Amunicja podkalibrowa 125 mm Wojska Polskiego
Pocisk podkalibrowy 3BM15 (w tle elementy sabotu)
Poznań, Muzeum Broni Pancernej
Często wielokrotnie pomijanym elementem zbiorowości, który decyduje o skuteczności danego systemu uzbrojenia jest tutaj stosowana amunicja. Jest ona wyznacznikiem efektywności broni pancerne w stopniu takim, jak stosowany system kierowania ogniem (jego skuteczność) czy też wyszkolenie załóg. Niestety kwestia zabezpieczenia polskich wojsk pancernych w podkalibrową amunicję przeciwpancerną typu APFSDS-T kalibru 125 mm jest w praktyce dramatyczna i co gorsza, nawet wojna na Ukrainie (toczona od 2014 roku) i obecnie trwając zakupy nowoczesnych opancerzonych wozów bojowych, w tym czołgów, nic nie zmieniło w tej kwestii. Tutaj ważnym pytaniem jest to, kiedy ostatecznie zakończy się służba w Wojsku Polskim czołgów rodziny T-72M/M1 oraz ich modernizacji, czyli czołgów PT-91.
W Siłach Zbrojnych Rzeczpospolitej Polski kaliber 125 mm wykorzystywani jest przez (liczba podawana przed rozpoczęciem eskalacji wojny na terytorium Ukrainy i przed rozpoczęciem tam dostaw sprzętu wojskowego), używana była przez 232 czołgi podstawowe PT-91 (inne dane 233 egzemplarze) oraz około 500 czołgów średnich rodziny T-72M/M1 (ich liczba bywała zmienna, najpierw część wozów przekazano do agencji mienia wojskowego, potem została z nich wycofana). Wraz z początkiem kolnego stulecia, po 2000 roku w Polsce zaczęły być przeprowadzane analizy na temat skuteczności stosowanych armat czołgowych 2A46 oraz amunicji przeciwpancernej kalibru 125 mm dla czołgów T-72 i ich modernizacji i systemów celowniczych czy kierowania ogniem. Analiza stanu technicznego czołgów tego typu, która została przeprowadzona przez Gliwickie OBRUM w 2003 roku stwierdzało wprost, że stosowane armaty charakteryzują się niską skutecznością strzały, stosowana do nich lufa posiada niską trwałość, w czołgach T-72 dowódca posiada nikłe zdolności obserwacji terenu w warunkach nocnych i przekazywania odpowiednich danych działonowemu, oddanie szybkiego i precyzyjnego strzału było w praktyce niemożliwe, jeżeli doszło by do takiej potrzeby. Zastosowane w wozach systemy stabilizacji są już mało dokładne i z powodu ich zużycia bardzo awaryjne, a to powodowało, że skuteczność prowadzonego ognia w ruchu jest niewielka. Niby nic nowego, temat znany wśród znawców broni pancernej doskonale, ale należy pamiętać, że analiza ta została przeprowadzona w 2003 roku, po ponad 20 latach nic się nie zmieniło, a sytuacja polityczna, jak i militarna w Europie znacząco się zmieniła. Dziś modernizacja czołgów T-72M/M1 czy PT-91 faktycznie wydaje się bez większego sensu. Niestety, spóźniliśmy się tutaj o ponad 10-15 lat, ale jeżeli chodzi o amunicję, to sprawa wydaje się całkowicie zapomniana przez polskie Ministerstwo Obrony Narodowej, a jej wymiana wydaje się nadal potrzebna.
W służbie polskich pancerniaków do armat czołgowych D-81 kalibru 125 mm, czyli (od góry) nabój WBM-7 z pociskiem podkalibrowym 3BM15 i nabój 3WBK10M z pociskiem z głowicą kumulacyjną 3BK14M
Nieco historii i stan obecny
Zgodnie z wiedzą upublicznioną w odpowiedziach na interpelacje poselskie (zapytanie nr 6767) obecnie Siły Zbrojne Rzeczpospolitej Polskiej wykorzystują trzy rodzaje amunicji podkalibrowej do armat czołgowych kalibru 125 mm.
Pocisk podkalibrowy 3BM15 (w tle elementy sabotu)
Autor – zdjęcia: Dawid Kalka
Poznań, Muzeum Broni Pancernej
Dwa pierwsze to naboje z pociskami podkalibrowymi jednolitymi oraz ostatni podkalibrowy pocisk z rdzeniem. Wszystkie pochodzą z produkcji w latach 1973-1985. Ostatnim z wymienionych stanowi tutaj radziecki nabój czołgowy typu WBM-7 z pociskiem 3BM15, który w Związku Radzieckim wszedł do służby w 1972 roku, a w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej był produkowany seryjnie na licencji od początku lat 80.-tych XX wieku. Wraz z pierwszymi czołgami średnimi T-72 sprowadzona została także amunicja przeciwpancerna, która produkowana była w Związku Radzieckim. Ciekawym kontekstem jest fakt, że radzieccy sojusznicy nie chcieli dostarczać do Polski i innych krajów sojuszniczych Układu Warszawskiego, wyposażonych w czołgi średnie T-72 nowocześniejszej amunicji przeciwpancernej. Pocisk podkalibrowy 3BM15 został opracowany na przełomie lat 60.-tych i 70.-tych XX wieku w celu pokonywania monolitycznych pancerzy odlewanych czołgów NATO, produkowanych w latach 60.-tych i 70.-tych XX wieku, takich jak M60A1, Leopard 1 czy Chieftain. Jego budowa składała się z stalowego penetratora (o długości 435 mm i średnicy 36 mm), w którego przedniej części za czepcem balistycznym znajdował się mały wolframowy subrdzeń o masie 270-280 gram i wymiarach 20 mm (średnica) x 71 mm (długość). Penetrator ten został osadzony w sabocie typu pierścieniowego. Budowa penetratora 3BM15 powodowała, że odwrotnie niż nowoczesne monoblokowe penetratory sprawniej pokonywały tutaj pancerz ustawiony bardziej pionowo w stosunku do pochylonej pod kątem 60 stopni płyty pancernej. W płycie stalowej pod kątem 0 stopni 3BM15 był w stanie pokonać do 310 mm stali pancernej, ale stali o średniej twardości czy odlewu ze staliwa wynik ten sięgał do 340 mm. Z kolei w płycie pancernej ustawionej pod kątem 60 stopni przebijalnośc wynosi zaledwie 240 mm stali pancernej. Powyższe wartości były zasadne w przypadku zwalczania czołgów NATO z tzw. drugiej generacji. Jednocześnie pocisk 3BM15 był całkowicie nieskuteczny wobec nowszych generacji czołgów NATO, powstały wraz z początkiem lat 80.-tych XX wieku – Leopard 2, M1 Abrams czy Challenger), zaś w przypadku czołgów produkcji radzieckiej, była ona już nieskuteczna przeciwko czołgom średnim T-64A oraz T-80. Zaś jeszcze innym jest starszy nabój z jednolitym pociskiem podkalibrowym, co oznacza pocisk 3BM9 z 1968 roku. Został on opracowany w Związku Radzieckim jako jeden z pierwszych pocisków przeciwpancernych kalibru 125 mm, które powstały na bazie rozwoju amunicji kalibru 115 mm rozdzielnego ładowania (pierwszy wariant czołgu T-64 z zmechanizowanym systemem ładowania używał właśnie tą armatę czołgową. W Związku Radzieckim z powodu jej słabych osiągów balistycznych, bardzo szybko została uznana jako amunicja ćwiczebna oraz jako tana amunicja eksportowa, dla krajów użytkujących czołgi T-72. Pocisk podkalibrowy 3BM9 posiada w pełni monolityczny penetrator stalowy o wymiarach 410 mm x 36 mm, nie posiada on wolframowego subrdzenia. Jego prosta budowa skutkowała bardzo niskim kosztem produkcji, ale też zdecydowanie mniejszymi możliwościami penetracyjnymi. W płycie stalowej, ustawionej pod kątem 0 stopni pocisk 3BM9 był w stanie pokonać do 245 mm stali pancernej, a stali o średniej twardości lub odlewu staliwnego do 290 mm. Z kolei w płycie ustawionej pod kątem 60 stopni ta wartość wynosiła do 300 mm stali o średniej twardości.
Oba wymienione rodzaje amunicji podkalibrowej już wraz z końcem lat 70.-tych XX wieku były to już coraz bardziej przestarzałe i nie gwarantowało to już możliwości penetracji przednich części pancerza czołgów podstawowych NATO kolejnych już generacji. Podobnie było także z konstrukcjami produkowanymi w Związku Radzieckim. Wymienienie ich jako „aktualnie stosowanych” w odpowiedzi na zapytanie poselskie z kwietnia 2010 roku budzi dziś wielkie zaniepokojenie. Co więcej, nie sposób nie zgodzić się z informacją zawartą w odpowiedzi na zapytanie jakoby „ich przebijalność płyty pancernej z odległości 2000 metrów [wynosiła] 460 mm dla pocisku jednolitego”. W świetle już dzisiaj znanych i odtajnionych od lat 90.-tych XX wieku radzieckich danych na temat tej amunicji podkalibrowej, te fakty są po prostu nie prawdziwe. Niestety, to nie koniec bulwersujących informacji, okazuje się bowiem, że najmłodsze partie amunicji podkalibrowej kalibru 125 mm pochodzą z 1985 roku. To niestety jest jak najbardziej możliwe. Spowodowane było to po pierwsze, coraz widoczniejszym kryzysem gospodarczym i brakiem odpowiednich funduszy na Wojsko Polskie, a drugie, początkiem negocjacji na zakup licencji na produkcję nowych czołgów średnich T-72S, czyli eksportowej (zubożonej) wersji radzieckiego czołgu średniego T-72B i nowoczesnej podkalibrowej amunicji przeciwpancernej 3BM42 z Związku Radzieckiego. Dlatego też decyzją polskich władz, zaprzestano dalszego zamawiania i tym samym produkcji pocisków podkalibrowych 3BM9 oraz 3BM15. Niestety, oznaczało to, że najmłodsze serie w 2010 roku miały już 25 lat, a obecnie (2024 rok) jest to już w praktyce 39 lat. Tutaj należy sobie zadać proste pytanie – czy należy używać już tak długo przeterminowanej amunicji (czyli niemalże dwukrotnie od ostatniego roku produkcji w Polsce) i taki to ma wpływ na działa czołgowe. Z tym pytaniem, bardzo ciekawe wyniki przedstawiają ukraińscy specjaliści z dziedziny broni pancernej. Testowali w nich wpływ przeterminowanej o 12 lat (w relacji do gwarancji producenta, czyli 22 letniej) amunicji podkalibrowej na użycie armat czołgowych. Testowana amunicja posiadała identyczny z polską amunicją kalibru 125 mm ładunek typu 4Ż40 i 4Ż52. W wyniku badań stwierdzono, stwierdzono wprost, że przeterminowana amunicja podkalibrowa o 12 lat skutkowała powstanie wyższego ciśnienia w lufie maksymalnie aż o 20%, co powoduje przyspieszeniem zużycia lufy armaty w stopniu o nawet 50% od pierwotnie zakładanego dla danego typu pocisków. Ponieważ statystycznie tylko co piąty wystrzelony pocisk jest z grupy podkalibrowych, co obliczano, że używanie takiej 20-25 letniej amunicji przeciwpancernej typu APFSDS-T skutkuje o 20-30 % większym zużyciem luf. Dość istotna była konkluzja z pochodzącego raportu, która głosi, że używanie amunicji ponad 30-letniej, wykracza już dużo poza okres przydatności amunicji i muszą być wtedy przeprowadzone odpowiednie badania fizykochemiczne prochów z ładunków miotających i przetestowana musi być sama amunicja całych partii wyprodukowanych naboi. Nie jest to niczym nowym, jeżeli mówimy tutaj o tak długim okresie przekroczenia ich przydatności bojowej. Ale najgorsze jest to, że to właśnie taka wiekowa amunicja stanowi zasadnicze uzbrojenie polskich czołgów T-72M/M1 i PT-91, a pomijając już ich nawet mocno iluzoryczną wartość bojową, to niestety stoją one na przegranej pozycji.
Przekrój części naboju z pociskiem podkalibrowym, doskonale widać subrdzeń wolframowy
Palący brak amunicji przeciwpancernej podkalibrowej z odrzucanym sabotem został już jednak zidentyfikowany w połowie lat 90.-tych XX wieku, w już zupełnie innej sytuacji ekonomicznej w naszym kraju i przy zdecydowanie lepszej niż obecnie kondycji naszego przemysłu zbrojeniowego. Poszukiwania nowych rozwiązań powiązano z kwestią offsetu na zakupy związane z izraelskie przeciwpancerne pociski kierowane systemu Spike. Przemysł izraelski, a konkretnie koncern IMI dysponował na przełomie wieku opracowaniem podkalibrowego pocisku przeciwpancernego typu APFSDS-T w kalibrze 125 mm, stworzonym jako odpowiedź na potrzeby oferty eksportowej. Mowa tutaj o pocisku podkalibrowym typu CL3579 lub też kompletnym naboju M711/8 Mk. 2. Ten posiadał pocisk podkalibrowy o masie 7,55 kg z czwórdzielnym sabotem wykonanym z stopu aluminium oraz wolframowym penetratorem o masie 3,59 kg i długości 524 mm. Prędkość początkowa wystrzelonego pocisku sięgała do 1660 m/s, zaś powstające w komorze nabojowej ciśnienie dochodziło do570 MPa. Nabój ten był intensywnie promowany przez izraelski IMI jako swoista alternatywa dla 3BM42 Mango oraz coraz to mocniej przestarzałych naboi podkalibrowych, używanych w krajach, które użytkowały w swoich siłach pancerno-zmechanizowanych czołgi średnie T-72. Przy czym dla lepszego promowania tej amunicji, to przez IMI był on oferowany za razem jako kompletny nabój lub sam penetrator z sabotem, aby przystosować go do produkcji licencyjnej pod amunicję już produkowaną w danym kraju. Jednakże z powodu problemów technologicznych, sam penetrator z rdzeniem był produkowany na początku, wyłącznie w Izraelu. Ale stosunkowo duża elastyczność tej promocji oraz powolne przenoszenie produkcji do danego kraju wraz z zakupem technologi do ich wytwarzania, zaowocowało pojawieniem się naboju przeciwpancernego podkalibrowego M711/8 Mk. 2 w kilku rajach świata: niezrealizowana oferta eksportowa w Serbii czy na Ukrainie (Tasko) lub też jako amunicja produkowana licencyjnie w Indiach (APFSDS Mk. I) oraz w naszym kraju jako Pronit. Jednakże osiągi balistyczne izraelskiej amunicji przeciwpancernej, a to z powodu znacznych rozbieżności w metodologii liczenia penetracji u poszczególnych użytkowników oraz z powodu stosowania różnych technologicznie i jakościowo ładunków prochowych. Dane, pochodzące z Indii podawały osiągalną penetrację z dystansu 2000 metrów na ponad 550 mm stali pancernej na płycie pancernej pochylonej pod kątem 60 stopni przy prędkości wylotowej wynoszącej 1660 m/s i ciśnieniu maksymalnym po między 570, a 600 MPa. Z kolei dokumenty reklamowe Bumar-Amunicja podawały dla polskiego „eksportowego” kuzyna indyjskiego naboju wartość nie mniejszą niż 520 mm RHA, również dla płyty pancernej, ustawionej pod kątem 60 stopni, przy nieco niższej prędkości wylotowej od 1650 m/s oraz zdecydowanie mniejszym maksymalnym ciśnieniu gazów prochowych wynoszącym 524 MPa. Co bardzo ciekawe, jeszcze inne dane były podawane przez Wojskowy Instytut Techniczny Uzbrojena (WITU), który podczas testów uzyskał gwarantowane przebicie płyty pochylonej pod kątem 60 stopni o grubości prowadzonej 500 mm stali pancernej, przy prędkości wylotowej wynoszącej 1650 m/s i maksymalnym ciśnieniu wynoszącym 532 MPa. W przypadku płyty pancernej, ustawionej pod kątem prostopadłym obliczeniowo pocisk ten pokonywał około 440-450 mm RHA. Warto dodać, że poważną różnicę w osiągach tych samych odmian M711/8 Mk. 2 powoduje właśnie wspomniana metodologia liczenia przebijalności;. Czym innym jest sam kanał penetracji, czym innym grubość przebijanego pancerza, który jest w stanie pokonać pocisk wraz z wybitym „korkiem” lub szczeliną powstała po przekroczeniu określonej granicy plastyczności płyty-celu. Odatkowo w przypadku Związku Radzieckiego i jego sojusników wymagano osiąganie ¾ przebić w badanej grupie pocisków przeciwpancernych. Normy NATO są tutaj nieco mniej restrykcyjne i wymagają osiągania takich przebić na poziomie 50% + 1 przebić w badanej grupie pocisków przeciwpancernych. Jednakże według niektórych autorytetów w dziedzinie balistyki amunicji przeciwpancernej, takich jak Paul Lakowski, różnica w podawanych wynikach może tutaj sięgać nawet 8%. W efekcie pocisk, który na testach przeprowadzonych w WITU osiągnął przebijalnośc gwarantowaną 500 mm RHA w płycie ustawionej pod kątem 60 stopni, może się cechować przebijalnością nawet 540-550 mm RHA. Jeszcze wyższa ona będzie dla stali o średniej twardości, ponieważ jako obliczono, różnica pomiędzy płytą-celem o twardości BHN250, a BHN350 może sięgać nawet 9%.
Dwa czołgi – T-72M po lewej oraz PT-91 po prawej, użytkujące w Polsce amunicje podkalibrową 3BM15 jako podstawową amunicję tego typu, służącą do niszczenia pojazdów pancernych
Na bazie offsetu za przeciwpancerne pociski kierowane Spike doszło do częściowej polonizacji M711/8 Mk. 2, który w Polsce jako Pronit miał być produkowany w ZPS Pionki oraz Mesko S.A. Technologia samo spalających się łusek i zapłonników miała pozostać tutaj nie zmieniona w relacji do licencyjnie produkowanego u nas w kraju 3BM15, stosowany sabot miał zostać stopniowo spolonizowany. Rdzenie musiano sprowadzać z Izraela, ale czepiec balistyczny oraz aluminiowy stabilizator z brzechwami i smugaczem miał być produkowany u nas. Tak samo zakładano sprowadzenie prochów z ładunków miotających z zagranicy, z racji ich zdecydowanie lepszych własności niż tych, które były produkowane u nas w kraju, które wprost bazowały na technologiach radzieckich, pochodzących jeszcze z pierwszej połowy lat 70.-tych XX wieku. Efektem tej izraelsko-polskiej współpracy, stał się opracowany już w 2002 roku nabój 125 mm typu APFSDS-T, pod kryptonimem Ryś. Do 2004 roku dostarczono około 1500 egzemplarzy tej amunicji, która została wyprodukowana przez ZPS Pionki, dodatkowo powstała oraz została zużyta podczas testów partia wdrożeniowa poniżej 200 egzemplarzy pocisków. Niestety uruchomienie na pełną skalę i szersze wdrożenie nowego naboju jako podstawowego naboju przeciwpancernego kalibru 125 mm zostało wtedy przerwane przez prokuratorskie śledztwo związane z ZPS Pionki oraz sam fakt, że 20% rdzeni produkcji izraelskie nie wytrzymywało zakładanych przez ich producenta parametrów, podczas wykonanych prób wyrywkowych prowadzonych w graniczne niskich temperaturach. Dalsze zakupy Rysia zostały dalej przerwane. Amunicja ta stanowi trzeci rodzaj amunicji podkalibrowej kalibru 125 mm. Niestety nie wznowiono jej dalszej produkcji, a realnie posiadane naboje z pociskami zostały najprawdopodobniej dostarczone w całości na Ukrainę. Czy to prawda, nie jest w stanie na 100% tego zweryfikować, ale nie ma to obecnie większego znaczenia. W praktyce amunicja ta posiada już w praktyce 20 lat i więcej.
Wolframowe subrdzenie – od lewej od 3BM15, 3BM22 i 3BM26
Osobną kwestią pozostaje skuteczność tej amunicji na współczesnym polu walki. Jej penetracja, gwarantowana na poziomie 500 mm RHA oraz osiągalnej do zakładanych 540 mm RHA, to te wartości zapewniają pokonywanie pancerzy kadłubów dla kątów powyżej 35 stopni od osi podłużnej, czyli w zasadzie dowolnych maszyn produkowanych w Związku Radzieckim, a następnie w Federacji Rosyjskiej i większości czołgów posiadanych obecnie w NATO. Jednak w obecnych czasach i będącym tak cennym zbiorem doświadczeń i zdobytych informacji działania zbrojne na terytorium Ukrainy, można wprost określić, że amunicja ta nie poradzi sobie z większością czołowych pancerzy wież oraz nawet kadłubów w takich maszynach, jak: czołgi T-80U (Obiekt 219AS), T-80UD (Obiekt 478B), T-72B (Obiekt 184), T-90 (Obiekt 188) raz T-90A (Obiekt 188A1). Na tych wozach dodatkowo sytuacje znacząco pogarsza fakt, że dodatkowo stosowane są na nich kostki pancerza reaktywnego typu 4s22 Kontakt-5. Oznacza to, że w tych rejonach możliwe jest skuteczne spenetrowanie pancerza zasadniczego tylko w osłabionych rejonach, takich jak paska armaty i sprzężonego z armatą karabinu maszynowego, wypukły strop wieży czy trafienie bezpośrednio w peryskop kierowcy wozu czy też trafienie w niechronione łożysko wieży. Zgodnie w mniej niż 45% przypadkach dla wozów rodziny Obiekt 184 bez pancerza reaktywnego ERA Kontakt-5 lub też 20-30 % dla wozów rodziny Obiekt 291AS lub Obiekt 478B i Obiekt 478BE z dodatkowym pancerzem reaktywnym Kontakt-5 w przypadku frontalnego trafienia podkalibrowymi pociskami przeciwpancernymi o penetracji minimum 500 mm RHA w płycie odchylonej pod kątem 60 stopni. Taka też jet w najlepszym razie realna skuteczność amunicji podkalibrowej Ryś. Choć w tej beczce goryczy, jest niewielka łyżka miodu – ponieważ porównując z starymi radzieckimi pociskami podkalibrowymi 3BM15 pozwala od czoła na skuteczne zwalczanie od czoła najstarsze czołgi T-64, T-72 (produkowanych przed 1984 rokiem) oraz pierwsze egzemplarze T-80.
Co dalej?
PRONIT
Niestety, obecna sytuacja polityczna w Europie oraz prowadzone szeroko zakupy nowego sprzętu pancernego dla Wojska Polskiego, który opiera się na wozach takich jak Leopard 2, M1 Abrams czy pochodzące z Korei Południowej czołgi K2 Czarna Pantera, Ministerstwo Obrony Narodowej skupia się na zakupie nowoczesnej amunicji podkalibrowej kalibru 120 mm standardu NATO, zaś dalszy zakup amunicji tego typu kalibru 125 mm nie jest dalej i nie będzie dalej planowa. Według mnie, modernizacja czołgów T-72 i PT-91 może być co najwyżej kosmetyczna, zwłaszcza PT-91, tu wymieniałbym kamery termowizyjne, ale nie wiadomo jeszcze jak długo te czołgi posłużą w Wojsku Polskim. Choć dostawy nowych maszyn są duże, to jednak ich pełne dostarczenie, to jednak wycofanie czołgów T-72 (te zostaną wycofane najszybciej, ponieważ będą masowo dostarczane na Ukrainę, to jednak z PT-91 nastąpi to znacznie później), powinny one dysponować chociaż pewnym zapasem lepszej amunicji przeciwpancernej, niż tym czym dysponujemy nadal. Zresztą tak naprawdę to nie wiadomo jakie jej zapasy są jeszcze w Polsce. Ukraińcy, którzy dostają te czołgi, sami dysponują o jedną generację amunicji podkalibrowej lepszej w produkcji niż my, które pasują do tych samych armat. Nie może się ona jednak równać z najnowszą amunicją jaką tego typu produkują Niemcy, Amerykanie czy Koreańczycy z Południa. Ich możliwości stoją teraz na światowym poziomie. Czy możliwe jest skonstruowanie odpowiedniej amunicji przeciwpancernej kalibru 125 mm przy pomocy partnerów zachodnich – jest to możliwe ponieważ, WITU opracował, a zakłady Mesko produkują krajową amunicję przeciwpancerną dla czołgów podstawowych Leopard 2, o zakładanej przebijalności na poziomie jak niemiecki nabój DM33A1.
W tym kalibrze, tylko Polska używa tej amunicji jako podstawowej, nawet Rosjanie używają w swoich czołgach amunicję tę często już mocno przestarzałą, ale i tak o jedną, dwie generacje wyżej niż nasza
Bibliografia
-
Paweł Przeździecki, Armaty czołgowe rodziny D-81 kalibru 125 mm – amunicja sowiecka i rosyjska, Czasopismo Nowa Technika Wojskowa Nr. 6/2021, Magnum-X, Warszawa
-
Jarosław Wolski, Amunicja podkalibrowa 125 mm – Polskich wojsk pancernych, Czasopismo Nowa Technika Wojskowa Nr. 5/2017, Magnum-X, Warszawa
-
Jarosław Wolski, Trzecia (stracona) szansa – modyfikacja polskich czołgów T-72, Czasopismo Nowa Technika Wojskowa Nr. 8/2019, Magnum-X, Warszawa
-
Jerzy Kajetanowicz, Czołg podstawowy PT-91 „Twardy”, Czasopismo Poligon Nr. 3/2013, Magnum-X, Warszawa
-
https://wolskiowojnie.pl/125mm-apfsds-t-w-wp-dramat-w-cieniu-fikcji/
-
https://pl.wikipedia.org/wiki/BM15