 10 stycznia 1945 roku: w batalionie występowały ponadto 3 półgąsienicowe wozy przeciwlotnicze Sd. Kfz. 7/1). Kompania remontowa otrzymała z kolei 5 pojazdów pomocy techniczne Bergepanther.
Właz dowódcy w prawym przednim rogu Jagdtigera ze stałym peryskopem, a także dodatkowy właz dla dalmierza stereoskopowego
7 grudnia w Döllersheim zostały zebrane załogi dla 7 sprawnych w tym czasie pojazdów z 1./s. Pz.Jg.Abt. 653 i wysłano je koleją na front zachodni, podobnie jak kompanię remontową batalionu. Wkrótce załadowano dowództwo i resztę 1. Kompanii oraz 3./s.Pz.Jg.Abt. 653 i także zepchnięto je na zachód (łącznie batalion posiadał 28 wozów, w tym 7 pojazdów posiadających zawieszenie Porsche o numerach 305006-305012). Było to rozwiązanie z przygotowaniami Grupy Armii B do operacji „Jesienna Mgła”, czyli niemieckiej operacji ofensywnej w Ardenach. Postanowiono tutaj sprawdzić w niej również najnowsze wozy bojowe, jakimi dysponował Wehrmacht. Okazało się jednak, że z powodu licznych zniszczeń na szlakach kolejowych oraz dużego zatłoczenia linii składami innych jednostek, dotarcie batalionu na wyznaczony rejon wyjściowy nie będzie możliwy na pierwotnie wyznaczony czas (rejon operacyjny pod Eifel do 15 grudnia zdołała dotrzeć wyłącznie kompania remontowa). Tymczasem kolejowe eszelony transportujące pojazdy pancerne utknęły w rejonie Wengerohr, a następnie dość powoli przesuwały się n zachód. Dopiero w dniu 21 grudnia, a zatem gdy cała ofensywa w Ardenach trwała już 6 dzień, pierwsze elementy liniowe batalionu dotarły w rejon Eifel. Jednakże w OKW (Ober Kommando Wehrmacht) uznało, że schwere Panzerjäger-Abteilung 653 nie zostanie użyty w południowej Belgii, ale wraz z niemiecką 10. Dywizją Pancerną SS i kilkoma innymi związkami taktycznymi zostanie użyta podczas drugiej niemieckiej operacji ofensywnej na froncie zachodnim zimą przełomu 1944, a 1945 roku, a zatem operacji „Nordwind” w Alzacji i Lotaryngii, gdzie do ataku szykowały się wówczas wojska Grupy Armii G. Stąd też w dniu 23 grudnia 653. Ciężki Batalion Łowców Czołgów otrzymał nowy rozkaz – udania się do Zweibrücken i podporządkowania wspomnianej grupie armii. Nie było to jednak łatwe – ofensywa w Ardenach wymagała stałego zaopatrzenia i nowych sił, co angażowało wszystkie siły logistyczne, szlaki zaopatrzeniowe zaś stały się celem dla lotnictwa sił alianckich, które chciało tutaj maksymalnie spowolnić lub mocno docelowo sparaliżować niemieckie zaplecze. W czasie trwania redyslokacji, w dniu 25 grudnia, jeden z transportów batalionu, wiozący pojazdy kołowe, został zaatakowany przez lotnictwo przeciwnika pod pechowym Wengerohr, ponosząc duże straty. Generalnie z powodu problemów z transportem kolejowym . Szybkie wykonanie rozkazów o zmianie podporządkowania okazało się tutaj niezwykle trudne. Część oddziału rozpadało się i podążało do rejonów przeznaczenia o własnych siłach. Tak czy inaczej, gdy 1 stycznia 1945 roku Niemcy rozpoczęli działania ofensywne pod kryptonimem „Nordwind”, 653. Ciężki Batalion Łowców Czołgów jeszcze nie dotarł na linię frontu, a jego eszelony były rozrzucone po połowie Nadrenii. Przerzut w nowy rejon okazał się niemalże dla jednostki katastrofalny – bez oddania jednego strzału, ponad 40% posiadanych pojazdów pancernych wyszło z użycia z powodów defektów technicznych.
Dach Jagdtigera skierowany do tyłu. Właz dowódcy pojawia się w lewym dolnym rogu obrazu, a przesuwana osłona lunety celowniczej strzelca znajduje się w prawym dolnym rogu. Okrągły otwór bezpośrednio za osłoną lunety strzelca to port dla Nahverteidigungswaffe (broni obrony bliskiej)
Zanim jeszcze jednostka weszła do walki ujawnił się szereg poważnych problemów eksploatacyjnych dział samobieżnych Jagdtiger. Podobnie jak czołgi ciężkie Tiger II miały one wady konstrukcyjne i materiałowe przekładni bocznych i problemy ze sprzęgłami, a tutaj doszło jeszcze poważne problemy a mocno awaryjnym układem zawieszenia od Porsche (7 pojazdów). Zresztą i zawieszenie od Henschela nie radziło sobie lepiej ze zbyt przeciążonym wozem w czasie jazdy terenowej, ponieważ z tego powodu często deformacji ulegały pasy gąsienic, łamały się często szpile. Zawodziły tutaj, niemalże tradycyjnie niemieckie silniki w c9iezkich pojazdach pancernych. Stwierdzano przypadki sabotażu (opiłki w filtrach). Nawet jazda w pełni sprawnym wozem Jagdtiger była dla jego załogi sporym wyzwaniem, ponieważ marsz był bardzo utrudniony. Pojazd spalał gigantyczne ilości paliwa, należało podczas jazdy unikać nawet niewielkich strumieni, a nieliczne mosty mogły wytrzymać masę ponad 80-tonowego monstrum. Chaos panujący na kolei wymusił przemarsze o własnych siłach, co z kolei mocno pochłaniało tak cenne wówczas paliwo. Zastosowana amortyzacja pozostawiała wiele do życzenia, działa ciągle rozregulowywały się pod wpływem powstających wstrząsów. Wskazano także na fakt, że z powodu rozdzielnej amunicji pojazdy posiadały stosunkowo niską szybkostrzelność. Z tego powodu szybko okazało się, że pojazdy te samodzielnie lub w małych grupach nie mogły ze sobą walczyć, ponieważ posiadały niską wartość bojową.
W dniu 9 stycznia 1945 roku meldowano o paraliżu batalionu, który odważył się przebyć dystans 90 kilometrów dzielący Wengerohr i Boppard na gąsienicach swych dział samobieżnych. W efekcie dwa wozy Jagdtiger znajdowały się w gotowości bojowej w rejonie Boppard. Dwa kolejne w Emmelshausen miały zepsute silniki. Kolejne dwa, w Gödenroth, wyeliminowały problemy ze sprzęgłem i układem chłodzenia. W Briedel stały trzy pojazdy – jeden z zepsutym silnikiem i pompą olejową, drugi z zepsutą elektryką i chłodnicą, trzeci z zepsutym silnikiem oraz transmisją. W Wengerohr nadal znajdowały się trzy wozy Jagdtiger – dwa z uszkodzonymi silnikami oraz problemami z ciśnieniem oleju, jeden z zepsutym układem napędowym. Pojazdy w Wengerohr starała się wprawdzie naprawić obecna tam kompania remontowa, ale było to, o tyle trudne, że w tym momencie na stanie nie posiadała odpowiedniego dźwigu.
Układ stereoskopowego dalmierza strzelca. Należy zauważyć, że zamek jest błędnie pokazany jako otwierający się w dół, a nie w lewo
Mimo wszystko wraz z nowym 1945 rokiem nastąpi wreszcie debiut bojowy najnowszej broni Wehrmachtu. 1 stycznia na pasie natarcia 17. Dywizji Grenadierów Pancernych SS „Götz von Berlichingen” pod Medelsheim gdzie użyto raptem dwóch wozów z 3./s.Pz.Jg.Abt. 653 . Wozy te wspierały swoim ogniem SS-manów pod Rimling. Kolejne 4 pojazdy udało się wprowadzić do walki w rejonie 4 stycznia, gdzie tym razem były to wozy z 1./s.Pz.Jg.Abt. 653. tutaj też zanotowano pierwszą stratę bojową, ponieważ 9 stycznia w wyniku eksplozji amunicji Jagdtiger wyleciał w powietrza wraz z całą załogą 9numer taktyczny 134, numer fabryczny 305024). Nie do końca wiadomo z jakiego powodu doszło do tej eksplozji – wedle jednej wersji, to przebicie pancerza przez pancerzownicę M1 Bazooka, który zdołał przebić pancerz. Przez kilka kolejnych dni sprawnych było jedynie kilka pojazdów. Wykorzystywane były one w roli klasycznych dział szturmowych, co oznacza, że znajdując się kilka kilometrów od linii frontu, ogniem stromotorowym, prowadziły one na wykryte amerykańskie stanowiska bojowe. Dwa wozy Jagdtiger wzięły udział w walkach pod Lauterburg, wspierając swoim ogniem żołnierzy z 10. Dywizji Pancernej SS „Frundsberg”. Walki w tym rejonie miały w sobie pewien element mocno symboliczny, oto bowiem w 1939 roku zainicjowano w Niemczech program ciężkiego działa samobieżnego, zdolnego niszczyć umocnienia Linii Maginota. Projekt ten po ponad pięciu latach wydał wreszcie swój owoc w postaci właśnie Jagdtiger. I oto teraz przyszło mu zadebiutować właśnie na pograniczu francusko-niemieckim, dokładnie tym miejscu, w którym widzieli je w 1939 roku niemieccy planiści. 17 stycznia dwa wozy Jagdtiger zostały użyte w ostrzale schronów bojowych pod Auenheim, niszcząc 6 z nich. W dniu 18 stycznia 1945 roku wystrzelono łącznie 56 sztuk pocisków (w tym 10 sztuk przeciwpancernych), niszcząc kolejne schrony bojowe. Potężnej sile demolującej pocisków kalibru 128 mm nie mogły się oprzeć nawet kopuły pancerne.
Tymczasem „afera” z redyslokacją batalionu wymusiła w połowie stycznia przybycie do jednostki komisji złożonej z podpułkownika Johannisa z Generalnego Inspektoratu Wojsk Pancernych oraz przedstawicieli Henschela i Maybacha. Ocenili oni, że podwozia, pochodzące z czołgów ciężkich Tiger II są nadmiernie przeciążone, a załogi wozów są niedostateczni przeszkolone w obsłudze sprzętu, kierowcy zaś swoimi brakami w wyszkoleniu doprowadzają do licznych uszkodzeń skrzyni biegów i sprzęgieł. Nakazano wznowienie dalszego szkolenia i opracowanie odpowiednich instrukcji, mocno krytykując wcześniejsze przygotowanie, które zostały opracowane w Nibelungenwerke. Johannis skrytykował również przedstawicieli zakładów Henschela, którzy najprawdopodobniej nie zdawali sobie sprawy, jakie poważne wady posiada produkt, który został przez nich przekazany niemieckiemu wojsku.
Jagtiger z Spz. Jg. Abt. 653, Niemcy, 1945 rok
Mocno ograniczona sprawność techniczna wozów i problemy z ich transportem sprawiły, że tylko część z nich przebywała w rejonie pola bitwy. Kompletne rozproszenie jednostki dobrze ukazują meldunek z dnia 22 stycznia 1945 roku. Tego właśnie dnia 5 wozów Jagdtiger, które znajdowały się w pasie natarcia XXXIX Korpusu Pancernego, z czego 4 wozy znajdowały się w gotowości bojowej, 8 kolejnych dział Jagdtiger znajdowało się w okolicach miejscowości Bühl (4 wozy sprawne, 2 wozy w krótkiej naprawie, 2 wozy z długotrwałej naprawie). Tam też zgrupowane zostały wszystkie czołgi przeciwlotnicze Flakpanzer IV (8 egzemplarzy). 5 pojazdów było transportowanych z Saarpfalz, 4 następne wozy oczekiwały na rozładunek w miejscowości Zweibrücken (3 wozy sprawne, wraz z nimi 3 wozy techniczne Bergepanther). 10 wozów gotowych do działań znajdowało się Mosel-Rhine (wraz z czołgami zabezpieczenia technicznego). W kolejnych dniach większość batalionu zostało zebrane pod Offendorf i przeprawiona promami przez Ren, na własny przyczółek, ale ostatecznie nie zostały one tam użyte w walce.
Ważnym wydarzeniem było przybycie 23 stycznia 2./s.Pz.Jg.Abt. 653Dotąd formowanej osobno, co wyraźnie wzmocniło siły całego batalionu. Nadal jednak posiadał on nadal mocno niekompletne służby logistyczne, brakowało części transporterów, ciągników półgąsienicowych i samochodów ciężarowych. Zresztą i 2. Kompania przybywała stopniowo, gdzie dopiero w pierwszych dniach lutego docierając w całości na linię frontu. 1 lutego cały batalion posiadał ogółem 41 egzemplarzy dział samobieżnych Jagdtiger, z czego 22 maszyny były sprawne technicznie, ale brakowało trzech wozów dowodzenia, które były przewidziane dla kompanii sztabowej. W tej sytuacji, została ona wyposażona w 3 półgąsienicowe transportery opancerzone Sd. Kfz. 251/6 w wersji dowodzenia. Ogólna liczebność batalionu wynosiła: 29 oficerów, 5 urzędników, 271 podoficerów, 628 żołnierzy oraz 13 Hiwi – razem 1000 żołnierzy, co czyniło ją stosunkowo dużą jednostką.
5 lutego 1945 roku batalion znalazł się w nowym rejonie operacyjnym, pod Landau. Znajdowało się tam 11 dział samobieżnych, z czego 10 wozów było sprawne. Pomiędzy Boppard i Briedel znajdowało się łącznie 8 wozów Jagdtiger (1 sprawny techniczne, 4 wozy na krótkich naprawach, zaś 3 wozy na naprawach długich). Kolejny, pojedynczy, meldowany jako sprawny wóz, znajdował się w St. Ingbert. 19 egzemplarzy wozów Jagdtiger (9 sprawnych, 4 w krótkich naprawach, 6 w długich naprawach), znajdowało się w rejonie Bühl. Wreszcie ostatnie dwa działa samobieżne Jagdtiger przemieszczały się dopiero koleją z austriackiego poligonu pod Döllersheim. Niemcy mieli poważne problemy logistyczne Działa samobieżne Jagdtiger wymagały tutaj użycia szeregów agregatów, tymczasem brakowało w praktyce wszystkich zamiennych części, odpowiednich narzędzi i dobrze przeszkolonych mechaników, dla tak skomplikowanych technicznie wozów. Bardzo złe doświadczenia z eksploatacji wozów sprawiły, że znacząco opóźniła się wysyłka pierwszych dział dla 512. Batalionu – najpierw wozy zostały skierowane ponownie do zakładów w celu dokonania w wozach niezbędnych ulepszeń. Do głównych wad wozów Panzerjäger Jagdtiger zaliczono: duża awaryjność układu sterowania, problemy z transmisją, zwłaszcza z jego przekładniami.
Tymczasem niemalże cały luty upłynął 653. Ciężkiemu Batalionowi Łowców Czołgów dość spokojnie. Bowiem to siły niemieckie, znajdujące się w tym czasie na terytorium Alzacji i Lotaryngii, to one były siłą decydującą, ponieważ siły amerykańskie i francuskie były przede wszystkim okopane. Stąd liczne awarie techniczne i wyzwania, jakie towarzyszyły niemieckim żołnierzom przy obsłudze dział samobieżnych Jagdtiger, nie skutkowały stratami bezpowrotnymi. W lutym 653. Ciężki Batalion Łowców Czołgów miał raptem jednego zabitego żołnierza i dwóch rannych. 1 marca 1945 roku w jednostce służyło 29 oficerów, 272 podoficerów, 5 urzędników, 681 żołnierzy, 13 Hiwi, razem było to ciągle 1000 żołnierzy. Raportowano na wyposażeniu 39 ciężkich niszczycieli czołgów Jagdtiger (z czego aż 31 maszyn było sprawnych technicznie), 4 wozy techniczne Bergepanther, 8 czołgów przeciwlotniczych Flakpanzer IV, 14 półgąsienicowych transporterów opancerzonych.
Dwa podstawowe kadłuby Jagdtiger pokazujące oczywiste różnice w ilości obróbki wymaganej dla każdego kadłuba. Kadłub z zawieszeniem Porsche (po lewej) wyraźnie wymagał mniej cięcia niż kadłub z zawieszeniem Henschel (po prawej)
Batalion na początku marca 1945 roku przybył pod Hagenau, a zatem nadal pozostawał w rejonie działań 1. Armii. Pojazdy te były wykorzystywane jako typowa artyleria samobieżna, bowiem donośność ich dział sięgała kilkunastu kilometrów. Wedle wykazu z dnia 10 marca 653. Ciężki Batalion Łowców Czołgów miał 23 oficerów, 7 urzędników, 217 podoficerów, 798 żołnierzy, 41 wozów Jagdtiger, 4 czołgi przeciwlotnicze 3,7 cm Flakpanzer IV oraz 4 wozy 2 cm Flakpanzer IV, 4 wozy techniczne Bergepanther, 14 półgąsienicowych transporterów opancerzonych Sd. Kfz. 251.
W połowie marca 1945 roku, wobec gwałtownego pogorszenia się sytuacji operacyjnej spowodowanej nową amerykańską ofensywą i przełamaniem Wału Zachodniego, batalion został wprowadzony do bezpośredniej walki. W walkach prowadzonych w rejonie Morsbronn oraz Höllenhof w dniach 15-16 marca, gdzie 3. Kompania utraciła wówczas bezpowrotnie 5 wozów Jagdtiger, w tym pojazdy o numerach taktycznych 301, 332 i 314 (ostatni to wóz z zawieszeniem od Porsche, który został wysadzony w powietrze przez własną załogę z powodu niemożności jego ewakuacji po defekcie technicznym). Atak został wykonany w ciągu dnia spotkał się z gwałtowną reakcją amerykańskiej artylerii i lotnictwa, myśliwce bombardujące zaatakowały niemieckie pojazdy uszkadzając je i uniemożliwiając ich ewakuację na tyły. 1./s.Pz.Jg.Abt. 653 walczyła w tym czasie pod Gunstett i Surbourg, powspiera w toczącej się walce piechotę z 47. Dywizji Grenadierów Ludowych. Bardzo intensywne działania bojowe, oczywiście przyczyniały się do lawinowo rosnącego wzrostu awarii w tych ciężkich maszynach – aż 21 dział Jagdtiger trzeba było odholować na tyły. Do dnia 18 marca w rejonie Hagenau utracone bezpowrotnie 7 pojazdów. Wkrótce z powodu niemożności ewakuacji na tyły, wysadzono w powietrze kolejny wóz.
Podwozie Jagdtigera numer 305001 wyposażone w podwozie Porsche widziane wiosną 1944 roku
Siły niemieckie cofały się w kierunku przepraw na Renie. W dniu 22 marca batalion miał na wyposażeniu 31 dział w linii, ale w pełni sprawne była góra dwa-trzy. Wprawdzie wkrótce 9 wozów wycofano do naprawy, niemniej wedle raportu faktycznie wszystkie pojazdy wymagały poważniejszych remontów. Potężnie uzbrojony wóz Jagdtiger nie mógł być jednak lekceważony przez aliantów. Pod miejscowością Neustadt 3./s.Pz.Jg.Abt. 653 zmasakrowała napotkaną w dniu 22 marca amerykańską kolumną pancerną, meldując zniszczenie łącznie 25 czołgów przeciwnika. Straty własne to działa o numerach taktycznych 323 i 331, które jednak utracono z przyczyn czysto technicznych, a nie bojowych. Tego samego dnia wozu z 2./s.Pz.Jg.Abt. 653 stoczyła ciężką bitwę w rejonie miejscowości Böhl, gdzie również atakującym siłom amerykańskim zadano poważne straty, samemu jednak Niemcy utracili w walce kilka pojazdów. Wreszcie 1./s.Pz.Jg.Abt. 653, która wtedy posiadała na swoim wyposażeniu tylko trzy sprawne działa samobieżne Jagdtiger, odniosła taktyczny sukces pod Schifferstadt, zatrzymując poruszającą się amerykańską kolumnę zmechanizowaną. Dowódca tej kompani, porucznik Werner Haberland, został ranny dzień później, 23 marca w wyniku przeprowadzonego rzez samoloty szturmowe sił alianckich. Zastąpiony został przez kapitana Maximilliana Wirschinga z 507. Batalionu Czołgów Ciężkich, co trwało do połowy kwietnia, gdy wpisany ze szpitala Haberland wrócił do jednostki. Tymczasem jeszcze 22 marca 1. Kompania przekroczyła Ren po Speyer, a jej śladem podążyły dwie pozostałe kompanie. Uszkodzone wozy zostały przewiezione koleją nocą z 22 na 23 marca przez most na Renie w Germersheim. 24 marca Niemcy wysadzili ten most w powietrze.
Po wycofaniu się na zachód nastąpiła koncentracja sił batalionu w lasach koło miejscowości Graben-Neudorf. Ciężko uszkodzone wozy przewieziono do Leonberg koło Stuttgartu, gdzie przybyła kompania naprawcza jednostki. Następni wozy były remontowane koło Unteröwisheim. Połączone siły 1./s.Pz.Jg.Abt. 653 i 2./s.Pz.Jg.Abt. 653 zajęły pozycje obronne w rejonie Wiesental i Kronau. 27 marca w ramach działania XIII Korpusu Armijnego SS – 653. Ciężki Batalion Łowców Czołgów pod Kirrlach wspierał w walce 47. Dywizję Grenadierów Ludowych i 2. Dywizję Strzelców Górskich.
Spz. Jg. Abt. 653, Zagłębie Ruhry, kwiecień 1945 roku
30 marca sprawnych było jedynie 6 pojazdów, 12 wozów znajdowało się w kótkich naprawach, dalsze 10 w naprawach długich. Tego dnia doszło do walki w Heidelberg’Schwetzingen z nieprzyjacielską szpica pancerną. Niemcy w walce utracili trzy pojazdy. Wóz o numerze 115 podporucznika Hansa Knippenberga z 1. Kompanii z powodu powstałej awarii, został wysadzony w powietrze. W Schwetzingen zostało natomiast trafione przez alianckie czołgi działo o numerze taktycznym 131, a część załogi wozu zginęła w walce. Z miasteczka zdołało się wycofać tylko jeden wóz Jagdtiger, jednak i ono wkrótce zostało uszkodzone i nie mogąc do holować na własne tyły, załoga wysadziła wóz. 31 marca 1945 roku 3./s.Pz.Jg.Abt. 653 utraciła wóz wraz z połową jego załogi, gdy w czasie naprawy wybuchła w wozie butla z tlenem, a to doprowadziło do eksplozji amunicji, co rozerwało pojazd. 3 kwietnia 2 działa samobieżne Jagdtiger utraciła 1. Kompania – doznały one poważnych awarii i trzeba było wysadzić je w powietrze. W kolejnych dniach nastąpił odwrót batalionu na pozycje między Heilbronna, a Ludwigsburg. 3 kwietnia sztab batalionu stanął w Cleebronn. Do akcji wysłano wówczas już tylko pojedyncze wozy, choć tego dnia ogółem wykazywano jeszcze 23 pojazdy.
Pod Klingenberg doszło do walk z francuską 5. Dywizją Pancerną. 5 kwietnia jedno działo samobieżne zostało zniszczone w walce, drugie natomiast zostało wysadzone w powietrze po uprzednio doznanej awarii technicznej. W dniu 7 kwietnia batalion operował koło miejscowości Crailsheim, niszcząc kilka nieprzyjacielskich czołgów i przyczyniając się do przejściowej stabilizacji frontu w tym rejonie. 8 kwietnia nieprzyjacielskie lotnictwo bojowe przypuściło ciężki atak na kompanię remontową, zadając jej bardzo poważne straty. W kolejnych dniach jednostka cofała się w kierunku południowym. 20 kwietnia nastąpiło wycofanie się do Schweindorf, nieopodal Nördlingn. Załogi, które zostały pozbawione wozów zostały odesłane do zakładów Nibelungenwerke w celu odebrania nowych dział samobieżnych. Wedle raportu, sporządzonego w dniu 15 kwietnia 1945 roku w batalionie pozostało: 5 sprawnych wozów, 6 znajdujących się w krótkich naprawach, 6 wozów w długich naprawach, razem 17 dział samobieżnych Jagdtiger. Spośród posiadanych 4 wozów technicznych Bergepanther, tylko jeden był sprawny. Tego dnia nastąpiła zmiana na stanowisku dowódcy 653. Ciężkiego Batalionu Łowców Czołgów. Majora Grillenbergera zastąpił na tym stanowisku major Rolf Fromme, pancerniak-weteran z 503. Batalionu Czołgów Ciężkich.
Na zdjęciu z marca 1945 roku w pobliżu Morsbronn, ten Jagdtiger jest jednym z 11 wyposażonych w podwozie Porsche
W tym czasie resztki jednostki wycofały się w stronę Austrii, przez Ulm i Monachium w kierunku Alp. Odnotowano kilka kolejnych przypadków wysadzenia pojazdów z powodu awarii technicznych (głównie układu przeniesienia mocy) pomiędzy Rosenheim, a Bad Aibling, a także nad jeziorem Amm. 2 maja resztki batalionu zebrały się w miejscowości Salzburgu, skąd przemieściły się do Linzu. Stanowisko dowodzenia rozwinięto 3 maja w Henndorf. 1. Armia przekazała bowiem batalion do Grupy Armii „Południe”, na front wschodni. Grupa porucznika Kretschmera (pojazdu o nu,merach taktycznych 312 i 324) wyruszyła do walki z nowym przeciwnikiem jako pierwsza. W tym czasie pojedyncze wozy z 653. Ciężkiego Batalionu Łowców Czołgów operowały wraz z 501. batalionem Czołgów Cięzkich Waffen-SS, który również skierował część załóg bez pojazdów do Nibelungenwerke, licząc na znalezienie tam nowych pojazdów (SS-mani mieli ostatecznie obsadzić dwa wozy Jagdtiger). Walki prowadzone z Armią Czerwoną miały jedynie epizodyczny charakter, bowiem już 7 maja dotarła wiadomośc o kapitulacji III Rzeszy Niemieckiej (Rosjanie zdobyli wówczas w Strenberg i Amstetten w Austrii trzy wozy Jagdtiger, w tym pojazd o numerze fabrycznym 305083, który obecnie jest eksponowany w rosyjskim muzeum broni pancernej w miejscowości Kubinka. Koniec wojny zastał batalion w rejonie miejscowości Bad Ischl/Pötschenpass. Żołnierze jednostki trafili do amerykańskiej niewoli.
Silnik Simmering-Pauker X-16, jak pokazano, zamontowany w Jagdtigerze
Drugim batalionem Panzerjäger przezbrojonym w ciężkie działa samobieżne Jagdtiger był schwere Panzerjäger-Abteilung 512. Został on sformowany 11 lutego 1945 roku na bazie resztek 424. Batalionu Czołgów Ciężkich, zniszczonego w styczniu tego roku, podczas walk toczących się na terenie Małopolski oraz z załóg szkolnych z 500. Pancernego Batalionu Szkolno-Zapasowego i części żołnierzy 511. Batalionu Czołgów Ciężkich. Kompanie liniowe batalionu posiadały mocno „oszczędnościowy” etat wedle K.St.N. 1176 z listopada 1944 roku z 10 wozami, a nie 14 wozami w każdej kompanii. Dowódcą jednostki został najpierw major Scherf, dowódcą 1. Kompanii został porucznik Alrbert Ernst, dowódca 2. Kompanii był porucznik Otto Carius, wystawiono też kompanię zaopatrzeniową i kompanię remontową, natomiast 3. Kompania liniowa nie została ostatecznie skompletowana w pełni, występując ostatecznie w formie szczątkowej (posiadała tylko 5 pojazdów Jagdtiger, zamiast etatowych 10 wozów). Już w połowie lutego 1945 roku 5 egzemplarzy pierwszych pojazdów dział samobieżnych Jagdtiger zostało przygotowane dla jednostki w Döllersheim, następnych zaś 6 wozów oczekiwało na swoje przekazanie w arsenale w Linzu, ale z powodu zaistniałych problemów technicznych, ich odbiór uległ znaczącemu opóźnieniu. W pierwszych dniach marca wystąpiła wysyłka na poligon Sennelager pierwszych 10 wozów, do końca miesiąca zaś zostało przekazanych w skład 512. Ciężkiego batalionu (gdzie trafiło łącznie 29 pojazdów – dwie kompanie posiadające po 10 wozów, jedna kompania z 5 wozami i 4 wozy trafiły do Paderborn). Batalionem i kompaniami dowodzili bardzo doświadczeni oficerowie, jednak znaczna część poborowych żołnierzy nie miało nawet małego obycia z bronią pancerną.
Silnik Simmering-Pauker X-16 o mocy 800 KM i pojemności 36,8 litra z filtrem powietrza Mann und Hummel
W dniu 7 marca siły amerykańskie zdobyły most na Renie w Remagen. W tej sytuacji zarządzony został alarm w jednostce, która do tego czasu otrzymała zaledwie 10 wozów i nie była ona faktycznie gotowa do akcji. Mimo to już w dniu 10 marca 1. Kompania porucznika Ernsta została łączona do walki. Mimo kilku drobnych sukcesów, do których można uznać skuteczne zwalczanie amerykańskich czołgów na dystansach do 2000 metrów, to jednak nie osiągnięto większego powodzenia taktycznego. Wkrótce do działań na innym odcinku frontu weszła również 2. Kompania porucznika Cariusa (przez ten cały czas obie kompanie działały jako niezależne grupy bojowe, także słabsza 3. Kompania walczyła osobno). Tymczasem 23 marca wojska alianckie rozpoczęły ofensywę połączoną z forsowaniem Renu. 512. Batalion do końca miesiąca utracił w wyniku działań sił alianckich, jak i licznie występujących awarii mechanicznych czy braków paliwa 7 pojazdów i tak jak większość Grupy Armii B, został on okrążony w Zagłębiu Ruhry. W czasie walk, prowadzonych do połowy kwietnia 1945 roku, załogi dział samobieżnych Jagdtiger wielokrotnie udowadniały, że działa przeciwpancerne kalibru 128 mm posiadają wielką moc niszczącą, ale z powodu panującej ogólnie sytuacji strategicznej na froncie, lokalne sukcesy nie mogły się w żaden sposób przełożyć na jakąkolwiek stabilizację linii frontu. Wobec niemożności wyjścia z okrążenia i braku jakiejkolwiek szansy na mo0zliwą odsiecz wojsk niemieckich, 512. Batalion ostatecznie skapitulował, każda kompanią z osobna w dniach 15-16 kwietnia 1945 roku. Tak oto kończy się bojowa kariera ciężkiego wozu Jagdtiger.
Spz. Jg. Abt. 512, Austria 1945 roku, jeden z ostatnich wyprodukowanych w fabryce
Podsumowanie konstrukcji
Spz. Jg. Abt. 653, Niemcy, 1945 rok
Działo samobieżne 12,8 m Panzerjäger Tiger Ausf. B było najpotężniej uzbrojonym i opancerzonym, seryjnym wozem bojowym Wehrmachtu (nawet uwzględniając istnienie takich konstrukcji pancernych jak Sturmtiger). Pomimo klasyfikowania wozu jako niszczyciel czołgów – wóz Panzerjäger – to sam pojazd miał charakter ciężkiego działa szturmowego. U podstaw idei skonstruowania tego typu pojazdu leżała chęć niszczenia stałych umocnień stałych i polowych w czasie przełamywania umocnień przeciwnika. W takim charakterze zostało zresztą użyte bojowo po raz pierwszy w styczniu 1945 roku. Zaś funkcja przeciwpancerna była wtórna. Ze względu na amunicja rozdzielnego ładowania, szybkostrzelność 12,8 cm PaK 80 była relatywnie niska, co mocno ograniczało skuteczność w walce z celami ruchomymi, takimi jak czołgi przeciwnika. Również stosunkowo niewielkie wychylenia działa sprawiały, że nakierowywanie na wyznaczony cel, poruszający się musiało się odbywać kosztem kierowania całym pojazdem. A poruszanie się tak pojazdem na nieutwardzonym gruncie o masie powyżej 75 000 kg nie było wcale łatwe. Z drugiej strony celny strzał oddany z potężnej 128 mm armaty gwarantował zniszczenie w praktyce każdego celu jednym strzałem. Tutaj bardzo podobnie, jak w radzieckich czołgach ciężkich IS-2 miara sukcesu amunicji przeciwpancernej była jej masa, których pociski nawet jak nie przebijały osłony pancernej, to swoją masą i energią kinetyczną często doprowadzały do pękania płyt pancernych i licznych odprysków na wewnętrznych powierzchniach pancerza, które zabijały lub poważnie raniły załogę takiego wozu (trafiając w wieża takiej maszyny, mógł nawet doprowadzić do jej zerwania). Powojenne testy wprost wykazywały, że w ostatnim roku trwania wojny, produkowana w Niemczech amunicja do dział tak kalibru 88 mm, czy chociażby 128 mm była produkcyjnie wadliwa i często nie pracowała podczas uderzenia w pancerz czołgu tak jak powinna, ale na dystansach do 2000 metrów nie miało to większego znaczenia, ponieważ energia kinetyczna celnie trafiającego w pojazd pocisku – robiła swoje.
Los wielu Jagdtigerów polegał na tym, że się zepsuły lub zabrakło im paliwa i zostały zniszczone przez załogę; inne padły ofiarą całkowitej przewagi powietrznej, jaką cieszyli się alianci pod koniec wojny. Ten pojazd z zawieszeniem Porsche należący do s.Pz.Abt.653 został zniszczony przez załogę, która odpaliła ładunek wewnątrz, co z kolei spowodowało detonację amunicji, całkowicie niszcząc pojazd
Jednakże ogólna ocena ciężkiego działa szturmowego Jagdtiger wydaje się jednoznacznie negatywna. Sam pojazd już opierał się konstrukcyjnie na i tak już mocno awaryjnym technicznie czołgu ciężkiego Tiger II, obarczonej licznymi wadami konstrukcyjnymi i materiałowymi tak układu przeniesienia mocy, napędu, przekładni bocznych, ale także pracą sprzęgieł. Te wady, mocno widoczne podczas normalnej eksploatacji takich wozów, a co jeszcze mocniej podczas trudnych warunków wojennych – a to wpływało na niski stopień bezawaryjności wozów, pracy jego agregatów, które powodowały, że ten ważący 68 000 kg czołg ciężki miał spore trudności tak w manewrowaniu w trudnym terenie, a co dopiero, gdy mówimy o konstrukcji, która na bojowo mogła swoją masą przekraczać nawet 80 000 kg. Fakt, że ostatecznie zdecydowano się osadzić większą i cięższą armatę przeciwpancerną oraz mocniej opancerzoną kazamatę na samonośnym nadwoziu, w którym nie dokonano niemal żadnych zmian, jest mocno niezrozumiały. Przyniosło to bowiem mocno gwałtowne przeciążenie konstrukcji, zwłaszcza zaś elementów zawieszenia i przeniesienia napędu. Również jednostka napędowa pozostała ta sama, mimo oczywistego wzrostu masy pojazdu. Skutkiem tego wzrosło spalanie, osiągając wartości zbliżone do dział samobieżnych Ferdinand/Elefant, a zatem powyżej 10 litrów benzyny na każdy kilometr pokonywany po drodze utwardzonej. Mocno spadła także dynamika i ogólne właściwości trakcyjne wozu. Wydaje się, że sam pośpiech przy projektowaniu i chęć skrócenie czasu projektowania oraz dążenie do jak największej unifikacji konstrukcji z czołgiem ciężkim Tiger II, a to wszystko, połączone z byt mocno wygórowanymi oczekiwaniami dla nowego wozu, spowodowały, że Jagdtiger był mocno niedopracowaną konstrukcją, obarczoną zbyt wieloma wadami konstrukcyjnymi, że nie można uważać działa samobieżnego wozu Jagdtiger nie tylko za udane, ale w ogóle za nie nadające się do dopuszczenia do produkcji seryjnej i użycia ich bezpośrednio na polu walki.
Jagdtiger zestrzelony przez myśliwce bombardujące w pobliżu St. Andreasberg, w górach Harz, 16 kwietnia 1945 roku
W warunkach pola walki, w jakich przyszło operować wozom ciężkim Jagdtiger, to niemalże miały one same wady. Po pierwsze wobec coraz większych niedostatków paliwowych Niemiec, użytkowanie podobnego typu konstrukcji wprost mijało się z celem, bowiem całkowicie zaburzona była tutaj relacja koszt-efekt. Po drugie, gabarytowo tak duże i powolne pojazdy stanowiły wspaniały cel dla alianckiego lotnictwa szturmowego i ciężkiej artylerii, która nawet jak nie zniszczyła pojazdu, mogła z łatwością doprowadzić do jego unieruchomienia. Po trzecie masa pojazdu i jego rozmiary znacząco utrudniały jego taktyczny transport i rodziły poważne problemy logistyczne. Uszkodzony wóz wymagał długotrwałych zabiegów w celu jego odholowania (potrzebne do tego celu były: jeden wóz techniczny Bergepanther oraz dwa ciężkie ciągniki półgąsienicowe Sd. Kfz. 9 FAMO – co i tak łatwe nie było), a w przypadku mocno niekorzystnego przebiegu działań frontowych, co w 1945 roku nie było niczym niezwykłym, oznaczało wycofanie się niemieckich sił z zajmowanego terenu, a tym samym w praktyce utratę całego pojazdu, uszkodzonego na polu bitwy. Po czwarte, sam pojazd, określany jako łowca czołgów, nie stanowił na polu bitwy żadnej rewelacji technicznej i bojowej. Były wozy, które (choć też były trapione swoimi problemami technicznymi) w sposób taktyczny lepiej sprawdzały się w swojej roli, takie jak Jagdpanthery, które zostały uzbrojone w znakomite armaty o możliwościach przeciwpancernych 8,8 cm PaK 43/3 – posiadające na odległościach powyżej 2000 metrów zdecydowanie lepsza celność i podobne możliwości balistyczne (o tym wozie poczytacie tutaj: ). Natomiast 12,8 PaK 80 nie była pierwotnie armatą dedykowaną do niszczenia pojazdów pancernych przeciwnika, było to bardziej działo czysto uniwersalne, ale też z racji używanej amunicji do tej armaty, rzecz dla pojazdów Panzerjäger, było nie do przyjęcia. Co zostało już wspomniane brak obrotowej wieży wymuszał manewrowanie całym pojazdem, utrudniając sprawne reagowanie pojazdem na zmieniającą się sytuację, jednocześnie narażając się na utknięcie pojazdu w terenie. Ostatecznie na samą jakość tego monstrum, ogromny wpływ miał czas jego powstania – okres niedoborów surowcowych i wykorzystywanie przy produkcji niewolniczej siły roboczej, zwanych eufemistycznie robotnikami przymusowymi, nie mających żadnego praktycznego interesu, aby ten wóz został odpowiednio wykonany, zwłaszcza przy produkcji jednostek napędowych wozu, układu przeniesienia mocy czy choćby wytwarzanej amunicji, których wykonanie wymuszało zachowanie wysokich reżimów wytwórczych.
Spz. Jg. Abt. 653, Niemcy 1945 roku
Ostatecznie ciężkie działo samobieżne Jagdtiger stanowi tutaj swoisty przykład widocznej megalomanii, dążenia wbrew panującym wtedy okolicznością do wytwarzania jednostkowo bardzo drogiego, małoseryjnego, mocno pracochłonnego i czasochłonnego, paliwożernego, trudnego w codziennej eksploatacji pojazdu w warunkach narastającego „krachu” własnego przemysłu zbrojeniowego i samych sił zbrojnych. Wysiłek jaki sami Niemcy włożyli w jego opracowanie i produkcję okazał się wysiłkiem całkowicie zmarnowanym. Pokazały to zwłaszcza wydarzenia z Alzacji i Lotaryngii z okresu zimy początku 1945 roku. W warunkach niemalże idealnych jak dla sił Wehrmachtu na tym etapie II Wojny Światowej w Europie, gdzie wprowadzenie do walki skoncentrowanego batalionu okazało się praktycznie niemożliwe. Ciężkie działa szturmowe Jagdtiger nie zostały tam obezwładnione orężem przeciwników, lecz własnymi technicznymi słabościami połączonymi z mocno niewydolną ówcześnie niemiecką logistyką.
Zniszczono Jagdtigera w pobliżu Rimling, Lotaryngia, styczeń 1945 roku
Bibliografia
Spz. Jg. Abt. 653, 3. kompania, Niemcy, marzec 1945 roku
-
Janusz Ledwoch, Jagdtiger, Wydawnictwo Militaria, Warszawa, 1999 rok
-
Eugeniusz Żygulski, Jagdtiger – łowca czołgów, Technika Wojskowa Numer Specjalny Nr. 4/2019, Magnum-X, Warszawa
-
Eugeniusz Żygulski, Jagdtiger – łowca czołgów; część II (w walce), Technika Wojskowa Numer Specjalny Nr. 5/2019, Magnum-X, Warszawa
-
Eugeniusz Żygulski, Jagdtiger – ostatni z rodu, Czasopismo Technika Wojskowa – Historia Numer Specjalny 2/2014, Magnum-X, Warszawa
-
Thomas Anderson, Panzerjäger – Historia niszczycieli czołgów Tom 1: lata 1939-1942, Wydawnictwo RM, Warszawa 2023 rok
-
Thomas Anderson, Panzerjäger – Historia niszczycieli czołgów Tom 2: lata 1943-1945, Wydawnictwo RM, Warszawa 2023 rok
-
George Forty, Ilustrowana Encyklopedia Czołgów Całego Świata, Wydawnictwo Bellona, Warszawa 2006 rok
-
Praca zbiorowa, Pojazdy Pancerne od „Little Willie” o Leoparda 2A6, Wydawnictwo AKA, Głuchołazy 2012 rok
-
Dawid Porter, Niemiecka Broń Pancerna 1939-1945, AlmaPress, Poznań 2019 rok
-
https://tanks-encyclopedia.com/ww2-germany-sd-kfz-186-jagdtiger/
-
https://tank-afv.com/ww2/germany/Jagdtiger_Panzerjaeger-Tiger-Ausf.B_Sdkfz-186.php